Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lecznice Krakowa zarabiają na niezdrowej żywności

Dorota Stec-Fus, Sylwia Nowosińska
W Krakowie trudno znaleźć szpital bez automatu z przekąskami
W Krakowie trudno znaleźć szpital bez automatu z przekąskami Andrzej Banaś
Zdrowie. W szpitalnych sklepikach "śmieciowego jedzenia" jest pod dostatkiem

Minister zdrowia przygotował rozporządzenie, zakazujące reklamy i sprzedaży niezdrowej żywności w placówkach oświatowych. Wchodzi ono w życie od nowego roku szkolnego (szczegółowo informowaliśmy o tym wczoraj).

Resort "zapomniał" jednak o wprowadzeniu regulacji, które ograniczyłyby handel batonami i napojami gazowanymi w jednostkach medycznych. Oferujących je sklepików i automatów z przekąskami przybywa w szpitalach wręcz lawinowo. Powód? Niedoinwestowane placówki wydzierżawiają każdy wolny metr, by dorobić do nędznego kontraktu z NFZ.

Problemem zainteresowali nas Czytelnicy. - Mąż ma zaleconą ścisłą dietę, od przestrzegania której zależy skuteczność leczenia. Niestety, kilkanaście metrów od jego sali stoi automat z chipsami i batonami, których nie potrafi sobie odmówić.

Myślę, że prawidłowe odżywianie powinny promować przede wszystkim placówki medyczne, a na ich terenie takie artykuły nie powinny być dostępne. No chyba, że hodują sobie przyszłych klientów?! - denerwuje się pani Dominika.

Chipsy w ramach diety
Krakowski Szpital im. Rydygiera wita pacjentów automatem z colą, który stoi tuż przed drzwiami wejściowymi. Niedaleko szatni znajduje się maszyna z pepsi, a dalej za drzwiami trzy kolejne automaty - dwa z napojami i jeden, w którym znajdują się zarówno napoje, jak i słodycze.

- Pacjenci lubią korzystać z takiego jedzenia, podobnie jak pracownicy. Trzeba dać im wybór. Przecież zdrowe przekąski też można kupić w naszym szpitalu - komentuje pielęgniarka (obok automatu z kawą organiczną).

W Wojskowym Szpitalu Klinicznym przy ul. Wrocławskiej w Krakowie na maszynę ze słodyczami, colą i napojami energetycznymi można natknąć się na oddziale ratunkowym. Pytamy przechodzącego lekarza, czy w takim miejscu powinien być automat.

- Pacjenci z niego nie korzystają, tutaj kupują ich rodziny - ucina rozmowę na widok mężczyzny w szlafroku, wrzucającego monety do maszyny. Szpital Specjalistyczny im. Jana Pawła II to placówka pełna miłośników pepsi. W bufecie, który znajduje się w pawilonie "MV", cztery na sześć półek w lodówce były pokryte butelkami z tym napojem.

W tym samym szpitalu, przy wejściu do budynku, w którym mieści się m.in. Oddział Choroby Wieńcowej i Niewydolności Serca, natrafiliśmy na automat pełen słodyczy i napojów gazowanych. Po jeden z nich szła właśnie pielęgniarka.

- Pacjenci często kupują pepsi, batony i coca-colę. Nie mogę im tego zabronić, podobnie jak palenia papierosów. Z drugiej strony, automat tu stoi, więc jest to dla nich pokusa - przyznaje kobieta. W Poradni Chirurgii Naczyniowej Szpitala Uniwersyteckiego przy ul. Kopernika również można kupić niezdrową przekąskę. Pielęgniarki przyznają, że w całym szpitalu automatów jest sporo, a pacjenci często z nich korzystają. - To jest jakaś odmiana od niedobrego, moim zdaniem, szpitalnego jedzenia - tłumaczy pacjent, który kupuje batony.

Bożena Kozanecka, dyr. Szpitala im. Rydygiera zaznacza , że automaty z batonami i chipsami są przeznaczone przede wszystkim dla personelu i rodzin pacjentów. - Do południa chorzy nie wychodzą z oddziałów, nie mają zatem możliwości zakupu. A po południu przychodzą rodziny, w siatkach których znajdują się… jeszcze bardziej niezdrowe wiktuały - komentuje.

Po chwili namysłu dodaje: - W istocie, chipsy są niepotrzebne, ale słodkie napoje i batony powinny zostać. Są one konieczne np. przy niedocukrzeniu, poza tym glukoza zmniejsza agresję - podkreśla dyrektorka.

- Najważniejsza jest edukacja - mówi Agnieszka Marzęcka ze Szpitala im. Narutowicza. Dietetyczki lecznicy promują tu ponoć stale zasady zdrowego odżywiania. Wierzą, że jeśli ludzie zrozumieją, czym są chipsy, nikt nie będzie ich kupował.

Uniwersytecki Szpital Dziecięcy w Prokocimiu cyklicznie organizuje warsztaty dla rodziców pod hasłem: "Lizak czy marchewka". Równocześnie na terenie placówki punktów z niezdrową żywnością jest pod dostatkiem.

- Dzieci nie mogą samodzielnie opuszczać oddziałów, więc nie korzystają z automatów ani z punktów gastronomicznych. Korzystają z nich pracownicy szpitala, osoby odwiedzające oraz rodzice czekający z dziećmi na wizytę w poradni - wyjaśnia Magdalena Oberc, rzeczniczka szpitala.

Sabina Bigos-Jaworowska, dyrektorka lecznicy w Oświęcimiu mówi, że jeśli resort zdrowia nakaże szpitalom wycofanie niezdrowej żywności, protestów nie będzie. Kilka lat temu zakazano handlu papierosami w placówkach medycznych i zniknęły one ze sklepików czy automatów. A w Szpitalu Dziecięcym im. św. Ludwika w Krakowie automat ze zdrową żywnością już stoi.

Można w nim kupić m.in. kanapki z ziarnistego pieczywa. Dyr. Stanisław Stępniewski uważa, że jeśli pojawią się regulacje zakazujące niezdrowej żywności, rynek szybko się dostosuje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski