Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Domy kultury nie tylko dla młodych? Pomysł już wzbudza silne emocje

Anna Kolet-Iciek
Dyrektor Bartłomiej Kocurek z przedszkolakami w Centrum im. dr. Henryka Jordana
Dyrektor Bartłomiej Kocurek z przedszkolakami w Centrum im. dr. Henryka Jordana Fot. Michał Gąciarz
Oświata. Kto skorzysta na przekształceniu młodzieżowych domów kultury w instytucje kultury? Rozpoczynamy dyskusję

Z propozycją przekształcenia młodzieżowych domów kultury nieoczekiwanie wystąpił dyrektor jednego z nich. Twierdzi, że na zmianach skorzystają przede wszystkim dzieci. Jednak to, co w jego planie zdaje się najistotniejsze, to oszczędności.

Poniedziałek, godz. 11. Wielki gmach Centrum Młodzieży im. dr. H. Jordana przy ul. Krupniczej świeci pustkami. Po korytarzach kręci się garstka instruktorów.

Dzieci zaczną się schodzić dopiero po południu, podobnie jak pozostali z ponad 50 zatrudnionych w CM nauczycieli. - Wystarczyłoby, żebyśmy z placówki oświatowej przekształcili się w instytucję kultury, a wówczas centrum tętniłoby życiem od rana do wieczora, oprócz dzieci i młodzieży na zajęcia mogliby tu przychodzić również studenci i seniorzy, byłoby nas stać na organizację ciekawych imprez - snuje plany Bartłomiej Kocurek, który od pięciu lat jest szefem CM.

Trzeba przyznać, że w tym czasie sporo udało mu się osiągnąć. Budynek jest zadbany, odnowiony, okna wymienione, łazienki wyremontowane, wszędzie czysto i przytulnie. Kocurek z dumą prezentuje kolejne sale: ta do baletu i tańca, ta do tworzenia filmów, ta wykładowa, a ta kinowa z najnowszym projektorem cyfrowym, dzięki któremu małe studyjne kino może wyświetlać te same filmy, które pokazywane są w największych multipleksach.

Przywileje w Karcie
Za chwilę wychodzimy do ogrodu, gdzie pod opieką kilku nauczycielek bawią się dzieci z działającego przy Centrum przedszkola. I tu pojawia się pierwszy zgrzyt. - Te panie mają identyczną pracę jak nauczycielki z pobliskiego przedszkola samorządowego. Tyle samo też zarabiają, ale przez to, że są zatrudnione przez CM, zamiast 25 godzin w tygodniu pracują z dziećmi 18 - mówi Bartłomiej Kocurek.

Takie pensum mają wszyscy pozostali nauczyciele pracujący w CM. Bo wszyscy, zgodnie z przepisami, są zatrudnieni w oparciu o Kartę nauczyciela. Dziennie na zajęciach z uczniami spędzają więc niespełna 4 godziny. Przez pozostałe 22 godziny przygotowują się do zajęć, ale dyrektor nie ma prawa rozliczyć ich z tego czasu. Do listy przywilejów trzeba dopisać 13 pensje, płatne urlopy dla poratowania zdrowia, dłuższe wakacje.

Roczny budżet CM wynosi ok. 5,2 mln zł, z czego 4,6 mln idzie na płace i pochodne. - Przekształcenie CM z jednostki oświatowej w instytucję kultury sprawi, że przestanie nas obowiązywać Karta nauczyciela, a ponadto będziemy mogli wprowadzić niewielką odpłatność za zajęcia - tłumaczy Kocurek.

Gdzie tu korzyść dla dzieci? - W tej chwili i tak prawie wszyscy rodzice uiszczają dobrowolną składkę na fundusz rady rodziców - tłumaczy Kocurek i wylicza, że zamiana tego na miesięczną opłatę w wysokości 30 zł na uczestnika oznaczałaby dla CM rocznie ponad milion złotych wpływu.

Wystarczyłoby, gdyby miasto dorzuciło do tego 2,8 mln (czyli o połowę mniej niż obecnie), a domowi kultury zostawałoby milion złotych w skali roku, które można by przeznaczyć m.in. na zwolnienie części uczestników z opłat i inną działalność.

Więcej zajęć czy większa pensja?
- Wszyscy na tym skorzystają - przekonuje Kocurek. - Miasto zaoszczędzi prawie 3 mln zł rocznie, dzieci będą mogły liczyć na jeszcze ciekawsze zajęcia, a do tego będziemy mogli szerzej otworzyć się na inne grupy, które teraz nie mają prawa korzystać z naszej oferty.

- Jedyną osobą, która skorzystałaby na takim przekształceniu, jest dyrektor placówki, bo jako szef instytucji kultury mógłby zarabiać znacznie więcej niż obecnie - twierdzi Mieczysław Czytajło, dyrektor MDK przy ul. Lotniczej.

Czytajło, choć sam nie jest zwolennikiem większości przywilejów gwarantowanych w Karcie nauczyciela, to jednak na pomyśle Kocurka nie pozostawia suchej nitki. - Nauczyciele zatrudnieni w MDK muszą mieć kwalifikacje do pracy z dziećmi, a naszą misją i obowiązkiem jest prowadzenie edukacji pozaszkolnej dla dzieci i młodzieży - tłumaczy.

- Instytucje kultury mogą tylko pobocznie realizować takie cele, bo ich działalność ukierunkowana jest na upowszechnianie kultury dla wszystkich mieszkańców, a nie tylko tych najmłodszych.

Czytajło krytykuje też pomysł wprowadzenia odpłatności za zajęcia. Jednocześnie przyznaje, że obecnie w jego domu kultury funkcjonuje system tzw. dobrowolnych wpłat od rodziców. Kwoty od 30 do 100 zł na semestr wpłaca tu połowa uczestników zajęć. - Jeśli kogoś nie stać, nie musi płacić - zapewnia dyrektor MDK przy ul. Lotniczej.

Cztery lata temu jako pierwsza z pomysłem przekształcenia młodzieżowych domów kultury wystąpiła Anna Okońska-Walkowicz, ówczesna wiceprezydent miasta. Wówczas spotkała się z potężną krytyką ze strony środowiska. Wśród oponentów był również Bartłomiej Kocurek.

- Pani Okońska-Walkowicz zabrała się do tego od złej strony, nie miała przygotowanej konkretnej koncepcji, nie przewidziała skutków swojej decyzji, chciała to zrobić szybko i na wstępie zniechęciła wszystkich do tego pomysłu - tłumaczy szef CM. Teraz to on będzie musiał przekonać do swojej koncepcji przede wszystkim radnych.

Wiceprezydent jest "za"
- Jestem absolutnie przeciwna takiemu rozwiązaniu - mówi Barbara Nowak z PiS, przewodnicząca Komisji Edukacji Rady Miasta.

Jej zdaniem sieć MDK-ów powinna raczej zostać rozbudowana, tak by na terenie całego Krakowa dzieci miały do nich równy dostęp. - W szkołach nauczyciele organizują głównie kółka przedmiotowe lub zajęcia wyrównawcze, a przecież dzieci mają różnorodne talenty, które trzeba rozwijać. Instytucja kultury nie gwarantuje tego w pełni, poza tym musi na siebie zarobić, w związku z czym jej przyszłość nie jest pewna - mówi radna Nowak.

Przeciwna jest również Teodozja Maliszewska z PO. - Ale jeśli ktoś mnie przekona, że dzieci na tym skorzystają, to go poprę - zapewnia radna Maliszewska.

Kocurkowi już udało się przekonać do swojego pomysłu Katarzynę Cięciak, wiceprezydent miasta ds. edukacji. - To koncepcja godna uwagi, należy ją jednak szeroko przedyskutować - mówi wiceprezydent.

Czy w grę wchodzi przekształcenie wszystkich 11 MDK-ów? - Nie sądzę, żeby to się udało, bo do tego potrzebna jest wola obu stron - przyznaje Katarzyna Cięciak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski