Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słona zapłata za wiedzę o urzędzie

Tomasz Mateusiak
Zawoja. Zdobywanie wiedzy musi kosztować. Tę zasadę przyjęły władze gminy Zawoja, które wprowadziły opłaty za dostęp do informacji publicznej. Dlaczego mamy płacić za informację na przykład o wydatkach urzędników? - pytają mieszkańcy

Aby mieszkańcy czy dziennikarze nie męczyli urzędników nieistotnymi - z punktu widzenia urzędników - pytaniami, wójt Zawoi Marcin Pająk zdecydował, że za odpowiedzi trzeba płacić. Zdaniem ekspertów, takie postępowanie jest jednak niezgodne z prawem.

- Jako aktywnego obywatela bardzo interesuje mnie, co dzieje się w mojej gminie - mówi Michał Bartyzel z Zawoi, były doradca byłego wójta Tadeusza Chowaniaka. - Dlatego wysłałem do naszego urzędu pięć e-maili z pytaniami. Niestety, mimo upływu ustawowego okresu 14 dni, odpowiedzi nie było.

Bartyzel postanowił poskarżyć się na urzędników gminnych. Skargę na wójta Pająka skierował do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Krakowie. Zgodnie z prawem złożył ją w sekretariacie urzędu gminy. Ten nie wysłał jej jednak do sądu w terminie, na co Bartyzel poskarżył się bezpośrednio samym sędziom. A ci ukarali Pająka grzywną (wyrok jest nieprawomocny) za opieszałość.

Były doradca walkę z wójtem wygrał. W praktyce cenę za przepychanki dwóch samorządowców poniosą teraz wszyscy mieszkańcy Zawoi. Po perypetiach z pytaniami przesłanymi przez Bartyzela, wójt Pająk tak bardzo uprzedził się do pytań zadawanych jego urzędnikom, że postanowił ograniczyć je do minimum.

Na ostatniej sesji rady gminy obwieścił, że wprowadza rozporządzenie nakazujące opłatę za uzyskanie informacji z gminy. Ile? Za wykonanie kserokopii 1 strony A4 wójt chce inkasować 90 groszy. Za wykonanie skanu 1 strony opłata będzie jeszcze wyższa i wyniesie 1 złoty.

- Zrobiłem to, bo byłem paraliżowany e-mailami z prośbą o udostępnienie informacji publicznej - twierdzi wójt Pająk.

- W ostatnim czasie wpłynęło ich od różnych osób ok. 150. Opłaty muszą być, bo moi urzędnicy nie robiliby nic innego, jak tylko odpisywali na pisma i skanowali dokumenty.

Wójt dodaje, że nie widzi przeszkód, by niektórych zwolnić z opłaty. - Jeśli dostanę podanie z dobrze umotywowaną prośbą o informacje, to nie będę za odpowiedź żądał zapłaty - zapewnia Pająk.

Jak się dowiedzieliśmy, cennik wprowadzony przez wójta prawdopodobnie jest niezgodny z polskim prawem.

Mówi ono, że dostęp do informacji publicznej jest bezpłatny dla wszystkich obywateli, chyba że pytanie jest tak sformułowane, że urzędnik przygotowując odpowiedź, musi informacje "przetworzyć", a więc - mówiąc wprost - spędzić nad ich opracowaniem minimum kilka godzin pracy.

- Powoływanie się na ten ostatni zapis przy każdym wniosku o informację publiczną to nadużycie - zauważa Artur Słowik z biura prawnego wojewody małopolskiego. - Zeskanowanie dokumentu zajmuje parę sekund i nie można za to pobierać pieniędzy.

To spowoduje bowiem, że wiele osób zrezygnuje z pytania o sprawy samorządu, bo nie będzie ich na to stać. Dlatego nasz urząd analizuje teraz, czy rozporządzenie wójta Pająka jest zgodne z prawem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski