Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kraków? Kiedyś mecze Hutnika były jak religia

Rozmawiał Łukasz Madej
Ireneusz Mazur ma prawie 58 lat
Ireneusz Mazur ma prawie 58 lat fot. Sylwia Dąbrowa
Rozmowa z IRENEUSZEM MAZUREM, kiedyś trenerem m.in. kadry i Skry Bełchatów, a dziś ekspertem Polsatu.

– Będzie Pan w piątek i sobotę w Kraków Arenie?

– Tak, dokładnie w studiu Polsatu, przed i po obu meczach.

– Kto jak kto, ale Pan pewnie z przyjemnością wróci pod Wawel.

– Zawsze miło jest wrócić. Kiedy tutaj studiowałem, akademik mieliśmy na ulicy Przemyskiej, na Kazimierzu. W zeszłym roku, przy okazji Memoriału Huberta Wagnera, zrobiłem sobie nawet taki powrót do przeszłości. Teraz jest tam chyba szkoła muzyczna.

– Właśnie, pewnie nie wszyscy wiedzą, że studiował Pan na AWF Kraków.

– Miły czas. No, a wcześniej uczyłem się w policealnym studium melioracji i geodezji wodnej. Na Ułanów. Byłem, jak to nazywano, „Skoczybruzdą”.

– Do tego urodził się Pan niedaleko Krakowa, w Chrzanowie.

– Wtedy województwo krakowskie. Mama pracowała w „Fabloku”. Ale mieszkałem tam rok czy dwa i przeniosłem się na Kielecczyznę.

– Na studiach pewnie odwiedzał Pan hale Hutnika i Wisły.

– No jasne. Obserwowanie meczów Hutnika z udziałem Bronka Bebla, Marka Karbarza czy Mariana Kowala było jak religia. Te nazwiska to tak na szybko sobie przypominam. Aha, jeszcze Kołodziejski. A na Wisłę również chodziliśmy. Kwaśniewska, Holocher, Różańska... Zresztą mieszkałem także na Miasteczku Studenckim, w hali Uniwersytetu Jagiellońskiego trenowaliśmy, graliśmy jako AZS. Wspomnienia z Krakowa wbite mam głęboko w pamięć i krew.

– To ciągle siatkarskie miasto?

– Odpowiem tak: Kraków zawsze był miastem piłkarskim. Wisła, Cracovia... Też Hutnik, jednak jakby troszeczkę dalej. No, ale siatkówka miała swoją mocną pozycję i wielu zagorzałych kibiców, którzy na trzy czy ileś godzin przed meczami czekali w kolejce. A czy możliwe, żeby siatkówka na wysokim poziomie wróciła do Krakowa? Bardzo bym chciał. Przynajmniej ja. Bo wie pan, dla młodych liczą się Katowice, Rzeszów, Bełchatów, Gdańsk, Jastrzębie. To dla nich mekka. Ale dla mojego pokolenia to Hutnik, Resovia, Gwardia Wrocław, Legia Warszawa.

– Nowoczesna hala już jest.

– Piękny, naprawdę cudowny obiekt. Tyle tylko, że to jedna trzecia, a może jeszcze mniejsza część warunków do spełnienia.

– Dziś częściej słyszy Pan na ulicy: „Ty, to ten trener”? czy jednak bardziej „Facet z Polsatu”.

– To troszkę śmieszny paradoks, bo jak ktoś odwróci się na ulicy, jest jakieś zaskoczenie i coś w rodzaju, że ktoś mi mignął, ale nie wiem, o kogo chodzi. Do momentu, kiedy nie odezwę się choćby w kiosku. Wtedy ludzie podchodzą i mówią: „Dzień dobry, nie od razu pana poznałem, dopiero po głosie”. Z jednej strony to miłe, a z drugiej myślę, sobie, że – kurczę, człowiek tyle lat pracował w trenerce. Na salach tracił życie... Tysiące minut ćwiczeń... A wystarczy kilka razy odezwać się w telewizji, do mikrofonu, i nagle jest się bardziej rozpoznawalnym. Oczywiście, wcześniej moje nazwisko było znane, ale właśnie bardziej rozpoznawalny jestem jako komentator. Taka siła mediów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski