Jego świat mnie interesuje i czuję, że po spotkaniu będę inny. I tak właśnie wyobrażam sobie zaproszenie do naszego kraju uchodźców, choćby z Syrii. Owszem, są inni od nas. Czy to musi jednak oznaczać zagrożenie? Czy naprawdę odmienność, inny sposób myślenia, musi nas paraliżować?
Jeśli mówi się, że „podróże kształcą”, i to jest prawdą, to przyjęcie uchodźców uciekających przed wojną jest rodzajem „podróży na miejscu”. Odmienność pokazuje, jak bardzo sami możemy się zmienić. Otwiera nowe horyzonty, sama w sobie jest przygodą. Wyobrażam sobie, że „nowi ludzie” pójdą do szkoły, poszukają pracy, założą firmy. Opowiedzą o świecie, którego nie znamy, wpadną na nowe pomysły, nawiążą nieoczywiste dla nas kontakty. Kiedyś Stany Zjednoczone bały się odmienności i dlatego każdy miał zapomnieć, skąd przyjechał i stać się Amerykaninem.
Dzisiaj zachęca się „nowych” do zachowania swojej tożsamości, bo w świecie globalnym daje to ogromne szanse rozwoju dla całej społeczności. Wielu z syryjskich uchodźców jest świetnie wykształconych. Sprowadzenie ich może być szansą dla nas wszystkich. A my negocjujemy smętne 2 tysiące... Nie rozumiem tego, jak nie rozumiem, że nie mamy sprawnego aparatu państwowego, dzięki któremu łatwiej byłoby się odnaleźć w naszym kraju. Czy to nie skandal? Czy musimy się rozwijać sami dla siebie, zamykać na świat? Czego brakuje nam, Polakom, byśmy byli gościnni naprawdę, a nie tylko w deklaracjach?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?