Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grzegorz Kaliciak: Współczuję Nikoliciowi...

Rozmawiał Bartosz Karcz
Rozmowa. – Chcę mówić chłopakom również o błędach, które popełniłem w życiu, bo na piłkarza czekają różne pułapki – mówi były zawodnik Wisły GRZEGORZ KALICIAK, dziś prezes Akademii Piłkarskiej z Kędzierzyna-Koźla.

– Wisła do tej pory podpisywała umowy o współpracy w zakresie szkolenia młodzieży z mniejszymi klubami raczej z obszaru Małopolski. Skąd zatem pomysł, żeby związać się z UKS Akademia Piłkarska Kędzierzyn-Koźle?

– Widocznie w Wiśle doszli do wniosku, że trzeba wychodzić dalej, poza Małopolskę, a że z Akademią w Kędzierzynie jestem związany ja, to było łatwiej podjąć rozmowy. Pomysł narodził się już w marcu. Przywiozłem wtedy 13-letniego utalentowanego chłopaka do Wisły, Kamila Rakowskiego. Już wtedy Darek Marzec rzucił temat, żeby podpisać umowę partnerską. Trzeba było wziąć się do pracy, zarejestrować Uczniowski Klub Sportowy i krok po kroku doszło do podpisana umowy.

– Jaką funkcję pełni Pan w Akademii Piłkarskiej Kędzierzyn-Koźle?

– Jestem prezesem zarządu. Chcę również trenować dzieciaki, choć na razie jest to niemożliwie, bo niedawno przeszedłem operację kręgosłupa. Jak tylko jednak stanę na nogi, biorę się do pracy również na boisku.

– Liczy Pan na to, że kolejny chłopak z Kędzierzyna po Grzegorzu Kaliciaku trafi do Wisły?

– Bardzo bym chciał. Mnie kiedyś się udało. Miałem wiele szczęścia, bo sporo moich kolegów, którzy np. w juniorach ode mnie gorsi nie byli, nie zaistniało w poważnym futbolu. Chcę młodym chłopakom ułatwiać start, stworzyć możliwości, które dzisiaj są dla nich większe od tych, jakie my mieliśmy. Chcę też im przekazać swoje doświadczenie.

I nie chodzi tylko o to, co udało mi się osiągnąć na boisku. Chcę też mówić im o błędach, które popełniłem w życiu, bo na piłkarza czekają różne pułapki. Ja w parę z nich wpadłem. Byłem kiedyś na samej górze, a później boleśnie upadałem. A te pułapki są dzisiaj nawet groźniejsze, bo czasami wystarczy dwa razy dobrze kopnąć piłkę, żeby dostać duże pieniądze. A od nich można szybko zwariować. Chciałbym uchronić od tego tych młodych chłopców. Przekazać im, że we współczesnej piłce nożnej ważne są nie tylko umiejętności, ale również głowa.

– Do Krakowa na podpisanie umowy nie przyjechał Pan sam.

– Byli ze mną przedstawiciele Urzędu Miasta. W przyszłości będziemy chcieli zabrać dzieci do Krakowa, żeby poczuły klimat ekstraklasy.

– Pan ten klimat dobrze zna. Widziałem, że na swój profil facebookowy wrzucił Pan zdjęcie stadionu z dopiskiem „jak w domu”.

– Trochę lat w Wiśle spędziłem. To w niej zaczynałem przygodę z prawdziwą piłką. Cieszę się, że mogłem być na meczu z Lechem, bo dawno nie widziałem tak dobrego meczu w ekstraklasie.

– Myśli Pan, że przebudowana Wisła może powalczyć o coś więcej niż pierwsza ósemka?

– Trudno to przewidzieć. W sobotę Wisła zagrała świetny mecz, pokonała mocnego Lecha, ale mogą przyjść i takie spotkania, w których nie będzie jej grało się tak dobrze. To jest piłka nożna, wiele może zmieniać się z tygodnia na tydzień. Na pewno jednak tej drużynie trzeba dać czas, bo potencjał ma.

– Jak się Panu podobali nowi zawodnicy?

– Duże wrażenie zrobił na mnie Krzysztof Mączyński. Mogę nawet powiedzieć, że byłem zaskoczony aż tak dobrą jego grą. Oczywiście można było go obserwować w reprezentacji, ale zobaczyć jego grę na żywo to jednak coś innego. Podobał mi się już w dwóch pierwszych meczach Wisły, a w sobotę grał jak profesor. Jak tak dalej pójdzie, to nikt nie będzie już płakał za Stiliciem.

– W wyjściowym składzie przeciwko Lechowi zagrał również Rafael Crivellaro. Pan też uważa, że to piłkarz z dużym potencjałem, tylko trzeba mu dać czas na pełną aklimatyzację?

– Widać już na pierwszy rzut oka, że piłka mu nie przeszkadza. A czas trzeba mu rzeczywiście dać, bo to jest polska liga, a do niej nie trafiają raczej piłkarze, którzy od pierwszego meczu stają się gwiazdami.

– A Nemanja Nikolić w Legii, który w trzech kolejkach strzelił już pięć bramek w ekstraklasie? Podaję ten przykład nie bez przyczyny, bo już w niedzielę Wisła zagra w Warszawie.

– Po tym, co zobaczyłem w meczu z Lechem, to raczej współczuję Nikoliciowi... Przyjdzie mu się zderzyć z Arkiem Głowackim czy Richardem Guzmicsem i pewnie nie będzie to dla niego nic przyjemnego...

– Czyli nie stawia Pan Wisły na straconej pozycji przed meczem z Legią?

– Na pewno nie, choć oczywiście każdy mecz jest inny, a nie można też zapominać, że Legia jest na fali. Ma mnóstwo pieniędzy, kupuje dobrych zawodników i przede wszystkim wygrywa na razie wszystko. Jest tam ogromna presja na wynik. Wisła też jednak się rozpędza, gra z meczu na mecz coraz lepiej. Gdyby sprawiła niespodziankę przy Łazienkowskiej, nie byłbym tym specjalnie zaskoczony.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski