Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rehabilitacja - terapia, która ma zmniejszyć następstwa choroby

Dorota Dejmek
Rozmowa z dr. Marcinem Jezierskim, kierującym Pododdziałem Rehabilitacji Neurologicznej w Krakowskim Centrum Rehabilitacji, o trudnej rehabilitacji pacjentów z dysfunkcjami układu nerwowego, o plastyczności ludzkiego mózgu oraz o satysfakcji i problemach.

- Rehabilitacja neurologiczna to chyba najtrudniejszy z obszarów rehabilitacji, gdyż odnosi się do pacjentów z dysfunkcjami układu nerwowego. Z jakich powodów chorzy najczęściej trafiają na oddział?
- Tak na dobrą sprawę na naszym oddziale mamy do czynienia ze wszystkim możliwymi nieszczęściami ludzkimi. Mamy pacjentów po udarach, wylewach, urazach czaszkowo-mózgowych, po operacjach neurochirurgicznych tętniaków i operacjach onkologicznych guzów mózgu. To zwykle chorzy w ciężkim stanie, wśród nich wiele jest także osób stosunkowo młodych. Przed nami rzeczywiście trudne zadanie, bowiem nadrzędnym celem rehabilitacji neurologicznej jest przywrócenie w jak największym zakresie funkcji, które pacjenci utracili w wyniku choroby.

- Na czym te działania terapeutyczne polegają?

- Należy podkreślić, że w rehabilitacji chorego zawsze bierze udział zespół terapeutów; to nie jest zadanie dla jednej osoby. Rehabilitacja neurologiczna powinna być realizowana kompleksowo. W centrum jest pacjent, a z nim pracują m.in. psychologowie, specjaliści od stymulacji funkcji poznawczych, logopedzi, fizjoterapeuci czy terapeuci zajęciowi. Wcześniej kluczowe jest ustalenie optymalnego sposobu postępowania z danym pacjentem, biorąc pod uwagę deficyty, które u niego występują. Bo może to być niesprawność ruchowa, niesprawność dotycząca sfery poznawczej lub dotycząca głównie sfery komunikacji. Znamy metody neurofizjologiczne, które uczą pacjentów, jak wykorzystywać te możliwości, które mają; uczymy ich również, jak radzić sobie z niesprawnością.

- Od czego zależy sukces rehabilitacji? Nie zawsze przecież jest możliwy powrót do zdrowia.
- Wielu rzeczy nie można przewidzieć. O tym, jak funkcjonuje mózg, układ nerwowy, o jego niezwykłej plastyczności wiemy dziś coraz więcej, ale mimo wszystko wciąż jesteśmy zaskakiwani. Ludzki mózg posiada niesamowitą zdolność do kompensacji utraconych funkcji. Przy odpowiedniej stymulacji jest on w stanie "przeorganizować się" funkcjonalnie po przebytym uszkodzeniu, np. po udarze. Zachowana tkanka nerwowa podejmuje funkcje dotychczas realizowane przez obszar, który uległ uszkodzeniu. Możliwości kompensacji są naprawdę ogromne, ale jak daleko uda się zajść pacjentowi, nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Można obrazowo powiedzieć, że terapeuci wskazują ścieżkę, ale to pacjent musi nią podążyć. Mamy pacjentów, którzy zaskakują w sensie pozytywnym, "biegną" wskazaną drogą, i takich, których rokowania są dobre, ale terapia nie przynosi oczekiwanych rezultatów.

- Proszę o jakieś pozytywne przykłady.
- Na dobrą sprawę można podać takie w przypadku praktycznie każdego pacjenta, ale najgłębiej zapadają nam w pamięć oczywiście te najbardziej spektakularne. Na oddział zostaje przyjęta pacjentka z głęboką afazją: całkowitą utratą zdolności mówienia, rozległym ogniskiem udarowym obejmującym między innymi obszar odpowiedzialny za mowę. Nie jest w stanie artykułować żadnych dźwięków, niewiele też rozumie. Rokowania co do poprawy wydawałoby się są fatalne. Po czym, zaledwie po kilku dniach, kiedy wchodzimy na salę witając się z pacjentami, chora odpowiada wyraźnie: "Dzień dobry!". Jej oczy się śmieją, choć sama wydaje się nieco zaskoczona swoim wyczynem. Powtarza już nieco wolniej: "Dzień dobry", jakby chcąc się upewnić, czy nie było to przypadkowe i jednorazowe zdarzenie, a my mamy czas oswoić się z brzmieniem jej głosu.

- Wyzdrowiała?
- Opuściła nasz oddział na własnych nogach, odzyskała mowę, która, choć wolniejsza w tempie, pozwalała jej w pełni wydolnie komunikować się z rodziną, otoczeniem. Niesamowita poprawa, której, biorąc pod uwagę rozległość ogniska udarowego, trudno się było spodziewać! Są pacjenci leżący, z dużymi niedowładami, którzy po jakimś czasie wychodzą do domu na własnych nogach, bez żadnego oprzyrządowania. Chodzą samodzielnie, sprawnie, wracają do społeczeństwa, do życia w rodzinie, czasem do pracy zawodowej, mimo tego, że początkowo deficyt neurologiczny był u nich duży. Zapadają nam też w pamięć zwłaszcza pacjenci młodzi wiekiem, którym udar, pęknięty tętniak, czy uraz głowy krzyżują plany zawodowe, zaburzają relacje rodzinne.

Niejednokrotnie z głębokim wzruszeniem obserwujemy na przykład, jak ci młodzi ojcowie czy matki stopniowo przypominają sobie imiona własnych dzieci, jak walczą o to, aby utrzymać je w pamięci, czy wyraźnie wypowiedzieć. Ale są też tacy pacjenci, u których deficyty były niewielkie, ale mimo terapii nie udaje się ich całkowicie zniwelować i chorzy muszą z nimi żyć. Jednak u większości naszych podopiecznych stan zdrowia znacznie się poprawia, co przynosi nam - lekarzom i terapeutom - dużą satysfakcję. A jeśli nie zawsze udaje się przywrócić pełną sprawność, to stopień poprawy, jaki osiągnęli, ułatwia życie chorym i opiekującej się nimi rodzinie. I tak naprawdę każdy z naszych pacjentów to osobna księga.

- Wspomniał Pan Doktor o satysfakcji. A co rodzi frustrację?
- Przygnębiające jest to, że ciężko jest nam zapewnić opiekę wszystkim pacjentom, którzy tego potrzebują. Liczba chorych zdecydowanie przekracza możliwości naszego oddziału. Za mało łóżek, za dużo pacjentów i są problemy, aby znaleźć dla nich miejsce. Rodziny nie chcą oddawać swoich bliskich do odleglejszych placówek, ponieważ trudno wówczas o częste odwiedziny. A jest to istotna kwestia - kontakt pacjenta z rodziną, obecność bliskich, znajome twarze, to duże wsparcie dla chorego, który nie zawsze orientuje się, co się z nim dzieje, gdzie jest i w jakim celu.

Rozmawiała: Dorota Dejmek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski