Członkowie Polskiego Klubu Ekologicznego, zrzeszającego m.in. ekspertów od transportu, domagają się podwyższenia dozwolonej prędkości dla tramwajów poruszających się po mieście. Uważają, że technicznie jest to możliwe, a dzięki temu skróciłby się czas przejazdu np. z Kurdwanowa do Krowodrzy Górki.
W Poznaniu, w którym komunikacja miejska jest mniej rozwinięta niż pod Wawelem, takie rozwiązanie udało się wprowadzić. Krakowscy urzędnicy znów mówią jednak "nie da się".
W Krakowie nawet tzw. szybki tramwaj na linii 50 porusza się z maksymalną prędkością 50 km/godz. Według dr. inż. Tadeusza Kopty jest to przejaw zbytniej asekuracji urzędników. Bo przepisy nie zabraniają podwyższania prędkości w przypadku tzw. wydzielonych torowisk.
- Na odcinkach, na których odległości między przystankami są odpowiednio długie, np. od ronda Grzegórzeckiego do Mogilskiego, powinna zostać podniesiona prędkość dla tramwajów nawet do 70 km/godz. - uważa dr inż. Tadeusz Kopta.
Marek Gancarczyk, rzecznik MPK przyznaje, że z punktu widzenia technicznego tramwaje mają możliwość jazdy z prędkością 70 km/godz. Przekonuje jednak, że decyzję o podniesieniu dozwolonej prędkości mogą podjąć wyłącznie zarządcy torowisk, czyli pracownicy Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu.
Ci zaś twierdzą, że ideą szybkiego tramwaju nie jest to, aby był... szybki. - Ważne, by jechał płynnie i nie grzęznął na światłach, a nie pędził, narażając pasażerów na dyskomfort - uważa Piotr Hamarnik z ZIKiT.
Według władz ZIKiT z podwyższenia prędkości płynęłyby same szkody. Ich zdaniem tramwaj tuż po rozpędzeniu, np. w tunelu pod dworcem PKP, musiałby gwałtownie hamować przed kolejnym przystankiem. A to, oprócz niebezpiecznych sytuacji, wiązałoby się też ze znacznie większym zużyciem energii.
Ten problem można byłoby rozwiązać, zwiększając odległości między przystankami. Na powstającej właśnie linii Wielicka- Lipska o długości 1,5 kilometra, która ma być częścią trasy szybkiego tramwaju, planowane są trzy przystanki. Nie ma więc co liczyć, aby tramwaj pojechał szybciej niż 50 km/godz.
Zdaniem krakowskich urzędników pasażerom nie zależy, by jechać szybko, ale by podróż trwała krótko. - A podróż liczy się już od wyjścia z domu, a nie od wejścia do tramwaju. Przystanki nie mogą być więc zbyt od siebie oddalone. A po otwarciu nowej trasy, bez podnoszenia prędkości, podróż z Kurdwanowa do Krowodrzy i tak skróci się o kilka minut - przekonują w ZIKiT.
Tymczasem w Poznaniu, gdzie komunikacja jest na niższym poziomie niż w Krakowie, udało się jednak pogodzić rozlokowanie przystanków z prędkością pojazdów. I "szybki tramwaj" bezpiecznie rozpędza się tam do 60 km/godz.
Co więcej, jak zwraca uwagę dr inż. Tadeusz Kopta, w Krakowie na tzw. rozjazdach, czyli w miejscach, gdzie krzyżują się torowiska, wprowadzone jest ograniczenie prędkości dla tramwajów do zaledwie 10 km/godz. - Ten limit zastosowany jest niezależnie od istniejących rozwiązań geometrycznych i stanu technicznego danego torowiska - zaznacza Tadeusz Kopta.
W ZIKiT tłumaczą, że w Krakowie stosowane są na rozjazdach "specyficzne" szyny, które wymagają wolnej jazdy, ale jednocześnie są bardziej wytrzymałe i ograniczają hałas. To wersja oficjalna. Nie ulega bowiem wątpliwości, że w wielu przypadkach ograniczenia są wprowadzane, bo te "specyficzne" szyny są po prostu w katastrofalnym stanie technicznym.
Tymczasem Poznań, stosując swoje rozwiązania, dopuszcza na części rozjazdów jazdę tramwajów nawet dwa razy szybszą niż pod Wawelem. A w innych europejskich krajach nawet do 30 km/godz.
Kwestią prędkości tramwajów zająć mają się radni z Komisji Infrastruktury Rady Miasta.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?