Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

PiS i Kukiz: niech wielkie sieci handlowe i banki płacą więcej podatków, a mali mają lżej

Zbigniew Bartuś
Kontrowersje. Polska to nie jest kraj dla mikro- i małych przedsiębiorców. Dominuje przekonanie, że przepisy sprzyjają dużym i wielkim. Zwłaszcza potężnym bankom i sieciom handlowym. Od lat padają hasła, by im się dobrać do kieszeni, a małym, wzorem rozwiązań zachodnich, wyraźnie ulżyć. Co na to politycy?

Aktywa banków w Polsce rosną błyskawicznie, podobnie jak ich zyski – w ubiegłym roku sektor zarobił na czysto ponad 16,2 mld zł.

Sieci handlowe (głównie zagraniczne, które zdominowały rynek) notują przychody ponad 100 mld zł i jeszcze do niedawna rosły w tempie 17 proc. rocznie. Dyskonty (głównie Biedronka i Lidl) wyparły drobny handel z miast i miasteczek (upada kilka tysięcy sklepów rocznie), czego efektem jest też zagłada lokalnych hurtowni i producentów. Trzy czwarte sieci przyznaje, że jest w dobrej lub bardzo dobrej kondycji. Czy płacą w Polsce podatki?

Dwa lata temu zapytaliśmy resort finansów, jaką kwotą zasiliło budżet państwa dziesięć największych sieci handlowych. Okazało się, że w 2012 r. było to 633 mln zł, a rok wcześniej 662 mln. Stosunkowo dużo płaciła portugalska Biedronka, a większość pozostałych sieci nie płaciła nic lub prawie nic. Stan ten utrzymuje się od lat. Handlowcy tłumaczą, że „dużo inwestują w nowe obiekty oraz w modernizację”.

Wielcy nie płacą
Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, już trzy lata temu wyliczał na naszych łamach, że przychody budżetu państwa z podatku CIT wynoszą ok. 25 mld zł. – Oznacza to, że przeciętna firma płaci 0,44 proc. obrotu. Ale tylko niespełna 37 proc. firm wykazuje zysk i naprawdę płaci. Najwięcej – ok. 2 proc. obrotu (5 razy więcej od średniej) – oddają budżetowi małe i __średnie firmy – mówił. Zwrócił przy tym uwagę, że tzw. MiS-ie nie opanowały jeszcze do końca technologii żonglerki „kosztami uzyskania przychodu” i transferu zysków za granicę. Jako remedium Kaźmierczak proponuje wprowadzenie podatku obrotowego.

Z kolei prezes firmy Fakro Ryszard Florek mówił o podniesieniu podatku dochodowego od firm (czyli CIT) do 30 proc. Tyle było w Niemczech po wojnie i jego zdaniem pozwoliło to naszym sąsiadom tak się rozwinąć. Zdecydował o tym mechanizm, zgodnie z którym firma inwestująca w rozwój była całkowicie zwalniana z podatku.

Śladem Orbana
Wprawdzie za rządów PO wpływy z CIT od sieci handlowych i banków potroiły się, ale to nie zadowala liderów partii prawicowych, którzy chcieliby – wzorem węgierskiego premiera Viktora Orbana – głębiej sięgnąć do kieszeni potentatów. Wczorajszy „Dziennik Gazeta Prawna” zwrócił uwagę: „PiS nie ukrywa, że jeśli wygra wybory, sięgnie po pieniądze instytucji finansowych i handlowych.” Podatek nałożony na obroty i aktywa zasili budżet kwotą nawet 10 mld zł.

„Konstrukcja tzw. podatku bankowego jest bardzo prosta: fiskus miałby ściągać z banków, zakładów ubezpieczeń i funduszy inwestycyjnych 0,39 proc. ich aktywów. Projekt nic nie mówi o SKOK-ach, nie opodatkowuje też aktywów PTE” – czytamy w artykule. Wpływy z opodatkowania banków miałyby wynieść ok. 6 mld zł rocznie, z zakładów ubezpieczeń i funduszy inwestycyjnych kolejne 1,4 mld zł. 3 mld miałby przynieść podatek od dużych sieci handlowych. Na rozwiązania proponowane przez PiS z sympatią patrzy Paweł Kukiz.

Bez handlu w niedziele?
Jarosław Kaczyński już dawno zapowiadał wprowadzenie 1 proc. podatku obrotowego dla wielkich sieci handlowych. Mówił o tym m.in. na forum ekonomicznym w Krynicy.

W ramach ograniczenia ekspansji wielkich marketów oraz z powodów ideologicznych PiS (przy silnym wsparciu Jarosława Gowina) opowiadał się także za wprowadzeniem zakazu handlu w niedziele i święta. Zapewne wróci do tego pomysłu w nowym parlamencie. Może liczyć na wsparcie Solidarności i Kościoła. Zakaz miałby dotyczyć tylko dużych placówek.

Jest też wysoce prawdopodobne, że pojawią się ograniczenia w lokowaniu sklepów wielkopowierzchniowych. W 2007 r., za rządów koalicji PiS-Samoobrona-LPR, Sejm przyjął przepis, zgodnie z którym założenie sklepu o powierzchni od 400 do 2000 mkw. wymaga nie tylko decyzji np. wójta, lecz także rady gminy lub miasta. Rada miała badać, jaki wpływ na lokalny rynek pracy, infrastrukturę miasta, drogi i handel będzie miał nowy duży sklep . Szacuje się, że ta ustawa wstrzymała na wiele miesięcy inwestycje warte ponad 12 mld zł. Po niespełna roku Trybunał Konstytucyjny uznał przepisy za niezgodne z konstytucją.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: PiS i Kukiz: niech wielkie sieci handlowe i banki płacą więcej podatków, a mali mają lżej - Dziennik Polski

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski