Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trudno uwierzyć, ale na początku bałem się przy nim nawet oddychać

Katarzyna Kachel
Razem szli rano po chleb, razem rozmawiali o pogodzie i książkach. Paweł Chara dokumentował dzień w dzień ostatnie lata życia mistrza
Razem szli rano po chleb, razem rozmawiali o pogodzie i książkach. Paweł Chara dokumentował dzień w dzień ostatnie lata życia mistrza Fot. Aleksandra Franków
Spodziewałem się Mrożka milczka, mruka, dziwaka, poznałem Mrożka, który śpiewa, dowcipkuje i ma słabość do polskich ogórków kiszonych – mówi Paweł Chara, osobisty sekretarz mistrza. Swoimi opowieściami i fotografiami burzy dotychczasowy wizerunek pisarza i dramaturga

Nie lubił rozmawiać przez telefon, czasami nie lubił rozmawiać wcale. Dobrze wie o tym Andrzej Mleczko, który miał jechać z nim do Warszawy. Nie pojechał. „Mam przeczucie, że jutro w samochodzie mogę się w ogóle nie odezwać – rysownik odebrał w nocy telefon od Mrożka – Czy to panu będzie przeszkadzać? ” – Znam podobną anegdotę – uśmiecha się Paweł Chara: Jerzy Pilch umówił Samuela Becketta na obiad z mistrzem. Pilch nie mógł doczekać się wrażeń „Jaki on jest, o czym rozmawialiście” – dopytywał nerwowo. Beckettowi trudno było odpowiedzieć, bo panowie przemilczeli całe półtorej godziny. – Tyle że milczenie z Mrożkiem to całkiem inna jakość milczenia – uważa Paweł Chara.

Wie, bo dwa ostatnie lata życia mieszkał w domu pisarza w Nicei. Milczał i rozmawiał z nim o pogodzie i świecie. Spacerował, pisał książkę i robił zdjęcia. Dzień w dzień. Właściwie tysiące zdjęć: Mrożek, który idzie rano po bułki, Mrożek dowcipkujący przy śniadaniu, Mrożek śpiewający piosenki, uśmiechnięty, chwalący zalety polskich kabanosów, Mrożek przyłapany na drzemce. Osobiste, intymne. – Pamiętam pana Sławomira, gdy spacerował po Krakowie.

Spotykałem go na Plantach, Krupniczej, w barze wegetariańskim obok dawnego kina Wanda. Sprawiał wrażenie zamkniętego, małomównego człowieka. Obserwatora – opowiada Piotr Koralewski, lekarz, właściciel galerii Trzecie Oko. – Gdy zobaczyłem zdjęcia Pawła, było dla mnie jasne: zrobił je ktoś, kto musiał mieć niesamowicie bliską relację z mistrzem. Jak tego dokonał?

Na początku bał się przy nim oddychać. Po kilku miesiącach rozmawiali o śmierci, sztuce, literaturze i filozofii. Dopuszczanie do siebie nie trwało długo. – Mam wrażenie, że Mrożek rozłożył mnie na czynniki pierwsze po trzech minutach naszej rozmowy – uważa Paweł Chara. Co zobaczył? – Determinację, otwartość, szczerość, pokrewną duszę – wylicza Piotr Koralewski.

„Zobaczyłem człowieka” – tak ujął to sam Sławomir Mrożek w jednym z ostatnich swoich wywiadów. – Co bardzo mnie wzruszyło – nie ukrywa Paweł.

Pierwsza, jeszcze ogólna, rozmowa dwóch panów odbyła się w listopadzie 2011 roku. Chara opowiedział o projekcie, pokazał kilka swoich fotografii. Potem były trzy miesiące ciszy: –Był przekonany, że to koniec, kiedy zadzwonił telefon. Idąc na spotkanie do hotelu Copernicus w Krakowie wiedział jedno: że Mrożek nade wszystko ceni sobie święty spokój i prywatność. A on właśnie chciał te bastiony naruszyć. – Desperat – mówi. –Właśnie tak bym określił swój stan w tamtym momencie. Bo dojrzewał do niego całe lata, podczas których fascynacja pisarzem i filozofem zamieniała się w szaleństwo.–Zaczytywałem się dziełami mistrza, dorastałem do jego myśli, literatury. Twórczość pana Sławomira coraz bardziej „infekowała” – opowiada.

Tego dnia, w Krakowie, był przygotowany na odmowę. W czwartej minucie spotkania padły słowa, które zapamięta do końca życia: Paweł, zgadzamy się. Rozmawialiśmy dużo z Susaną. Rozmyślałem o twoich fotografiach. Twoja wrażliwość jest mi bliska, myślę, że się dogadamy – powiedział z uśmiechem.

Po pierwszych tygodniach współpracy, chciał zrezygnować. Bał się, że zwariuje. – Poczułem, że nie dojrzałem do Mrożkowego poziomu myślenia o świecie. Potrafił powiedzieć do mnie jedno zdanie, które miało tak porażającą moc, że chciałem uciekać – wspomina. –Powiedziałem o tym Susanie, kazała mi odpocząć w Polsce i wszystko przemyśleć.

Wrócił. Dostał do dyspozycji gabinet mistrza. Miał być jego ekonomem, sekretarzem, fotografem, autorem książki. – Pełniłem wiele ról. Towarzyszyłem mu od samego rana do późnego wieczora. Podczas spacerów, wyjazdów, odpoczynku. Nigdy nie powiedział stop, koniec zdjęć. To ja czasem miałem opory, by wyciągnąć aparat – wspomina.

Ich relacja była szczególna. – Naturalność i szacunek, jakim Paweł obdarzał mistrza, pozwalała Mrożkowi czuć się przy nim bardzo swobodnie – podkreśla Aleksandra Franków, fotograf, która miała okazję pracować z pisarzem. – Było między nimi coś jeszcze, porozumienie ponad słowami. Dało się wyczuć autentyczną radość ze wspólnego przebywania. Myślę, że widział w Pawle coś z siebie sprzed lat?

Paweł przywoził mu z Polski chleb, ogórki kiszone i kabanosy. Podkreśla, że pan Sławomir miał słabość do soli. I do Polski. Mówił: Denerwuje mnie to, że nie mogę przestać być patriotą.

Do końca szarmancki, skromny, wrażliwy. Szanował czas i przestrzeń drugiego człowieka (wyobraża pani sobie, że gdy chciał wejść do swojego gabinetu, w którym mieszkałem, to pukał?). Chciał, by na jego mogile, obok nazwiska, wyryto jedno słowo „Profesjonalista”. –Nie wyryto – mówi Paweł. – Mam też pewne wątpliwości, czy Panteon Narodowy to miejsce, w którym chciałby spocząć Mrożek.

Pamięta dobrze ostatni wspólny spacer ze Sławomirem Mrożkiem. Krakowskim Przedmieściem po premierze „Karnawału, czyli pierwszej żony Adama”. Był czerwiec, 2013 rok. Szedł z reżyserem Jarosławem Gajewskim, a ja robiłem im zdjęcia. – Później nie było już z nim prawie żadnego kontaktu. Wiedział, że umiera. A umarł, proszę mi wierzyć, po Mrożkowemu. Kiedyś pani opowiem.

***

Paweł Chara

fotografik, przyrodnik, podróżnik, osobisty sekretarz Sławomira Mrożka. Ma za sobą kilkadziesiąt autorskich wystaw prezentowanych w kraju i za granicą. Publikuje w prasie ( m.in. „National Geographic”, „Poznaj Świat”, „Gazeta Wyborcza”, „Tygodnik Powszechny”, „Przekrój”, „Polityka”, „Ptaki Polski”), książkach i albumach. Jedyny europejski stały współpracownik „China National Geographic”. Wykładowca prestiżowej szkoły fotograficznej Akademii Nikona. Prezes Fundacji im. Sławomira Mrożka. Pomysłodawca projektu „MROŻEK. ŻYCIE WARTE JEST ŻYCIA”, na który składa się wystawa zdjęć, film, który ma mieć premierę w październiku, i książka. Sponsorem strategicznym projektu jest PGNiG SA.

Wystawę zdjęć Pawła Chary można oglądać w Galerii Trzecie Oko przy ul. Bocheńskiej 5/2 do 16 sierpnia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski