Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piękna przyszłość

Paweł Głowacki
Anna Polony tym razem czytała wiersze Anny Rudawcowej
Anna Polony tym razem czytała wiersze Anny Rudawcowej fot. Wacław Klag
Salon poezji. Pani Anna Polony jest w mocy przeczytać publicznie na głos cokolwiek tak, jakby to było wszystkim, ale czy to powód jest, czy jest to usprawiedliwienie, by czytała litery – jak leci?

Dokładniej, subtelniej, bezwzględniej mówiąc: Polony jest w stanie cokolwiek przeczytać na głos tak, iż nam, którzy Polony słuchamy, zdaje się, że oto wybrzmiewa przed nami, ba, że w uszach, a później mózgach naszych kwitnie pewność – alfa i omega wszystkiego, co chcielibyśmy usłyszeć, żeby się uspokoić. Nie inaczej: kiedy Polony czyta na głos – jesteś spokojny. Jak na ostatnim Salonie Poezji. Pamiętacie?

Niech wam nie będzie smutno! Skoro w Krakowie jest – jak w niedzielę – Toskania czerwcowa, lipcowa Katalonia i Sahara jako taka – to nie sposób nie zapomnieć, że pić się chce diabelnie. Przypominam więc: był Salon! Nie wiem, kiedy, na jakich ścieżkach i dzięki jakim zbiegom diabli wiedzą czyjego szczęścia, bądź pecha, Polony trafiła na wiersze pani Anny Rudawcowej.

Wiersze ciemne i fundamentalnie szczere w swojej ciemności. Tak szczere układy liter, wersy tak osadzone w osobistym cierpieniu piszącej, słowem, wiersze tak intensywnie z życia wzięte – że nie sposób ich rozliczać z jakiegokolwiek artyzmu. No nie...

Pani Rudawcowa! Wnuczka powstańca styczniowego, zesłanego na Sybir. Więc – nie jest to przełożenie oczywiste, lecz bywa ono oczywiste – kiedy dorosła – działalnością patriotyczną się zajęła, czyli pisała, szlachetniała, odmawiała, protestowała, słowem – dzielna była wszechstronnie. Nie mogło to skończyć się jasno. Gdy lita ciemność w Polsce nastała – Rudawcowa na nieskończone sześć lat wciśnięta została w Sybir. Myślę sobie tak: aby przeżyć, Rudawcowa żyje po prostu z dnia na dzień, żyje tak w miłych okolicznościach przyrody, lecz nie losu, w wolnych zaś chwilach – wiersze pisze. Pisze, by nieuchronny ból tych przejść jakoś oswoić.

Jak by nie liczyć, jak by nie ważyć, jak by nie obwąchiwać, masować, a zwłaszcza oko przymykać, słowem, jak by granic poezji nie rozciągać – należy być dyskretnym. I orzec: Polony przeczytała bolesne słowa Rudawcowej tak, jak by to były wiersze. Więc były to wiersze. Sahara nie zelżała, lecz cóż: wszystko przed Polony!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski