Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oddał złoty skarb do muzeum

Ewa Gorczyca
Od razu wiedziałem, że to coś cennego - mówi Łukasz Gajecki.
Od razu wiedziałem, że to coś cennego - mówi Łukasz Gajecki. fot. Tomasz Jefimow
Sensacyjne odkrycie. Wyszedł w pole na gospodarski spacer. Przyniósł do domu trzy bransolety sprzed 3 tysięcy lat.

Łukasz Gajecki spod Jasła gospodaruje na 80 hektarach. Działki ma rozrzucone po okolicy. Część własnych, część w dzierżawie. W niedzielne południe wybrał się na spacer po swych włościach. Sprawdzić, jak zboże rośnie. - Trzeba na bieżąco upraw doglądać. Czy oprysków nie wymagają albo zasilenia - mówi.

W bruździe ziemi coś mu mignęło. Jakieś błyszczące druty. W polu różne rzeczy się zbiera. A to podkowy, a to inne żelastwo, a to odpadki. Woda naniesie, ludzie wyrzucą. Jak się je zostawi, to potrafią zniszczyć maszynę, choćby kombajn do ziemniaków. Zabrał znalezisko do domu.

Miejsca odkrycia skarbu nie może pokazać. Konserwator zabytków z Krosna zabronił. - W poniedziałek zadzwoniłem, żeby go poinformować o tym, co znalazłem - opowiada młody rolnik. Trzy bransolety. Spięte obrączką, ale w taki sposób, że można je było rozdzielić. Jedna większa, z cieńszego drutu, złożonego podwójnie. Dwie grubsze, spiralne.

Pokazał skarb żonie, bo przecież kobiety na biżuterii znają się lepiej. - Od razu można się było zorientować, że to zabytkowa ozdoba - mówi Beata Gajecka.

Potem, żeby się nie wygłupić, pokazał znalezisko złotnikowi. - Z początku nie był pewien. Potem potwierdził, że to złoto, ale bardzo dziwne, jeśli idzie o skład, bo z takim się jeszcze nie spotkał - opowiada 31-letni rolnik. Waga ozdoby - 63 gramy. Zawartość czystego złota - 18 karatów (czyli powyżej 75 proc.). - Może to nie jest takie piękne, ale liczy się przede wszystkim wartość historyczna - dodaje.

Jaka może być wartość złotego skarbu? Gajecki już się orientował. Po przetopieniu jakieś 8 tys. zł, a gdyby wywieźć do Anglii - sześć razy więcej. To oczywiście czyste spekulacje, bo ani o przetapianiu, ani o wywożeniu nie myślał.

- Sprawdziłem w internecie, co zrobić, gdy się znajdzie coś wartościowego. Wiedziałem, że trzeba zanieść do urzędu powiatowego albo powiadomić konserwatora. Zadzwoniłem do Wojewódzkiego Urzędu Konserwatora Zabytków w Krośnie, rozmawiałem z Łukaszem Dzikiem. Umówiliśmy się, że przyjedzie w czwartek - opowiada Gajecki. Ma nadzieję, że archeolodzy stworzą jakąś naukową teorię na temat pradawnej biżuterii, bo sam jest ciekaw, skąd wzięła się na jego polu.

Do Gajeckiego przyjechali Jan Gancarski, dyrektor Muzeum Podkarpackiego w Krośnie, i Łukasz Dzik, kierownik krośnieńskiej delegatury urzędu ochrony zabytków. Obejrzeli bransoletę i miejsce, gdzie została znaleziona. Niczego więcej nie wypatrzyli.

- Została dla tego stanowiska założona karta ewidencyjna - mówi Dzik. I konserwator, i dyrektor zaklinają, by nie podawać lokalizacji ani nawet nazwy miejscowości. - Bo zaraz się tu zjawią poszukiwacze skarbów z wykrywaczami - wyjaśniają.

Bransolety zabrał dyrektor Gancarski. Przejmie je krośnieńskie muzeum. Takiego skarbu nigdy tam nie było. - To bardzo cenne znalezisko. Pochodzi z epoki brązu albo wczesnego żelaza. Czyli z okresu między 1650 a 400 lat przed Chrystusem - mówi.

Jego zdaniem znalezisko można wiązać z kulturą ludów zakarpackich (obecnie ziemie Słowacji, Węgier, Rumunii).
Obaj fachowcy podkreślają wzorowe zachowanie rolnika i deklarują, że będą wnioskować do ministra kultury o nagrodę dla znalazcy. Dopiero po zbiorach archeolodzy zajmą się dokładniejszą penetracją pola. - Sam jestem ciekaw, czy jeszcze coś odkryją - mówi Gajecki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski