Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pytałem kolegów o Cracovię. Nikt mnie nie zniechęcał

Rozmawiał Jacek Żukowski
fot. Archwium
Rozmowa. Jakub Wójcicki przyszedł do „Pasów” z Zawiszy Bydgoszcz. Do Krakowa podążył śladami Grzegorza Sandomierskiego.

– Kiedy zainteresowała się Panem Cracovia?

– Rok temu. A może nawet wcześniej. Było zainteresowanie, nigdy jednak nie zostało to doprowadzone do końca.

– Zimą trener Robert Podoliński mocno zabiegał o sprowadzenie Pana do Cracovii.

– Tak, ale Zawisza się nie zgodził. Rodził się tam ciekawy zespół, poza tym mieliśmy trudne zadanie do wykonania. Liczyliśmy na to, że uda się utrzymać. Teraz temat transferu do Krakowa – i nie tylko, bo miałem też inne oferty z ekstraklasy – wrócił. W Bydgoszczy spędziłem pięć sezonów, chciałem spróbować nowych wyzwań.

– Przed przenosinami zasięgał Pan opinii Grzegorza Sandomierskiego, który trafił do „Pasów” też z Zawiszy kilka dni wcześniej?

– Kontaktowałem się z nim, gdy sprawa była bliska finalizacji, gdy byłem już w zasadzie zdecydowany. Grzesiek tylko potwierdził mój wybór. Nie mówił o żadnych minusach Cracovii. Stwierdził, że jest tu sympatyczna drużyna, która fajnie gra w piłkę.

– A z trenerem Jackiem Zielińskim rozmawiał Pan o swojej roli w nowym zespole?

– Oczywiście, ale nie chciałbym za dużo o tym opowiadać.

– W Zawiszy grał Pan na prawym skrzydle, potem na prawej obronie. Podobną rolę widzi trener dla Pana?

– To wyklaruje się w okresie przygotowawczym. Nie mam problemów z występami na prawej stronie, czy to na skrzydle, czy w obronie. Czasem musiałem się przekwalifikować.

– Ma Pan inklinacje ofensywne.

– Tak, zawsze ciągnęło mnie do przodu. Wyglądało to nie najgorzej, a mam nadzieję, że będzie jeszcze lepiej.

– Za Panem dziwny sezon. Zawisza zdobył Puchar Polski, a potem bronił się bezskutecznie przed spadkiem. Postarzał się Pan przez miniony rok?

– W takim sezonie można się wiele nauczyć. Każdy mecz gra się pod olbrzymią presją. To daje wiele doświadczenia. Przy okazji kosztuje oczywiście sporo nerwów, ale to jest normalne w piłce. Trzeba sobie z tym radzić.

– Przy wyborze nowego klubu kierował się Pan tym, jak Cracovia grała w końcówce sezonu?

– Na pewno miało to duży wpływ. Końcówka rozgrywek pokazała, że w tym zespole jest moc. Na dodatek przed moim przyjściem Cracovia zrobiła fajne transfery, przyszedł Grzesiek, Hubert Wołąkiewicz.

– W Zawiszy dyrektorem sportowym jest Łukasz Skrzyński, związany z Cracovią przez lata. Jego opinii też Pan wysłuchał przed przejściem do „Pasów”?

– Chwilę z nim rozmawiałem. Raczej jednak kontaktowałem się z kolegami, którzy grali wcześniej w Cracovii, czyli z Wojtkiem Kaczmarkiem i Łukaszem Nawotczyńskim. Wypowiadali się o całym klubie w samych superlatywach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski