Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kontener, sarenka i pyton

Paweł Głowacki
Dostawka. Piszczy serce szczęśliwe, raduje się oko, mózg w siódmym niebie czytelniczym, gdyż nagle ożył w Gdańsku pustynny krajobraz recenzenckiej metaforyki, nagle i z cudownym, bez mała rajskim rozmachem. Oto pod jednym piórem nadbałtyckim pojawił się wąż! I to trzy razy z rzędu, w trzech wydaniach "Gazety Świętojańskiej"! I nie byle jaki wąż! Nie zaskroniec, oj, nie!

Do tej pory szanse na węża były marne. Prawdę rzekłszy - nie było ich wcale. Ani na węża, ani na inne zwierzęta, ani na rośliny ciekawe. Słowem - na żaden pisany obraz, na jakikolwiek trop stylistyczny. Recenzenci teatralni lękali się metafory jak tępawy ministrant diabła rogatego. Bo metafora to takie nieprofesjonalne, subiektywne, a krytyk winien być profesjonalny i obiektywny, itd., itp., i kukuryku. Aż tu nagle...

Na XIX Festiwalu Szekspirowskim w Gdańsku stało się nie tylko to, że krakowski, przez Jana Klatę ulepiony "Król Lear" zdobył Złotego Yoricka, lecz przede wszystkim to, iż recenzent Piotr Wyszomirski wprowadził na pustynną scenę recenzenctwa polskiego - węża. Posłuchajmy. "Jan Klata w 100 minut zbudował kontener sensów, które można przetwarzać niczym pyton trawi połkniętą sarenkę".

Cóż mogę dodać? Amen. Przemilczam małe niezręczności stylistyczne. To budowanie przez 100 minut, co znaczy, że próby do "Króla Leara" trwały tylko dwie godziny lekcyjne plus dziesięciominutowa przerwa na papierosa. A także tę hiperprecyzję, przyczajoną w zbędnym słówku "połknięta". Zbędnym, bo czy pyton może trawić sarenkę nie połkniętą? Jeśli o mą odpowiedź chodzi - spotkałem w życiu wiele pytonów różnej długości - głównie w Dolinie Chochołowskiej, gdzie występuje pyton podhalański, przez górali zwany "Giętkim Janosikiem", a także w Górach Stołowych, obfitujących w pytony płaskie, noszące miano "Blatów" - lecz nigdy nie spotkałem pytona, który trawi sarenkę swobodnie ganiającą po lesie. Przemilczam te drobnostki, gdyż nikną one w pięknie całości, w pięknie tak pięknym i wielowymiarowym, że Wyszomirski słusznie trzy razy je powtórzył.

W głowie wiruje, gdy się myśl człeka błąka po labiryncie Wyszomirskiego. Oto teatroman staje się pytonem, "Król Lear" Klaty zaś - sarenką! I nie tylko sarenką! Zauważmy: zanim "Król Lear" Klaty stał się sarenką - był kontenerem! Czym więc jest naprawdę? Kontenerem usarenkowionym? Nie inaczej! Jest usarenkowionym kontenerem sensów, czyli sarenką wielkości kontenera, która straciła żelazną, prostopadłościenną formę, lecz nie straciła sensów, bo gdyby je straciła - po cóż miałby upytonowiony teatroman trawić ją miesiącami w swoim terrarium?

Dla kilku marnych minerałów, co tkwią w kopytkach? Wędrujmy dalej! Myślmy! Dzieło teatralne jako kontener i jako sarenka! Ta podwójna metafora jest subtelnym połączeniem techniki z przyrodą, tak jak pyton o obliczu teatromana to godny św. Franciszka z Asyżu znak pojednania naszego z naszymi braćmi mniejszymi! Ten kwiatek recenzenta Piotra z Gdańska jest katolicki. A kiedy zadumać się nad sarenką - rozkwitnie goździk biało-czerwony.

Bo sarenka raczej nie występują tam, gdzie pytony - trudno wyobrazić sobie sarenkę pasącą się na mokradłach w środku dżungli. Wniosek? Każąc pytonowi trawić akurat sarenkę, Wyszomirski odległe punkty globu zbliżył punkt do punktu. Sarenką w trzewiach pytona ździebełko spolszczył dusiciela, i zarazem nadał sarence rys globtroterki znad Wisły. A wszystko to tylko w jednym zdaniu!... Co dalej?

Tego się boję. Każde trawienie kiedyś się kończy. Wtedy zaczyna się wiadomo co. Zaprzyjaźniony hodowca pytonów mówił mi, że efekt strawienia sarenki zawsze jest alpejsko malowniczy i wymaga łopaty. A tu brak pewności, czy Wyszomirski wie, że trzeba posprzątać po metaforze swojej. I że to ciężka robota.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski