Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rocznica przeoczonej śmierci

Paweł Głowacki
Dostawka. Gdzie najłatwiej zgubić liść? Z tym liściem w palcach – spacerując aleją zasypaną oficjalnymi liśćmi. Może się wtedy zdarzyć, że w palcach nagle – nic. Nic – przeoczone. Niedostrzeżony brak, gdyż pod butami – sama dostojność.

Liście pamiętne! Jubileuszowy szelest! W przemijającym roku Tadeusza Kantora jak wiele kantorowskich rocznic szeleści? Mija sto lat od jego urodzin. Mija dwadzieścia pięć lat od jego śmierci. Mija wiosen czterdzieści od prapremiery „Umarłej klasy”, od tamtej pierwszej godziny teatru doskonałego, od opowieści, która niczym „Ulisses” Jamesa Joyce’a nigdy nie brała i nigdy nie będzie brała pod uwagę jakichkolwiek, przez kogokolwiek snutych ciągów dalszych siebie. Wystarczy? Przypomina się poeta: „Śmierć. Tyle jej, że odechciewa się pychy umierania”. Owszem, odechciewa się pychy takiej, a cóż rzec o trosce wspominania zgubionego listka mniejszego? Jednak spróbuję.

Jakiego? Mniejszego? Przejęzyczenie. Myślę o Stanisławie Rychlickim, aktorze osobnym, magiku, który umiał rozmawiać z maskami, marionetkami, manekinami. Pojmował nieżywe. Przypominam indywiduum, bez którego diabli wiedzą, co by było z Teatrem Cricot 2. Dokładnie mówiąc – co by było z pamiętną ostatnią prostą Teatru Cricot 2. W tym roku mija piętnaście lat od śmierci Rychlickiego.

O lat dziesięć przeżył Kantora, który dwa lata przed własnym końcem skreślił do Rychlickiego list legendarny, zwany „Listem do wielkiego aktora”. Trzeba mówić więcej? Iluż znacie artystów, których Kantor uważał za wielkich i pisał do nich białym wierszem, po czym z najdotkliwszych kawałków wiersza tego robił sedno swojego ostatniego skończonego seansu teatralnego – memento pożegnania „Nigdy tu już nie powrócę”? No, jak wielu takich znacie? Ja też ani jednego.

Co by było z „Umarłą klasą”, gdyby Sprzątaczką-Śmiercią nie był w niej Rychlicki? Kto by tak porażająco lekko porządkował ciemną miotłą nieruchome powietrze nad opustoszałymi ławkami? Kto by potrafił tak czule słuchać, co tam mruczy w stosie martwych, kruszejących książek? A „Wielopole, Wielopole”? W tym tańcu przewrotnej pamięci Kantora Rychlicki był księdzem Józefem, który ma na scenie swój cień świetny, trójwymiarowy, swoje powtórzenie, kalkę swą, siebie na amen znieruchomiałego – manekina bliźniaka, w identycznych szatach, identycznej czapce proboszcza na głowie, identycznie melancholijnego.

W kilku scenach, przez kilka, kilkanaście sekund nie sposób było odróżnić, kto tu jest prawdą, a kto prawdę udaje, kto ma ciało, a kto jest tylko plastikowym futerałem, słowem – gdzie życie, a gdzie śmierć. Cóż można rzec o aktorstwie, które obdarowuje świat aż tak daleko idącą niepewnością?

Nie czas, nie miejsce, by snuć opowieść o Rychlickiego całym życiu niebywałego tańcowania z manekinami i resztą scenicznych widm. O tańcu w teatrze Groteska. O tańcu u Kantora we wszystkim, prawie we wszystkim. Wreszcie o tańcu w Katowicach, kiedy sił już brakowało. Gdyby Rychlicki nie był tak osobny, tak dojmujący, tak magiczny, Kantor – kiedy z Rychlickim było źle i na zawsze opuścił próby seansu „Nigdy tu już nie powrócę” – nie napisałby doń białym wierszem wyznania ocierającego się o konfesję. „Kiedy się jest / zupełnie, ale to zupełnie / nieszczęśliwym / wtedy nagle rodzi się / w człowieku – tym / śmieciu – jakaś / cholerna moc. / Trzeba to pielęgnować. / Najpierw nieszczęście / a potem tę siłę!!” Nie, nigdy by nie napisał tego ciemnego pocieszenia. I nigdy by nie kazał sobie, siedzącemu na scenie, w środku seansu „Nigdy tu już nie powrócę” słuchać tych przez siebie gadanych, idących z głośnika fraz. Słuchać, nic nie robiąc. Tylko patrząc. Słuchać pocieszenia, patrząc przed siebie na nic.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski