Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Patryk Małecki: Nie stałem się nagle grzecznym chłopcem

Rozmawiał Bartosz Karcz
Patryk Małecki wrócił na boisko po ośmiu miesiącach przerwy. Miał zerwane więzadła krzyżowe w kolanie
Patryk Małecki wrócił na boisko po ośmiu miesiącach przerwy. Miał zerwane więzadła krzyżowe w kolanie Fot. Tomasz Bołt
Rozmowa. – Miałem różne momenty. Również zwątpienia, czy jeszcze uda mi się wrócić na boisko – mówi były piłkarz Wisły Kraków, a dzisiaj Pogoni Szczecin PATRYK MAŁECKI.

– Po ośmiu miesiącach przerwy, spowodowanej kontuzją więzadeł krzyżowych, wrócił Pan na boisko. I można mówić o udanym powrocie. Asysta w meczu z Lechem, dobry występ przeciwko Śląskowi. Odetchnął Pan z ulgą, że znów może grać?

– Na pewno. Te osiem miesięcy to był najgorszy moment w mojej karierze. Kiedyś, gdy grałem w Wiśle, miałem trzy miesiące przerwy, bo złamałem nogę. Teraz było jednak o wiele gorzej. Przyznam się, że miałem różne momenty w tym czasie. Również zwątpienia, czy w ogóle jeszcze uda mi się wrócić na boisko. Rehabilitowałem się głównie w Krakowie. Wykonałem w tym czasie ogromną pracę i mogę tylko dziękować fizjoterapeucie Filipowi Pięcie oraz trenerowi Danielowi Michalczykowi, którzy bardzo mi pomogli. Ciężka praca z nimi sprawiła, że dzisiaj znowu mogę cieszyć się grą.

– Brakowało boiska, adrenaliny, związanej z meczami?

– Oj, brakowało. Oglądałem mecze, ciągnęło mnie na boisko, ale byłem bezradny. Przy takich kontuzjach potrzebny jest czas i cierpliwość. Jeśli jednak grasz tyle lat bez poważniejszych kontuzji, to bardzo ciężko jest to wytrzymać, przede wszystkim od strony psychicznej. Mogę tylko cieszyć się, że to wszystko jest już za mną.

– Miał Pan duże wsparcie ze strony ludzi, związanych z Pogonią? Trener Czesław Michniewicz, jeszcze gdy dochodził Pan do zdrowia, mówił, że bardzo na Pana liczy.

– Tak, to samo trener mówił, gdy przyszedł do Pogoni i rozmawialiśmy w cztery oczy. Powiedział mi, że zawsze mnie cenił i chciał mnie już ściągnąć do siebie, gdy prowadził Zagłębie Lubin i Jagiellonię Białystok. Miałem ze strony trenera na pewno wsparcie i doping do pracy, żeby wrócić na boisko.

– Stąd taka reakcja po tym, jak w meczu z Lechem strzeliliście bramkę po Pańskiej asyście – podbiegł Pan do trenera serdecznie się z nim ściskając?

– Nie planowałem tego, ale wszyscy z ławki mnie wołali, więc pobiegłem w tamtym kierunku. Trener mnie wyściskał, emocje były ogromne, bo dla Pogoni mecze z Lechem są bardzo ważne, jak derby.

– Tym występem wywalczył Pan sobie miejsce w podstawowym składzie na mecz ze Śląskiem Wrocław. Jak znam życie, nie był Pan zachwycony tym, że trener Pana zmienia, ale pewnie osłodą było to, że dostał Pan owację na stojąco, a kibice skandowali Pańskie nazwisko?

– I powiem, że byłem tym faktem trochę zaskoczony. Kibice Pogoni są bardzo wymagający. Nie jest łatwo przekonać ich do siebie. W dodatku mają pełną świadomość, że jestem ciągle kibicem Wisły, ale szanują to. Myślę, że tak zareagowali, bo zobaczyli, że grając dla ich klubu, zostawiam całe zdrowie na boisku. To było bardzo miłe. Szkoda tylko, że nie wygraliśmy, bo mieliśmy tyle sytuacji, że trzy punkty powinny zostać w Szczecinie.

– Ta kontuzja Pana zmieniła? Niedawno w stacji Canal Plus Sport pokazali taki obrazek, w którym po ostrym starciu z jednym z piłkarzy Lecha podaje mu Pan rękę i pomaga wstać. Komentarz był taki, że dawny Patryk Małecki raczej szukałby w takiej sytuacji zwady, doszłoby do pyskówki.

– Kontuzja na pewno nauczyła mnie pokory. Zrozumiałem, że w życiu piłkarza wystarczy jeden moment, żeby wszystko się skończyło. Ten uraz rzeczywiście sprawił, że trochę inaczej patrzę na życie, ale też nie jest tak, że Patryk Małecki nagle stał się grzecznym chłopcem. Jestem, jaki jestem. Gdy wychodzę na boisko, adrenalina we mnie buzuje i pewnie będzie dochodziło czasami do różnych spięć z rywalami.

To jest jednak futbol. Nie ma w nim miejsca dla lalusiów. Żeby coś osiągnąć, to czasami trzeba być zwykłym sk... Wiem też, jak jestem odbierany przez media. To, co uchodzi niektórym płazem, w moim przypadku jest często mocno rozdmuchiwane. Czasami zastanawiam się, czy jak splunę na boisko, to ktoś nie napisze, że oplułem rywala. Przyzwyczaiłem się już jednak do tego. Potrafię z tym żyć i szczerze mówiąc, nie przejmuję się tym specjalnie.

– Śledzi Pan to, co dzieje się w Wiśle?

– Oczywiście. Nie może być inaczej.

– Oglądał Pan derby Krakowa?

– Oglądałem i Wisła bardzo mi się podobała. Widać, że nowi zawodnicy szybko wchodzą do zespołu. Fajnie grał Krzysiek Mączyński, Tomek Cywka, również inni. Wiem, że kibice Wisły chcieliby, żeby drużyna jak najszybciej zaczęła wygrywać, ale jestem pewien, że to wkrótce nastąpi. Gołym okiem widać, że ta nowa Wisła ma potencjał. Potrzeba tylko trochę cierpliwości, a wyniki na pewno przyjdą.

– Niedługo, bo już 21 sierpnia będzie Pan mógł się sam przekonać o sile Wisły, gdy zagra w Szczecinie z Pogonią. Pewnie będzie to dla Pana wyjątkowy mecz?

– Na pewno. Znów odżyją wspomnienia, spotkam kolegów, z którymi tyle razem przeżyliśmy. To jednak przed i po meczu, bo choć Wisłę mam w sercu, to na boisku taryfy ulgowej nie będzie. Jeśli zagram, to będę się starał zaprezentować z jak najlepszej strony.

Wiślacy dochodzą do siebie po derbach

W piątkowym meczu z Cracovią kontuzji doznali Krzysztof Mączyński i Maciej Sadlok. Już bezpośrednio po spotkaniu trener Kazimierz Moskal przyznał, że lepiej sytuacja wygląda z Mączyńskim. Badania to potwierdziły, choć jednocześnie jest szansa, by obaj zawodnicy zagrali w sobotnim meczu z Lechem Poznań.
W przypadku Mączyńskiego chodzi o skręcenie stawu skokowego. Tego samego, który był kontuzjowany w meczu sparingowym z Banikiem Ostrawa. Ci wiślacy, którzy grali w meczu derbowym mieli wolne w niedzielę i wczoraj, więc Mączyński odpoczywał, ale już w środę powinien wrócić do treningów, choć być może w lekko ograniczonym wymiarze.
Jeśli chodzi o Sadloka, to o kontuzji opowiada nam sam piłkarz:
– Najważniejsze, że nie ma złamania, ani pęknięcia stopy. Jest natomiast krwiak i potrzeba kilku dni, żebym doszedł do pełnej sprawności. Na razie nie mogę jeszcze nawet ubrać buta, ale z każdym dniem jest lepiej. Wierzę, że zabiegi pomogą mi dojść do pełnej sprawności na mecz z Lechem i będę mógł w nim zagrać.

(BK)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Patryk Małecki: Nie stałem się nagle grzecznym chłopcem - Dziennik Polski

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski