Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Władze Krakowa są w dobrej kondycji

Grzegorz Skowron
Nie jest znowu tak wyśmienicie, że trzeba się głowić, na co by tu wydać te pieniądze, które bez umiaru wpływają do miejskiej kasy.

Prezydent Krakowa Jacek Majchrowski dostał absolutorium za wykonanie ubiegłorocznego bud-żetu. To żadna niespodzianka. Ale mogą zaskakiwać opinie pojawiające się przy tej okazji.

Prezydent na swoim blogu napisał, że Kraków jest w dobrej kondycji i zestawił "populistyczne sądy z twardymi danymi". Te krzywdzące według Jacka Majchrowskiego stwierdzenia dotyczą tego, że to niby Kraków jest najbardziej zadłużonym miastem w Polsce. Od kilka lat takich określeń nikt poważny już nie używa, ale warto przytoczyć wypowiedź przewodniczącego Rady Miasta Bogusława Kośmidera, bo jego zdaniem "w ubiegłym roku miasto wyszło z kryzysu i odzyskało płynność".

To kto ma rację? Jacek Majchrowski zapewniający o dobrej kondycji miasta czy Bogusław Kośmider cieszący się, że właśnie krakowskiemu samorządowi udało się odzyskać płynność finansową? Zapewne ani jedna, ani druga opinia nie jest do końca prawdziwa. Bo rok temu nie było aż tak źle, ale też i teraz nie jest znowu tak wyśmienicie, że trzeba się głowić, na co by tu wydać te pieniądze, które bez umiaru wpływają do miejskiej kasy.

Nawet sam prezydent Majchrowski w części swojej opinii na blogu zgadza się, że nadmiaru gotówki nie ma. Tłumaczy bowiem, że miasta nie stać na darmową komunikację, a taki postulat wraca co jakiś czas jak bumerang. Jak podaje prezydent, w ubiegłym roku budżet dopłacił do funkcjonowania komunikacji 173 mln zł, a "w sumie komunikacja miejska kosztuje nas rocznie 464 mln zł". Trochę nie rozumiem, czy chodzi mu o koszty inwestycji związanych z transportem miejskim czy o całkowite koszty jego funkcjonowania. Tak czy siak podanie blisko 500 mln zł ma odstraszać potencjalnych zwolenników wprowadzenia w Krakowie jazdy bez biletów.

Nie da się jednak ukryć, że dobrą kondycję miasta albo uratowanie jego płynności udało się uzyskać dzięki samym krakowianom. Okazuje się bowiem, że jako mieszkańcy za wywóz śmieci i ich utylizację zapłaciliśmy w sumie o 73 mln zł więcej niż miasto wydało na ten cel. Daleki jestem od stwierdzenia, że miasto okradło swoich mieszkańców, ale trudno przejść obojętnie obok tłumaczeń, że prawo zezwalało na wydanie wpływów z opłaty śmieciowej na inne cele niż gospodarka odpadami. W tej sytuacji należałoby choć powiedzieć krakowianom, że z budżetu dopłacono nie 173 mln zł, ale znacznie mniej, bo przecież to z ich kieszeni dziesiątki milionów (w postaci opłaty śmieciowej) wspomogły m.in. transport zbiorowy w mieście.

Kraków tak jak Polska nie jest w ruinie. Ale coraz więcej mieszkańców stolicy Małopolski zaczyna uważać, że należy im się coś więcej niż tylko dobra kondycja miasta. I coraz większemu gronu nie podoba się to, że władza używa wskaźników do udowadniania, że wszystko jest w porządku. Tyle że to tylko dowód na to, że władza jest ciągle w dobrej kondycji. Do czasu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski