Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bieszczady nad jeziorami. Zobacz, jak Łagów wabi przyrodą

Ewa Dziardziel, Dariusz Chajewski [oprac. Michał Korn]
Łagów zaskakuje bez końca. Widać taka jego natura. A mamy ją na wyciągnięcie ręki. Z prawej rezerwat Pawski Ług, z lewej Wzgórze Poźrzadelskie.

Do rezerwatu Pawski Ług można dotrzeć idąc szosą z Łagowa w kierunku Poźrzadła, to dwukilometrowy spacer na południe. Każdy turysta z pewnością dotrze tu bez problemu. Najciekawszym elementem 34 hektarowego rezerwatu jest torfowisko. Od strony drogi dochodzimy do niego np. wąską ścieżką, wzmocnioną akacjowymi deskami. Bagno, jak to bagno jest grząskie i dlatego lepiej trzymać się wyznaczonej trasy.

Nasz przewodnik, Zygmunt Jaworski, z Łagowskiego Stowarzyszenia Turystyki Rowerowej i Pieszej, zapewnia, że nie jest łatwo wydostać się z bagna.

- Jak już się wejdzie, to samodzielnie człowiek się nie wydostanie - ostrzega. - Ale tragicznych przypadków w okolicy Pawskiego Ługu jeszcze nie odnotowano.

Lepiej zachwycić się tamtejszą przyrodą. Uważnie patrzmy pod nogi, bo zniszczymy jagodowiska, których jest tam mnóstwo.

- W ciągu godziny spokojnie można nazbierać co najmniej jeden litrowy słoik – zapewnia Zygmunt Jaworski. Schodząc z drewnianego przejścia już widzimy kolejną drewnianą kładkę. Wygląda jak pomost nad jeziorem, ale to dość nietypowe miejsce jak na pomost, w środku lasu, a wody ani kropli. Podchodzimy bliżej i wszystko się wyjaśnia. To kładka edukacyjna prowadząca nad samym bagnem.

Z oddali zupełnie nie widać, że przechodzimy nad ruchomym torfowiskiem, gdyż jest porośnięte zielenią. Wygląda raczej, jak utkany z traw dywan. Roślin jest tutaj co niemiara. Znajdziemy tutaj m.in. rosiczkę okrągłolistną, turzycę bagienną, torfowce, wełniankę, żurawinę błotną, czermień błotną, kalinę koralową, kruszynę pospolitą. A na obrzeżu rezerwatu rośnie 110-letnia topola biała – pomnik przyrody. Poza bujną roślinnością, bagnisko jest też miejscem rozrodu wielu gatunków płazów. Zamieszkuje je aż 11 gatunków ssaków, 25 gatunków ptaków lęgowych, 2 gatunki gadów, 7 gatunków płazów i 21 gatunków chrząszczy.

Rezerwat mieni się kolorami, a drzewa i krzewy poskręcane w różne fantazyjne kształty nadają mu tajemniczy charakter. Drzewa są częściowo zanurzone w mniejszych i większych oczkach wodnych. Sceneria jak z Hobbita.

- Za dnia wszystko tu kwitnie, a nocami w całym rezerwacie słychać tylko żaby, tak głośno grają – opowiada nasz przewodnik, który od lat przychodzi wieczorami by odpocząć i wysłuchać żabich koncertów. Nic w tym dziwnego, bo miejsce przyciąga swoim pięknem i naturalnym wdziękiem. Jakby nieskażone obecnością człowieka. Może tak samo wyglądało sto lat temu, kiedy dopiero wyrastał otaczający torfowisko ponad stuletni las mieszany - dębowo-bukowo-sosnowy z domieszką świerków.

Dzisiaj jest tam kilka drewnianych ławek, na których można usiąść i delektować się obcowaniem z przyrodą. Bagno i wilgoć z nim związana, co jakiś czas robi swoje i deski z kładki trzeba wymieniać. Nadleśnictwo czuwa nad sytuacją. Nie ma niebezpieczeństwa, że któraś z nich się załamie i wpadniemy do bagna.

Wzgórze Poźrzadelskie. Aż dziw, że wieża jeszcze nie upadła

Obserwując Łagów z wieży zamku joannitów, na południu możemy wypatrzyć wyłaniające się zza lasu sosnowego wzniesienie. Jest to Wzgórze Poźrzadelskie, zwane kiedyś Hoher Spiegel, czyli „wysokie lustro”. Wzgórze ma wysokość 179 m n.p.m. i jest doskonałym przykładem morenowego ostańca. A jego wysokość jest identyczna z Górą Trzech Krzyży w Kazimierzu Dolnym nad Wisłą.

Na szczyt Wzgórza Poźrzadelskiego możemy dotrzeć, np. rowerem. Ścieżka zaczyna się pod zamkiem joannitów, nad brzegiem jeziora Trześniowskiego i prowadzi do Jemiołowa, dalej Barcikowa i Poźrzadła. W całości ma 18 km.

Niedawno, bo trzy lata temu, utworzono ścieżkę nordic walking prowadzącą od brzegu jeziora Łagowskiego na sam szczyt wzgórza. Trasa ma 3,2 km. Nie jest łatwo zgubić się po drodze, bo cała ścieżka jest dobrze oznaczona mapami i oznaczeniami szlaków, na mapie w kolorze zielonym.

Dlaczego warto tam się dotrzeć? Wchodząc na górę widać wysoką wieżę w kolorze zielonym. Idąc pod samą wieżą ma się wrażenie, że jest nachylona i właściwie aż dziwi, że jeszcze nie upadła. Ale to na szczęście tylko złudzenie optyczne. Wieża jest prosta i stabilna. Potwierdza to stojący na jej szczycie leśniczy. To obserwatorium nadleśnictwa. Za kilkanaście kroków dotrzemy do celu naszej wędrówki.

Na samym szczycie wzgórza stoi drewniana wiata. Poza tym, że warto przy niej odpocząć, to można tam zostawić swój ślad. Od kilku lat turyści wpisują się do ksiąg pamiątkowych, schowanych w małej skrzynce z drewna, przybitej do wiaty. A swoje wpisy podbijają czerwoną pieczątką Łagowskiego Stowarzyszenia Turystyki Rowerowej i Pieszej. Można tam znaleźć historie żołnierzy, wspomnienia młodej pary, która w podróż poślubną wybrała się w pieszą wyprawę po okolicach Łagowa. Jest też wpis ojca, który przyprowadził tam syna w jego 18. urodziny i ma nadzieję, że razem z synem, za kilka lat, przyprowadzi tam też wnuki. Inna turystka, Eliza dopisała: Bieszczady nam tu przywiało...

Bieszczady nad jeziorami. Zobacz, jak Łagów wabi przyrodą
Mariusz Kapała

Rycerz w Płomieniach

Warto wrócić na dłuższą chwilę do samego Łagowa i to nie tylko dlatego, że przyznano mu status uzdrowiska. Po prostu trzeba pochylić się nad jego niesamowitą historią i to historią z duchami.

Andrzej von Schlieben, w XVI wieku komandor łagowskiego zgromadzenia joannitów, jako pierwszy joannita ożenił się. Czyn ten spowodował w łonie gwałtowną reakcję, obawiano się, aby praktyka małżeństw zakonników nie przyczyniła się do pomniejszenia majątku zakonu. Na dodatek była to woda na młyn zwolenników reformacji. Po długich targach kapituła w Spirze usankcjonowała śluby joannickich rycerzy. W kościele łagowskim znajduje się płyta nagrobna syna von Schliebena, również Andrzeja, zmarłego 9 lipca 1568 r. w młodocianym wieku.

Zgodnie z legendą duch Schliebena jest słynnym Rycerzem w Płomieniach, który pojawia się tylko wiosną i latem, a ukazuje się wyłącznie mężczyznom. To kara dla Schliebena za odstępstwo od zakonnych reguł.

Niestety, zgodnie z legendą, duch von Schliebena pojawia się tylko wiosną i latem i ukazuje się wyłącznie mężczyznom.
Niestety, zgodnie z legendą, duch von Schliebena pojawia się tylko wiosną i latem i ukazuje się wyłącznie mężczyznom. Mariusz Kapała

Okolice Łagowa i Sulęcina. Sekrety Łagowsko-Sulęcińskiego Parku Krajobrazowego

Te dwie miejscowości zawsze „spinali” mnisi w zbrojach. Jednak tym razem wybierzmy się w okolice Łagowa i Sulęcina, jedynie na chwilę wpadając do tych miast. Poszukamy natomiast Trześniówki (Gr. Kirschbaum), Lędowa (Lindow), Wędrzyna (Wandern) i... Malutkowa (Malkendorf).

Gdy przed rokiem wędrowaliśmy szlakiem rezerwatów i parków krajobrazowych, pisaliśmy o „Łagowskim Parku Krajobrazowym”. Zareagował burmistrz Sulęcina, oburzony, że w nazwie tego parku opuściliśmy jeden człon: „sulęciński”. I ku przypomnieniu i przestrodze przesłał nam albumik „Sekrety Łagowsko-Sulęcińskiego Parku Krajobrazowego”. I stąd postanowiliśmy pójść śladem opisanych tam sekretów, przynajmniej niektórych...

Łagowsko-Sulęciński Park Krajobrazowy niepowtarzalnego klimatu nabiera jesienią. Cóż, rośnie tutaj wiele buków, a te wspaniale się przebarwiają, a później
Łagowsko-Sulęciński Park Krajobrazowy niepowtarzalnego klimatu nabiera jesienią. Cóż, rośnie tutaj wiele buków, a te wspaniale się przebarwiają, a później ścielą kolorowe dywany... Fot. Tomasz Gawałkiewicz

Najciekawsze elementy przyrodnicze Łagowskiego Parku Krajobrazowego to oczywiście malownicza rynna jezior Łagowskiego i Trześniowskiego o długości 15 km oraz duży kompleks lasów bukowych porastających kulminację moreny czołowej. Tutaj możemy podziwiać efekty pracy lodowca, który stworzył nie tylko jeziora, ale „zbudował” w centrum nizin krajobraz prawdziwie podgórski. Jednak Park ten to także wymarzony teren na wędrówki, podczas których często zadamy sobie pytania „co to jest”?

W poszukiwaniu nieistniejących miejscowości

Wielokrotnie pisaliśmy o tajemniczych wsiach, które przez dziesiątki lat funkcjonowania poligonu w Świętoszowie zostały zniszczone, aby stworzyć kolejnym armiom warunki do ćwiczeń. Nie inaczej było także z okolicami słynnego poligonu w Wędrzynie. Między Sulęcinem a Łagowem można było jeszcze przed 1945 rokiem przejechać brukowanymi drogami do Trześniówka (Gr. Kirschbaum), Lędowa (Lindow), Wędrzyna (Wandern) i Malutkowa (Malkendorf).

ŚWIAT POLIGONU
Bieszczady nad jeziorami. Zobacz, jak Łagów wabi przyrodą

W latach trzydziestych na południe od wsi Wędrzyn wybudowano poligon wojskowy Truppenübungsplatz Wandern. Jego powierzchnia wynosiła 10.335,14 hektarów, z czego 863 hektary zajmowały lasy. W latach 70. wybudowano tu unikatowy poligon zurbanizowany, przeznaczony do szkoleń z zakresu walki w miastach.

Brukowane drogi pozostały, ale... O ile w Wędrzynie, za sprawą ćwiczebnego terenu zurbanizowanego, można jeszcze zarys dawnej miejscowości dostrzec, o tyle po pozostałych możemy tylko wypatrzyć zarys fundamentów, resztki schodów... W Starym Wędrzynie znajdziemy pozostałości po niemieckim cmentarzu ewangelickim usytuowanym niedaleko rzeki Postomii. W centrum poligonu leży Lędów, gdzie stoi jeszcze wieża kościoła i można dostrzec resztki nekropolii. W Malutkowie widać pozostałości budynków oraz cmentarz ewangelicki. I jeszcze tzw. wodokaczka znajdująca się po prawej stronie przy drodze Malutków-Lędów, służąca w przeszłości prawdopodobnie jako punkt orientacyjny. Bez przeszkód poruszać się po terenach poligonowych można jedynie w dni wolne od pracy, w pozostałe przebywanie na szlakach w tym rejonie dozwolone jest wyłącznie po uzyskaniu pozwolenia od komendanta poligonu...

W leśniczówce Winklera

A my spróbujmy wyjaśnić kolejną tajemnicę. Przy drodze z Trzemeszna nad jezioro Buszno, na końcu pięknej alei kasztanowców, dostrzeżemy okazałą lipę oraz pamiątkową tablicę. To leśniczówka Winklera, a raczej to, co po niej pozostało.

W latach 1933-1945 mieszkał tutaj leśniczy Winkler wraz z rodziną. Na tablicy możemy obejrzeć, jak niegdyś prezentowała się leśniczówka i przeczytać kilka zdań o jej historii. Rodzina Winklerów uciekła przed Rosjanami na zachód, kiedy front był już w okolicy Międzyrzecza i słychać było huk eksplozji. Na miejscu został jedynie ich pracownik. Kiedy czołgi przejeżdżały pobliską drogą, wyciągnął on „pancerfausta” i wystrzelił w kierunku jednego z nich. Nie zrobił nikomu krzywdy, ale czołgi odpowiedziały ogniem i leśniczówka została w ciągu kilku sekund zniszczona.

Google Street View: wirtualna wycieczka po Trzemesznie

Leśniczówka zakończyła swój żywot, strzelec przeżył. Na kamieniu przeczytamy cytat ze Stefana Żeromskigo:

„Puszcza jest niczyja. Ani twoja, ani moja, ani nasza. Jeno Boża, święta!”

Nad brzegiem Jeziora Trześniowskiego znajdziemy z kolei ślady Fischerhuette, czyli Rybakówki. Dziś powiedzielibyśmy, że był to pensjonat. Tutaj przed II wojną światową pływały stateczki, a później turyści przesiadali się na wozy, w których zwiedzali okolicę... Obecnie mówi się, że oferujemy turystom zbyt mało i nie potrafimy ich przytrzymać dodatkowymi atrakcjami. Może to jakiś pomysł?

W okolicy Łagowa znajdziemy kolejną pamiątkową tablicę, tym razem z nazwiskiem „Michael Reece”. To niemal współczesna historia. We wrześniu i w październiku 2001 roku na polskich poligonach ćwiczyli żołnierze V korpusu armii amerykańskiej. Samolot Amerykanina rozbił się w okolicy Łagowa. Robert Rugg odniósł rany, a Michael Reece zginął na miejscu... Każdego roku, w rocznicę śmierci 36-latka, płoną przed tablicą znicze.

Oczywiście nie powinniśmy zapomnieć ani o Sulęcinie, ani o Łagowie. Tutaj najbardziej magiczną i tajemniczą opowieścią jest ta o templariuszach, a raczej joannitach. Ale to już całkiem inna historia...

Kto zarządzał miejscowym zamkiem?

Są tacy, którzy wiążą historię miejscowego zamku z templariuszami. Jednak historycy twierdzą, że ten zakon nigdy tutaj nie stacjonował.

W okolicy panowali joannici. 15 kwietnia trzej margrabiowie Otto, Konrad i Henryk sprzedali swoją część majątku jako zadośćuczynienie win rycerzowi Albertowi von Klepitz (Klepicz) i jego najbliższym. 9 grudnia 1347 margrabia Ludwig zastawił Łagów obok innych dóbr Zakonowi Joannitów za 400 grzywien srebra.

W Łagowie zakon umieścił, wkrótce po uzyskaniu miejscowości, siedzibę komandorii, która obejmowała rozległą okolicę z 18 wioskami i miastem Sulęcinem jako schedę po kasacie Zakonu Templariuszy. Wtedy też na polecenie władców brandenburskich joannici łagowscy konwojowali kupców przemierzających tak zwany Trakt Polski, wędrujących do Międzyrzecza. Nie czynili tego jednak bezinteresownie.. Mieli otrzymywać za to opłatę - 9 groszy za konia użytego w ciągu dnia w tym celu, poza tym odszkodowanie za każdego zabitego konia i chłopa. Wkrótce po objęciu panowania nad okolicą joannici przystąpili do budowy zamku.
Bieszczady nad jeziorami. Zobacz, jak Łagów wabi przyrodą

Ku pamięci leśniczych

W okolicy jeziora Buszno znajduje się więcej kamieni pamiątkowych. Wyryte są na nich napisy upamiętniające znanych leśniczych. Na rozstaju dróg, między jeziorami Buszno i Buszenko, rośnie dąb, pod którym leży głaz z napisem „Feuerstack”. Przy drodze między jeziorem Buszno a miejscowością Długoszynek, ze skarpy wystaje głaz o obwodzie 750 cm z napisem „Vater Oblasser 1932” na cześć leśniczego z Wielowsi.

W odległości około 100 m za ruinami leśniczówki Winklera, przy pniu starego Dębu Müllera – przedostatniego niemieckiego leśniczego z terenów przy jeziorze Buszno, stoi kamień z napisem „R. Müller Eiche”. I wreszcie przy ruinach leśniczówki Winklera ustawiono obelisk poświęcony pamięci Huberta Winklera, ostatniego niemieckiego leśniczego w bukowym lesie nad jeziorem Buszno, z napisem „Lipa Linde Tilla H.Winkler”.

Okolice jezior Buszno i Buszenko

SZLAKI TURYSTYCZNE W ŁAGOWIE:

SZLAKI PIESZE:

  • Żółty - zachodnim brzegiem Jez. Trześniowskiego z Łagowa nad stawy i dalej serpentyną wzdłuż rez. Buczyna Łagowska do Rozdroża Bukowego i Wielowsi 10,5 km,
  • Czerwony - wschodnim brzegiem Jez. Trześniowskiego z Łagowa nad jez. Buszno 10 km,
  • Czarny - zachodnim brzegiem Jez. Łagowskiego z Łagowa na Wzgórze Poźrzadelskie 7 km,
  • Zielony - z Łagowa przez rynnę Czarnej Wody do Żelechowa i z Łagowa nad Jez. Czarnym do Sieniawy 10 km,
  • Niebieski - znad jez. Buszno na wzgórze Bukowiec 2,5 km,
  • Czarny - znad jez. Buszno na wzgórze Gorajec 3 km.

SZLAKI ROWEROWE:

  • Czerwony - z Łagowa nad stawy i nad jez. Buszno 7 km,
  • Żółty - z Łagowa do Rozdroża Bukowego i do Wielowsi oraz z Łagowa przez dolinę Pliszki nad Jez. Malcz 22 km,
  • Czarny - z Długoszynka nad Buszno i dalej do Templewa 8 km,
  • Niebieski - znad jez. Buszno i Buszenko na wzgórze Bukowiec 3 km.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska