Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ciągle słyszę te skrzypce. Nawet wtedy, kiedy w kościele nikt na nich nie gra

Zbigniew Wojtiuk
Marta Szmigielska
Marta Szmigielska Fot. Archiwum
Ludzie. Chodzili do tego samego "ogólniaka", grali w kościelnym zespole, występowali w szkolnym teatrze. Dzisiaj Marek Brodzki pracuje nad filmem z Andrzejem Wajdą. A Marta Szmigielska? Wkrótce minie pięć lat od chwili, gdy zmarła.

Odeszła 21 lipca 2010 roku w wieku zaledwie 49 lat… Gdy Marek Brodzki się o tym dowiedział, napisał: "Marta odeszła… Kiedy byliśmy dziećmi, graliśmy Bogu na instrumentach przed ołtarzem miechowskiego kościoła. Musiało Mu się podobać, skorą Ją zaangażował. Szkoda, że tak wcześnie. Jeszcze miała tyle grania... Tutaj."

Absolwentka PWST w Krakowie w 1984 r., przez rok pracowała w Teatrze Rozrywki w Chorzowie, by na kilkanaście lat związać się z Teatrem im. Stanisława Ignacego Witkiewicza w Zakopanem, który od samego początku współtworzyła. Tam wykreowała blisko 40 ról. Od roku 2004 do samego końca była aktorką Teatru Powszechnego im. Jana Kochanowskiego w Radomiu.

Na początku był Kameleon
Wszystko zaczęło się jednak 35 lat temu w miechowskim LO, od szkolnej grupy "Kameleon". Wśród zapaleńców próbujących swoich sił w formach teatralnych i kabaretowych, Marta wyróżniała się talentem i niepospolitą osobowością.

W "Oświadczynach" Antoniego Czechowa zagrała rolę kapryśnej, przewrotnej panny Natalii. Partnerowali jej wtedy nieżyjący już Krzysztof Piskorz oraz… Marek Brodzki. - Świetnie poradziła sobie również z rolą dojrzałej kobiety w komedii obyczajowej "Milion" Jerzego Jesionowskiego.

Mocny, pełen ekspresji głos powodował, że śpiewane przez nią piosenki były ozdobą wielu programów kabaretowych.

Ceniliśmy w Marcie pogodę ducha, umiejętności, szlachetną dobroć i ciepłą serdeczność. Taka była…
- wspomina Jerzy Marzec, emerytowany polonista miechowskiego Liceum Ogólnokształcącego, szef grupy "Kameleon".

Człowiek filmu
Marek Brodzki, absolwent miechowskiego "ogólniaka" z 1979 roku, jest z wykształcenia nauczycielem i plastykiem. Od ponad 20 lat współpracuje, jako organizator produkcji i drugi reżyser, z najwybitniejszymi reżyserami polskimi (Krzysztof Zanussi, Andrzej Wajda, Janusz Majewski) i zagranicznymi (Costa Gavras, Steven Spielberg, Volker Schlendorff, John Irvin).

Debiutował, jako samodzielny reżyser kilku odcinków serialu "Miasteczko", współpracując z Radosławem Piwowarskim (też związany z Miechowem) a następnie reżyserował pełnometrażowy obraz i serial telewizyjny "Wiedźmin" na podstawie prozy Andrzeja Sapkowskiego. Prapremiera tego filmu odbyła się w miechowskim kinie "Gryf".

Brodzki pracował, jako drugi reżyser lub asystent reżysera przy ponad 40 filmach. Nie stroni także od grania drobnych epizodów, że choćby wspomnieć rólkę grubego żandarma na dworcu w "Złocie Dezerterów" Janusza Majewskiego, czy roli Mariana z Bemowa w serialu "Szpilki na Giewoncie". Niemałym dokonaniem Marka jest praca przy filmie "Wałęsa -człowiek z Nadziei" w reżyserii Andrzeja Wajdy.

Marta Szmigielska, zanim powędrowała z Miechowa w świat, spełniała się też w licealnym Zespole Pieśni i Tańca "Miechowiacy". Miała również czas, by ukończyć tutejszą Państwową Szkołę Muzyczną I stopnia z wyróżnieniem.

Tak ją zapamiętał
Wspólnie z Markiem Brodzkim tworzyli zespól muzyczny, który występował m. in. w miechowskim kościele. Marek Brodzki wspomina: Miałem okazję brać udział w czerwcowym bierzmowaniu, które odbywało się w miechowskiej Bazylice.

Do sakramentu przystępowała córka mojej zmarłej dwa lata temu, młodszej siostry Doroty. Przepięknie odnowiona świątynia, wspaniała sceneria uroczystości, sympatyczny ksiądz biskup, a nade wszystko oprawa muzyczna.

Chór i zespół młodych muzyków grających przed ołtarzem Zmartwychwstania Pańskiego. Przypomniało mi to czasy, kiedy to i jak grałem na gitarze przed tym samym ołtarzem… Wiele lat temu tworzyliśmy zespół: Dorota Adamkiewicz, Marta Szmigielska, jej brat Robert i ja.

I pomyślałem, Marty już od 5 lat nie ma z nami. Ta wspaniała, zdolna aktorka, Piękny Człowiek, odeszła powalona ciężką chorobą. Niesprawiedliwość, krzywda? Pewnie tak. Czasami ludzie odchodzą zbyt wcześnie, niezasłużenie. Tak też myślałem, kiedy odeszła moja siostra Dorota… Ale to nie my tym rządzimy.

Jedyne, co możemy zrobić, to dbać o siebie i swoich bliskich, i cieszyć każdą daną nam chwilą. I pamiętać. Zawsze, kiedy słyszę w kościele miechowskim skrzypce, myślę o mojej Przyjaciółce Marcie Szmigielskiej. Często słyszę te skrzypce nawet wtedy, kiedy nikt w kościele nie gra…

Nie ma ochoty na śmierć
Jedyną płytę, jaką nagrał z jej wiodącym udziałem Teatr Witkacego w Zakopanem: "Drzewo" (The Tree) z doskonałą muzyką koronnego kompozytora teatru Jerzego Chruścińskiego, kończy utworem "Umieranie jest wspaniałe…"

- Edwarda Estlin Cummingsa (przekład Stanisława Barańczaka). Nikt nie ma ochoty na śmierć, nawet gdyby była ona dobra.
Choć umieranie jest doskonałe naturalnie... Dziękuję Ci, Boże Wszechmogący za umieranie - tak kończy się ta pieśń. Czyżby Bóg wziął te przemyślenia poety w przypadku Marty, nazbyt dosłownie?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski