Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dariusz Dudka. Ciepło myślę o Wiśle

Rozmawiał Bartosz Karcz
Dariusz Dudka szybko zaaklimatyzował się w Lechu Poznań
Dariusz Dudka szybko zaaklimatyzował się w Lechu Poznań fot. Adrian Wykrota
Rozmowa. – Kraków to jest miasto, gdzie prawdopodobnie zamieszkam na stałe, gdy już zakończę karierę piłkarską – mówi były piłkarz Wisły, a dzisiaj Lecha DARIUSZ DUDKA

– Dość szybko wywalczył Pan sobie miejsce w podstawowym składzie Lecha. Aklimatyzacja w Poznaniu przebiegła błyskawicznie?

– Przebiegła szybko, choć z tym miejscem w podstawowym składzie to tak nie do końca je sobie wywalczyłem. Pierwszym wyborem był przecież Karol Linetty. Złapał jednak kontuzję i jak to bywa w życiu piłkarza, ja wskoczyłem na jego miejsce. Staram się wykorzystać szansę.

– Trener Maciej Skorża bardzo zmienił się od czasów waszej wspólnej pracy w Wiśle?

– Widać, że na pewno wyciąga wnioski. Przykłada ogromną wagę do detali. Wszystko jest ważne – dieta, trening czy nawet samo przygotowanie do zajęć. Wszystko robione jest pod takim kątem, żeby jak najlepiej wypaść w eliminacjach do Ligi Mistrzów.

– Mówiąc o detalach, chce Pan powiedzieć, że w Wiśle trener Skorża aż takiej wagi do tego nie przywiązywał?

– Wtedy aż tak bardzo drobiazgowy trener Skorża nie był. Myślę, że ta zmiana wynika z doświadczenia trenera Skorży.

– Teraz w Poznaniu ciśnienie na Ligę Mistrzów pewnie jest bardzo duże, ale chyba gorzej wylosować na tym etapie nie mogliście. Basel to od lat bardzo solidny europejski średniak.

– Ciśnienie rzeczywiście jest, ale to normalna sprawa. Apetyty są duże, żeby awansować. A co do Basel, to nie jest już tak silna drużyna jak jeszcze niedawno. Szwajcarzy sprzedali swoich trzech najlepszych zawodników. Mają oczywiście drużynę, która grała bardzo dobrze w Lidze Mistrzów, to bardzo ciężki przeciwnik, ale nie ukrywam, że w tym, że trochę się osłabili, upatrujemy swoich szans w dwumeczu.

– Zaczynacie u siebie. Lepiej to czy gorzej?

– Uważam, że jednak lepiej jest grać pierwszy mecz na wyjeździe. Z drugiej strony to jest dwumecz. Możemy wypracować sobie zaliczkę w Poznaniu i w rewanżu dzięki temu będzie łatwiej. Najważniejsze, żebyśmy nie stracili u siebie bramki.

– Czasu na odpoczynek po środowym meczu mieć wiele nie będziecie, bo już w sobotę zagracie z Wisłą w Krakowie. Nie ma co ukrywać, że dla „Białej Gwiazdy” może to być pozytyw, że będziecie między dwoma najważniejszymi spotkaniami w europejskich pucharach. Pewnie nie uda się wam do końca odciąć od rywalizacji z Basel.

– Nie będę czarował, nie uda się. Tak już było w meczu z Lechią. Graliśmy z nimi w sobotę, a i tak dookoła słyszało się tylko o Basel. Na pewno trudniej jest w takiej sytuacji zmobilizować się na ligę, ale jednak w samej końcówce pokonaliśmy Lechię. Teraz oczywiście wszystko podporządkowane jest meczowi z Basel, ale ekstraklasa też jest ważna. Wisłę też potraktujemy bardzo poważnie. Dla mnie to będzie wyjątkowy mecz. Zawsze będę mile wspominał ten klub i chłopaków z drużyny.

– Koledzy z Wisły byli na Pana ostatnio trochę źli. Udzielił Pan wywiadu, w którym stwierdził Pan, że Legia chciała finansowo motywować „Białą Gwiazdę” przed jej ostatnim meczem minionego sezonu, w którym grała z Lechem. Wiślacy musieli się z tego gęsto tłumaczyć.

– Rozmawiałem już z wiślakami, wyjaśniliśmy sobie wszystko.

– To proszę teraz szczerze powiedzieć, jak to było z tą Legią?

– Nie chcę i nawet nie mogę się na ten temat wypowiadać, bo takie polecenie otrzymałem z klubu. Mogę powiedzieć tylko tyle, że złożyłem już stosowne wyjaśnienia przed Komisją Ligi i dla mnie temat jest zamknięty.

– Wróćmy zatem do Wisły, z której Pan odszedł. Jak podoba się Panu mocno przebudowana drużyna „Białej Gwiazdy”?

– Widać, że chłopaki potrzebują zgrania. Okres przygotowawczy nie był długi, sparingów było mało. Zespół potrzebuje czasu, choć już w derbach z Cracovią wyglądało to całkiem fajnie. Widać jeszcze brak Semira Stilicia, który posyłał mnóstwo podań do Pawła Brożka. Myślę, że już wkrótce ktoś go zastąpi.

– Sentymenty dla Pana pewnie skończą się równo z pierwszym gwizdkiem.

– Na 90 minut będę musiał zapomnieć o sentymencie dla Wisły. Poza boiskiem jednak zawsze ciepło myślę o Wiśle i Krakowie. Zresztą Kraków to jest miasto, gdzie prawdopodobnie zamieszkam na stałe, gdy już zakończę karierę piłkarską.

– Jakiego przyjęcia spodziewa się Pan ze strony kibiców Wisły?

– Pewnie tak jak wszędzie opinie na mój temat będą podzielone. Znajdą się tacy, którzy będą na mnie gwizdali. Mam jednak nadzieję, że w większości będą tacy, którzy będą pamiętać, że starałem się grać jak najlepiej dla Wisły, że zdobyłem z nią mistrzostwo Polski.

– Jest Pan już rozliczony finansowo z Wisłą?
– Jeszcze nie.

– Ustaliliście już przynajmniej, kiedy Wisła wypłaci Panu zaległe pieniądze?

– Jeszcze nie. Nie bardzo był na to czas pomiędzy sezonami.

- To może przy okazji sobotniego meczu spotka się Pan z prezesem Gaszyńskim?

– Nie, nie... To nie jest najlepszy moment na takie sprawy. Przyjeżdżam do Krakowa zagrać mecz. Po ostatnim gwizdku znajdę chwilę na sympatyczne rozmowy z chłopakami z Wisły, a później wrócę do Poznania.

– A jak Lech organizacyjnie wypada na tle Wisły? Różnica jest duża czy bardzo duża?

– Duża. W Lechu starają się układać wszystko w taki sposób jak na Zachodzie. Piłkarz ma przyjść tylko na trening i o nic się nie martwić. W Wiśle też oczywiście ludzie starają się, żeby piłkarze dobrze się czuli, ale wiadomo, jak jest... Wisła najpierw musi uporać się z problemami finansowymi, a dopiero później będzie mogła myśleć o drobiazgach.

– Pierwszy mecz z Górnikiem Zabrze Wisła zagrało słabo. Z Cracovią wypadła znacznie lepiej, więc jeśli dalej to będzie szło w tym kierunku, to w sobotę czeka was bardzo trudna przeprawa przy ul. Reymonta...

– Mecze Wisły z Lechem w ostatnim czasie zawsze były ładne. Pamiętam mecze, gdy Lech przyjeżdżał na Wisłę i był łatwo ogrywany. Pamiętam też jednak ostatnie spotkanie, kiedy to Lech dominował i nie mogliśmy sobie z tym poradzić. Teraz pewnie Lechowi łatwo nie będzie, ale zagramy o trzy punkty.

– Obie drużyny lubią ładną dla oka techniczną piłkę. Myśli Pan, że więcej będzie takiego futbolu niż twardej, ligowej walki?

– Mam nadzieję, że tak właśnie będzie. Trener Skorża kładzie duży nacisk na realizowanie założeń taktycznych, a że preferuje ofensywną piłkę, to takiego meczu życzyłbym sobie w Krakowie. Choć teraz naprawdę myślę przede wszystkim o Basel. Wisła będzie następnym etapem.

– Jeśli jednak chcecie grać w fazie grupowej przynajmniej Ligi Europy, będziecie musieli potrafić godzić rozgrywki europejskie z ekstraklasą.

– W klubie zdają sobie z tego sprawę. Po to mamy tak liczną kadrę, żeby walczyć na trzech frontach. Poza Polską planem minimum jest faza grupowa Ligi Europy, w kraju chcemy walczyć o mistrzostwo i Puchar Polski. Mamy wystarczającą kadrę, żeby poradzić sobie we wszystkich rozgrywkach.

Lech gra dziś z Basel

Krzysztof Mączyński i Maciej Sadlok mają szansę zagrać z Lechem Poznań. Wszystko wskazuje na to, że wyleczą oni swoje urazy. Do dyspozycji trenera Kazimierza Moskala będzie już też Wilde-Donald Guerrier.

Lech tymczasem szykuje się na Basel. To dla „Kolejorza” kluczowy dwumecz, bo wyeliminowanie mistrza Szwajcarii pozwoliłoby Lechowi zrealizować cel minimum na ten sezon, czyli zapewnić sobie udział przynajmniej w fazie grupowej Ligi Europy. Nie wiadomo jeszcze, czy Maciej Skorża będzie mógł skorzystać z Karola Linetty’ego, który był ostatnio kontuzjowany. Trenuje on już z drużyną, ale trener Lecha nie chciał otwarcie przyznać, czy będzie mógł wystawić tego piłkarza czy nie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski