Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak Podgórze stało się częścią Wielkiego Krakowa Juliusza Leo

Paulina Szymczewska, Mateusz Drożdż, Paweł Stachnik (PSZ)
Ostatni prezydent Podgórza Franciszek Maryewski
Ostatni prezydent Podgórza Franciszek Maryewski FOT. ZE ZBIORÓW RODZINY MARYEWSKICH
Historia. O ile krakowianie przyznawali rację swojemu prezydentowi i uważali, że prędzej czy później i tak musi dojść do połączenia obu miast, o tyle podgórzanie zdecydowanie sprzeciwiali się temu pomysłowi. Nazywali Kraków „obcym, zaborczym władcą”, a samo połączenie – „katastrofą dziejową”.

4 lipca obchodzimy rocznicę połączenia Podgórza i Krakowa. W mieszkańcach naszego miasta ta data nie wzbudza wielkich, skrajnych emocji, ale sto lat temu tak nie było. Dla dumnych, ceniących sobie niezależność podgórzan to połączenie było bolesne. A jednak dokonało się – mimo wielu wieców i protestów w obronie samodzielnego bytu Podgórza. Głównym architektem tej operacji był Juliusz Leo – twórca idei Wielkiego Krakowa.

Przypomnijmy, na początku XX wieku Kraków miał powierzchnię zaledwie 5,77 km kw. i 100 tysięcy mieszkańców. Dusił się w sztywnych ramach Twierdzy Kraków. Rozwój miasta hamowało m.in. przeludnienie i fatalna kondycja miejskich finansów. Brakowało terenów budowlanych, koszty wynajmu mieszkań były bardzo wysokie, niewielkie wolne parcele osiągały zawrotne ceny, a w dodatku nie nadawały się pod budowę gmachów publicznych, zakładów przemysłowych, do wytyczania nowych placów targowych czy terenów zielonych. Niektóre miejskie inwestycje trzeba było lokować na terenach zakupionych w okolicznych gminach, na przykład rzeźnię – na Grzegórzkach.

Dynamiczny rozwój na prawym brzegu Wisły
Co innego w Podgórzu. W prze- ciwieństwie do Krakowa miasto na prawym brzegu Wisły rozwijało się wtedy bardzo dynamicznie. Powstawały tam nowoczesne zakłady produkcyjne, okazałe kościoły, gmachy szkół, „Sokoła”, hala targowa, działała elektrownia miejska. Wzmożony ruch budowlany trwał również w innych podkrakowskich gminach, bo miały one bardziej liberalne przepisy budowlane i wolne tereny. Zaczęły tam powstawać nowe zakłady pracy i tańsze mieszkania, kuszące krakowian do przenosin poza miasto.

Z drugiej jednak strony podkrakowskie gminy wiejskie były za słabe ekonomicznie, by inwestować w usługi publiczne. Ich mieszkańcy korzystali więc z krakowskich szkół, uniwersytetu, szpitali, placówek kulturalnych, a także z urządzeń komunalnych oraz służb miejskich. Nie ponosiły jednak kosztów ich utrzymania, modernizacji i rozwoju. To spoczywało tylko na barkach Krakowa. Sytuacja wymagała więc zmiany.

Tak narodziła się idea Wielkiego Krakowa. Juliusz Leo – jej twórca i gorący propagator – przez wiele lat niestrudzenie przekonywał do swoich racji sąsiednie gminy. Realizacja tego pomysłu zajęła prezydentowi Krakowa ponad dekadę i wymagała od niego wielkiej determinacji oraz wyjątkowych zdolności negocjator- skich i dyplomatycznych.

_– Juliusz Leo to nie był tzw. człowiek charyzmatyczny. Miał za to w sobie ogromny spokój i był niezwykle konsekwentny. Jednocześnie potrafił działać w duchu polityki konsensualnej: szukał tego, co jest ważne, wracał do przerwanych rozmów i negocjacji, szukając rozwiązań, które zadowolą wszystkich _– wymienia Michał Niezabitowski, dyrektor Muzeum Historycznego Miasta Krakowa.

Podkreśla przy tym, że prezydentowi Leo udało się osiągnąć sukces, ponieważ miał ściśle wyznaczony cel: bez żadnych fajerwerków, lecz powoli i konsekwentnie realizował ideę Wielkiego Krakowa, budując przestrzeń tego miasta.

Prędzej czy później i tak doszłoby do połączenia
Kraków powiększał się etapami. – Wchłaniał stopniowo otaczające go wsie zgodnie z ideą prezydenta Leo. W 1910 roku przyłączono m.in. Zakrzówek, Kapelankę, Dębniki, Półwsie Zwierzynieckie, Zwierzyniec, potem Ludwinów, Dąbie, Głębinów itd. Zgodnie z tą tendencją w pewnym momencie przyszedł czas na __Podgórze – tłumaczy prof. Łukasz T. Sroka, historyk z krakowskiego Uniwersytetu Pedagogicznego, badacz dziejów Podgórza i Krakowa.

Dla Juliusza Leo sprawa przyłączenia Podgórza do Krakowa była najważniejsza – to miało być ukoronowanie jego długoletnich starań o Wielki Kraków.

Nie bez powodu nazywał on Podgórze „perłą w pierścieniu gmin Kraków otaczających”. O ile jednak krakowianie przyznawali mu rację i uważali, że prędzej czy później musi dojść do połączenia obu miast, o tyle w samym Podgórzu nastroje były zupełnie inne.

Mieszkańcy miasta na prawym brzegu Wisły zdecydowanie sprzeciwili się temu pomysłowi.

Cenili sobie swą niezależność, nie chcieli utracić swobód ekonomicznych, społecznych i gospodarczych.

Nie widzieli też dla siebie żadnych korzyści z połączenia Podgórza z Krakowem, a wręcz przeciwnie – obawiali się wzrostu podatków, cen towarów i nieruchomości oraz degradacji z poziomu miasta do jednej z wielu dzielnic.

O połączeniu zaczęło się mówić już w latach 80. XIX wieku. Opór Podgórza wciąż był jednak silny.

– Przez wiele lat podgórscy radni byli nieprzejednani. Jeszcze w 1905 roku jednomyślnie podjęli rezolucję, żeby „nie wchodzić w żadne pertraktacje z delegatami miasta Krakowa, wobec zasadnego postanowienia obywatelstwa całego miasta, by się z Krakowem nie łączyć” – przypomina Paweł Kubisztal, prezes Stowarzyszenia Podgorze.pl, będącego jednym z organizatorów obchodów setnej rocznicy połączenia obu miast.

Okrutny smok pożera kolejną ofiarę
Poważne negocjacje rozpoczęły się w 1910 roku i ze względu na opór podgórskich radnych były długie i trudne. Profesor Sroka przytacza taką oto anegdotę z tego okresu: gdy w 1913 roku do Watykanu zawitała delegacja z Krakowa, jeden z przyjmujących ją kardynałów, słysząc, skąd przybyli goście, miał powiedzieć: Cracovia? Si, si, wiem: to miasto, do którego ma być przyłączone Podgórze.

W podgórskich gazetach z tamtego okresu nie brak było pełnych żalu artykułów, podgórzanie pisali złośliwe wierszyki, nazywając Kraków „obcym, zaborczym władcą” czy „żarłocznym lwem dzikim”, a samo połączenie obu miast określali mianem „katastrofy dziejowej”.

_– To faktycznie rozpaliło namiętności podgórzan. Utratę niezależności przedstawiano jako zaprzepaszczenie dorobku Podgórza, a __Kraków jawił się jako okrutny smok pożerający kolejną ofiarę – _przyznaje Paweł Kubisztal.

Oto co pisał na przykład „Ilustrowany Kurjer Codzienny” (z 13 kwietnia 1913 roku): „Kraków zapałał nagłą miłością do swojej sąsiadki, panny Gminy Podgórskiej, od której oddziela starego lubieżnika Wisła. Upatrzona ofiara długo opierała się kuszącym propozycyom zalotnika. Nie dziwmy się jej... Bo czyż Gmina Podgórska jest jedyną miłością Krakowa? Czyż nie uwiódł jeszcze przed nią całego szeregu przedmiejskich piękności jak Czarna Wieś, Nowa Wieś, Krowodrza i wielu, wielu podobnych, które obecnie w odmiennym stanie czekają zmiłowania swego uwodziciela. A nie jest on bardzo szczodrobliwym. Wylicza każdy grosz kochance, skąpi na światło (...). Każe oszczędzać wodę z wodociągów i patrzy z obojętnością, że faworytki jego są brudne i obszarpane.”

Wreszcie jednak – choć w atmosferze kontrowersji – udało się zawrzeć stosowne porozumienie. 22 sierpnia 1914 roku została wydana ustawa o połączeniu Podgórza i Krakowa, a sam akt nastąpił niecały rok później.

W archiwalnych dokumentach czytamy, że na ostatnim posiedzeniu Rady Miasta Podgórza „panował podniosły nastrój”, ale można też było dostrzec „pierwiastek smutku”. Jak więc widać, podgórscy radni do samego końca nie byli całkowicie przekonani co do tego, czy Podgórze i Kraków powinny stać się jednym organizmem.

W symbolicznym geście podali sobie dłonie
Uroczystość połączenia obu miast miała miejsce 4 lipca 1915 roku. Zorganizowano ją na III Moście zwanym Mostem Krakusa (tym, który niegdyś stał na przedłużeniu ul. Starowiślnej). Kilka minut po godzinie 8 w połowie mostu spotkali się ostatni prezydent Podgórza Franciszek Maryewski i prezydent Krakowa Juliusz Leo. Obaj w symbolicznym geście podali sobie dłonie, potwierdzając połączenie.

Prezydent Leo powiedział m.in.: „Zeszliśmy się tu na granicy dwóch miast samodzielnych, aby połączyć się na dolę i niedolę. Od dziś przestaje most ten być granicą, a staje się łącznikiem między obydwoma miastami”.

Z kolei Franciszek Maryewski apelował: „Niech ta Wisła, nad którą walczyło i walczy tysiące bohaterów, stanie się łącznikiem nie tylko dwóch miast, ale zarazem wszystkich dotychczas rozdzielonych ziem polskich.” Część oficjalną uroczystości dopełniła msza święta, którą w kościele Mariackim odprawił bp Adam Sapieha, a następnie odbyło się spotkanie w sali obrad miasta Krakowa, gdzie znów wygłoszono przemówienia, wzniesiono okrzyk „Niech żyje Kraków!” i odegrano „Jeszcze Polska nie zginęła”.

A więc stało się – dwa miasta się połączyły, choć nie wszystkim się to podobało. Jak piszą w „Encyklopedii galicyjskiej” Mieczysław Czuma i Leszek Mazan, w ramach protestu wielki patriota podgórski Wojciech Bednarski „mający zwyczaj chadzać na spacer po moście nad Wisłą, jął spacerować wyłącznie do połowy mostu, gdzie zawracał”...

Choć idea Wielkiego Krakowa przez wielu była ośmieszana, Juliusz Leo osiągnął, co sobie zamierzył i co tak niestrudzenie realizował przez długie lata. Według Tadeusza Boya-Żeleńskiego „dał on miastu ramię dla przyszłego rozwoju na sto lat”.

Za prezydentury Juliusza Leo Kraków powiększył się niemal siedmiokrotnie, zyskując 14 nowych dzielnic, a przede wszystkim nowe możliwości rozwoju. W 1915 roku miasto miało już blisko 47 km kw. powierzchni i liczyło 183 tysiące mieszkańców.

_– Juliusz Leo był bardzo pozytywnym bohaterem. Może on uchodzić za wzór nowoczesnego polityka samorządowego i polityka bardzo dalekowzrocznego _– podsumowuje Michał Niezabitowski.

Niestety, Juliusz Leo – zaliczany do trzech największych prezydentów autonomicznego Krakowa – nie doczekał się, jak pozostałych dwóch wybitnych, swojego pomnika. Józef Dietl patrzy na nas z imponującego monumentu przed magistratem, niedaleko na skwerze swoje popiersie ma Mikołaj Zyblikiewicz, a ku czci Juliusza Leo przygotowano tylko rzeźbioną głowę lwa na zewnętrznej ścianie Urzędu Miasta Krakowa. Choć góruje nad placem Wszystkich Świętych, mało kto ją dostrzega...

Świętujemy stulecie

Już od tygodnia w Krakowie trwają obchody setnej rocznicy połączenia Krakowa i Podgórza. Rozpoczęły się paradą uczniów krakowskich i podgórskich szkół oraz Piknikiem Stulecia w parku Bednarskiego. Natomiast w minioną środę odbyła się uroczysta sesja Rady Miasta Krakowa, a 3 lipca w Domu Historii Podgórza (ul. Limanowskiego 13) otwarto wystawa zatytułowaną „Dwa miasta, dwa brzegi”.

Punkt kulminacyjny obchodów jubileuszu nastąpi dziś – będzie to uroczyste odnowienie aktu połączenia Podgórza i Krakowa: o godz. 11.30 na kładce Bernatka dokonają tego przedstawiciele władz Krakowa i Dzielnicy XIII Podgórze. Następnie wspólny orszak podgórzan i krakowian uda się na Rynek Podgórski, gdzie zostanie otwarta wystawa plenerowa pt. „Rynek Podgórski. Reaktywacja – krótka historia miejsca”.

Dzisiejsze uroczystości rocznicowe zwieńczy Kotylionowy Bal Wiedeński na Rynku Podgórskim (początek o godz. 20). Uświetnią go walce i polki w wykonaniu tancerzy z Kameraty Krakowskiej. Organizatorzy zapraszają na bal wszystkich mieszkańców, mile widziane stroje z początku XX wieku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski