Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miasto likwiduje squat na Limanowskiego [ZDJĘCIA, WIDEO]

Maciej Makowski
Społeczeństwo. Dzicy lokatorzy z kamienicy przy ulicy Limanowskiego 45 trafili do aresztu

Poniedziałek, godz. 8 rano. Przed squatem "ReAktor" przy ul. Limanowskiego 45 w Krakowie pojawia się urzędniczka Zarządu Budynków Komunalnych w towarzystwie Straży Miejskiej i robotników. Ci próbują wejść do środka przez okno na parterze.

Kilku squatersów wychodzi z kamienicy. Chcą negocjować. - Nie jesteśmy kryminalistami. Porozmawiajmy. Mamy opinię prawną - mówi Oliwia do urzędniczki.

Autor: Maciej Makowski

- Proszę wyjść. Jak nie, to wzywamy policję i będziemy państwa stąd wyciągać - słyszy w odpowiedzi.

Funkcjonariusze pojawiają się pół godziny później. W ruch idą łomy, młoty i piła mechaniczna - robotnicy forsują wejście. W środku jest 6 osób. Barykadują się na balkonie, na którym wcześniej wywiesili płótno z napisem "Mieszkanie prawem nie towarem". Policjanci wchodzą do środka.

- Tak łatwo się nie poddamy - mówi jeden ze squatersów. Po chwili wspina się po murze i przyłącza do zabarykadowanych na balkonie. Bierze do ręki akordeon i zaczyna grać.

Na miejscu pojawiają się kolejni obrońcy squatu. "Chcecie eksmitować, będziemy squotować", "Reaktor zostaje" - skandują. Przyjeżdżają kolejne policyjne radiowozy, straż pożarna oraz karetka. Pod kamienicę przychodzą także okoliczni mieszkańcy.

- Trzymam za nich kciuki. Mieszkam pod trójką, w kamienicy obok. Nigdy mi nie przeszkadzali. To tylko młodzi ludzie, którzy chcieli zrobić coś fajnego - nie kryje emocji Maria Gramczakiewicz. Strażacy rozkładają pod balkonem poduszki ratunkowe. Po kilkunastu minutach do budynku wchodzą kolejni policjanci i siłą wyprowadzają squatersów.

Ci trafiają do aresztu. Dziś mają usłyszeć zarzuty naruszenia miru domowego oraz zniszczenia mienia. - Zniszczenia? Po tym, jak przywracamy życie zrujnowanej kamienicy. Załataliśmy dach, wynieśliśmy gruz, odmalowaliśmy kilka pokoi - dziwi się Ola, która wraz w grupą squatersów zajęła budynek pod koniec lutego. - Chcieliśmy tu stworzyć niekomercyjne centrum społeczno-kulturalne - dodaje.

Kamienicą przy ul. Limanowskiego 45 zarządza gmina Kraków. Jej właściciele najprawdopodobniej nie żyją. Do tej pory nie udało się ustalić spadkobierców. ZBK prowadzi w tej sprawie postępowanie. - Jest niedopuszczalne, aby samodzielnie zajmowali miejskie nieruchomości. To sprzeczne z prawem - twierdzi Filip Szatanik z biura prasowego magistratu. - To sąd jest organem kompetentnym do egzekucji mienia. Władze po prostu nie chcą, by domy służyły mieszkańcom. Wolą niszczejące ruiny - odpowiadają squatersi.

Jak już informowaliśmy, po raz pierwszy strażnicy miejscy pojawili się w kamienicy w sobotę. Wyprosili lokatorów (około 30 osób), którzy wrócili do budynku po odejściu Straży Miejskiej. Policjanci tłumaczą, że wczorajsze zatrzymania to nic innego jak egzekwowanie naruszonego prawa. Nieoficjalnie przyznają jednak, że Straż Miejska, która jako pierwsza podjęła interwencję, umywa od niej ręce, a urzędnicy nie podjęli żadnych rozmów z dzikimi lokatorami, by uniknąć siłowego rozwiązania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski