W szkoleniu w czterogwiazdkowym ośrodku Dosłońce w Racławicach koło Miechowa wzięło udział 40 osób ze szpitala im. S. Żeromskiego. Sprawę nagłośnił Tygodnik Nowa Huta i Mirosław Gilarski, krakowski radny z klubu PiS, który na sesji Rady Miasta zgłosił interpelację do prezydenta Jacka Majchrowskiego, bo to jemu podlega lecznica.
- Chcę się dowiedzieć, czy to szkolenie było organizowane za pieniądze szpitala, do którego gmina każdego roku dokłada po milion złotych na remonty - mówi radny Gilarski.
Anna Górska, rzeczniczka szpitala Żeromskiego wyjaśnia, że pieniądze na szkolenie pochodzą z budżetu szpitala, "z oszczędności, które udało się wypracować w ubiegłym roku".
Problem w tym, że ubiegły rok szpital zakończył ze stratą 1,3 mln zł. - Ale i tak był to jeden z najlepszych wyników finansowych od 1999 roku - podkreśla Anna Górska.
Dług szpitala jest ogromny: wynosi teraz aż ok. 50 mln zł, z czego zobowiązania wymagalne, czyli takie, których termin spłaty już upłynął, to 4,6 mln zł. Aby uchronić szpital przez zamknięciem lub przekształceniem w prywatną jednostkę gmina dopłaciła do niego dwa lata temu ok. 1,8 mln zł.
Teraz ,,Żeromski" nieco poprawił swoje wyniki finansowe, i wysłał kierowników na szkolenie, które dotyczyło tworzenia i wdrażania systemu ocen pracowników.
Koszt wyjazdu to 40 tys. zł, przeszkolenie jednej osoby kosztowało więc 1 tys. zł. W tę cenę wchodził nocleg w hotelu i kolacją.
- Szkolenia mają służyć zwiększeniu efektywności pracy każdej pielęgniarki i lekarza. Wnikliwa indywidualna ocena każdego pracownika szpitala będzie miała wpływ na opiekę nad pacjentem - zapewnia Anna Górska.
Szkolenie dotyczyło także komunikacji, etyki lekarskiej, empatii, perspektywy rozwoju szpitala. Dla radnego Gilarskiego jest jednak niezrozumiałe, dlaczego tak zadłużony szpital wysyła swoich pracowników na szkolenie wyjazdowe.
- Gdyby zajęcia zorganizowali na miejscu, wyniosłoby to znacznie taniej. Nie neguję natomiast tego, że szkolenia są przydatne - podkreśla radny Gilarski.
Anna Górska tłumaczy, że decyzja o szkoleniach poza szpitalem była podjęta ze względu na to, że "tak sporego zespołu ordynatorów nie sposób zebrać o tej samej porze w jednym miejscu, ponieważ jedni lekarze przyjmują pacjentów w poradni, inni są na bloku operacyjnym bądź na konsultacjach w innych oddziałach".
Z zebraniem w jednym miejscu pracowników nie mają natomiast problemu inne szpitale. W krakowskim Rydygierze wszystkie szkolenia - a jest ich sporo - odbywają się zawsze na miejscu: w szpitalnych oddziałach albo w auli.
- Nie organizujemy natomiast szkoleń wyjazdowych, które wiążą się z ponoszeniem dodatkowych kosztów - mówi Bożena Kozanecka, dyrektor ds. lecznictwa Szpitala Specjalistycznego im. Ludwika Rydygiera w Krakowie. Co ciekawe, szpital Rydygiera nie jest zadłużony.
W tej placówce personel ma szkolenia głównie z zagadnień medycznych, ale także prawnych, organizacyjnych oraz z zakresu komunikacji interpersonalnej, zarządzania i jakości. - Nasi pracownicy szkolą się m.in. podczas warsztatów z zakresu leczenia bólu, wykonywania badań usg, żywienia pozajelitowego - wylicza dyr. Kozanecka.
Janusz Bolanowski, ekspert w dziedzinie zdrowia publicznego z Instytutu Sobieskiego zwraca uwagę na to, że szpital w trudnej sytuacji finansowej nie powinien sobie pozwalać na wydawanie pieniędzy na kosztowne szkolenia.
- Nie znam sytuacji "Żeromskiego", ale może się tak zdarzyć, że zabraknie pieniędzy na inne wydatki, na przykład na wynagrodzenia - mówi Janusz Bolanowski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?