Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ksiądz wskazuje z ambony, kto ma dać pieniądze

Aleksander Gąciarz
Częściowo wyremontowany budynek dawnego klasztoru
Częściowo wyremontowany budynek dawnego klasztoru Fot. archiwum
Miechów. Samorządy po milionie, przedsiębiorcy prowadzący "duży biznes" - po 100 tys. zł, pozostali - od 10 do 30 tys. zł. W taki sposób proboszcz parafii Grobu Bożego planuje remont drugiej części miejscowego klasztoru.

O swoim pomyśle proboszcz Mirosław Kaczmarczyk poinformował na niedzielnej mszy. Podczas ogłoszeń parafialnych powiedział, że parafia może dostać 8 mln zł z Urzędu Marszałkowskiego na remont klasztoru. W tym przypadku wkład własny miałby wynieść 2,4 mln zł. Jednak biorąc pod uwagę fakt, że planowana jest jeszcze rewitalizacja placu przed bazyliką (na co od ponad 2 lat są zbierane pieniądze), potrzeba w sumie 3,5 mln zł.

Zaskoczeniem dla wiernych było jednak to, jak gospodarz parafii wyobraża sobie zebranie tej kwoty. Ksiądz ogłosił, że z radą parafialną zwróci się do samorządów - zarówno gminnego, jak i powiatowego - by dały po milionie złotych. Natomiast przedsiębiorcy tzw. dużego biznesu powinni dać po 100 tys. zł, pozostali po 30, 20 i 10 tys.

3,5 - tyle milionów złotych szuka parafia w Miechowie jako wkład własny na remont klasztoru

Ci, którzy nie mają pieniędzy, mają składać "konkretne ofiary". Padła też sugestia, że jak ktoś ma rodzinę za granicą, może się zwrócić do niej o wsparcie dla parafii. - Gdy ksiądz skończył, przez bazylikę przeszedł szmer - mówi "Dziennikowi Polskiemu" jeden z uczestników mszy.

Od kilku dni sprawa jest w Miechowie szeroko komentowana. Mieszkańcy nie ukrywają, że są zaskoczeni propozycją proboszcza. - Tu nie chodzi o sam fakt sfinansowania remontu. O tym mówiło się od dawna. Natomiast forma, w jakiej zostało to powiedziane, bardzo mi się nie podobała. Odniosłem wrażenie, że ksiądz wskazuje placem, kto ile pieniędzy ma podarować parafii. W dodatku kwoty, jakie padły, są ogromne. Kogo dzisiaj stać na darowiznę w wysokości kilkudziesięciu tysięcy? - usłyszeliśmy od osoby pragnącej zachować anonimowość.

Chcieliśmy o to wszystko zapytać ks. Mirosława Kaczmarczyka, ale odmówił komentarza.

Przedstawiciele samorządów, które zostały wskazane jako najwięksi darczyńcy, wypowiadają się bardzo dyplomatycznie. Burmistrz Dariusz Marczewski powiedział nam, że gdy proboszcz mówił o zbiórce, on uczestniczył akurat we mszy na Kalatówkach. Przyznał jednak, że dotarły do niego głosy o propozycji księdza.

- Jeżeli pojawi się oficjalny wniosek, będziemy mogli o nim rozmawiać z Radą Miejską. Oczywiście musimy mieć na uwadze niełatwą sytuację finansową naszego samorządu. O konieczności wyremontowania drugiej części klasztoru mówi się od lat. W perspektywie nowego rozdania unijnych środków jest to zadanie, które czeka naszą parafię. I wierzę, że gdy do tego dojdzie oraz rozpoczną się prace, miechowianie w miarę możliwości zaangażują się w odnowę zabytkowych obiektów w centrum miasta - mówi.

Niemal identycznych sformułowań używa starosta Marian Gamrat. Przypomina, że sam należy do parafii w Kalinie Wielkiej, i dodaje, że nie ma na razie żadnych konkretów w postaci wniosku do zarządu powiatu o udzielenie wsparcia.

- Nie mogę się odnieść bezpośrednio do słów proboszcza, bo ich nie słyszałem. Mogę natomiast potwierdzić, że docierają do mnie informacje od ludzi, którzy absolutnie nie negując chęci pomocy w ratowaniu zabytku, uważają, że forma wyrażenia tych oczekiwań nie była najlepsza - mówi.

Zdziwienia propozycją proboszcza nie ukrywają też przedsiębiorcy, z którymi rozmawialiśmy. Nie chcą jednak podawać nazwisk. Jeden z nich, reprezentujący branżę spożywczą, kwoty wymienione przez ks. Mirosława Kaczmarczyka określił jako "kosmiczne".

- Walczymy w tej chwili o przetrwanie. Mała gastronomia przynosi bardzo niewielkie dochody, a handel spożywczy upada na skutek wpuszczenia do Miechowa sklepów sieciowych. Ja, gdy chcę prowadzić biznes i potrzebuję pieniędzy, idę do banku i biorę kredyt, ponosząc wszelkie ryzyko z tym związane. Jeżeli proboszczowi brakuje pieniędzy, powinien zrobić to samo - przekonuje.

Inny przedstawiciel branży przemysłowej uważa, że planowany remont nie jest sprawą pilną. - W przypadku poprzednich prac, wykonanych przez proboszcza Jerzego Gredkę, chodziło o uratowanie budynku, któremu groziła katastrofa. Nie chciałem, aby nasze pokolenie było za to odpowiedzialne, dlatego czułem się zobowiązany do udzielenia parafii pomocy. W tej chwili propozycje proboszcza odbieram nie jako akcję ratunkową, ale zadanie biznesowe - argumentuje i dodaje, że zupełnie odrębną kwestią jest forma, w jakiej gospodarz parafii przedstawił swoje zamiary.

Podczas mszy nie padła informacja o tym, do jakich celów miałaby służyć wyremontowana część klasztoru. Nieoficjalnie mówi się, że miałyby tam powstać miejsca noclegowe i restauracja.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski