Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

SKOZK po wyborach

Liliana Sonik
Cały ten zgiełk. W debacie, która poprzedziła wybory, sprawa Społecznego Komitetu Odnowy Zabytków Krakowa nie pojawiła się. W każdym razie nie pojawiła się oficjalnie. Tymczasem SKOZK jest finansowany z budżetu Kancelarii Prezydenta Rzeczypospolitej i warto o tych 30 mln pamiętać, gdy rzucane są gromy na wydatki tego urzędu.

Zwłaszcza że od kilku lat niektórzy posłowie i aktywiści hałaśliwie kontestują zasadność istnienia SKOZK. Weźmy – mówią – te pieniądze i rozdzielmy na cały kraj na ratowanie rozpadających się zabytków. Naiwne to i manipulatorskie myślenie. Bo, niestety, nawet 30 mld byłoby za mało, by podnieść z ruin zabytki rozproszone w miejscach odległych od centrów pozwalających je potem utrzymać. To, co na pierwszy rzut oka może wydawać się sprawiedliwe (dajmy wszystkim), okazałoby się operacją szkodliwą. Nie od dziś wiadomo, że dobrymi chęciami piekło brukowane.

Kraków potrzebuje SKOZK jeszcze przez wiele lat. Sprawiedliwość „równościowa”, bez mądrości, jest tylko ideologicznym hasłem prowadzącym do najgorszych praktyk. Historia sprawiła, że Kraków jest miastem w Polsce wyjątkowym. I jedynym takim. Jest tak, bo jest symbolem trwania polskiej państwowości od 1000 lat. SKOZK zatem nie krakowianom jest potrzebny, ale całej Polsce.

Możliwość mieszkania w mieście historycznym i zachwycającym jest swego rodzaju premią. Ale nic darmo. Za tym idą obowiązki, z których wywiązujemy się lepiej lub gorzej. Każdy zniszczony przez nieodpowiedzialnego właściciela (nie tylko prywatnego) detal architektoniczny jest działaniem przeciw dobru wspólnemu. Każdy bohomaz – draństwem, a każda decyzja o budowie gargamela – dotkliwą szkodą.

Wszyscy w Krakowie potrzebują zatem edukacji estetycznej i historycznej, by o wyjątkowe miasto umieć dbać. Krakowianie doceniają rolę SKOZK-u, ale postrzegają ją głównie w aspekcie księgowym i finansowym. Tymczasem nie tylko o to chodzi. Działania SKOZK kształtują wrażliwość: obiekty pieczołowicie wyremontowane stanowią przecież wzór nie tylko do podziwiania, ale też do naśladowania. To specyficzna instytucja. Nikt tu nie pobiera żadnego wynagrodzenia, społeczny charakter pracy jest zasadą, a decyzje o przyznaniu funduszy na remont obwarowane są prawem i rygorystycznymi regulacjami. I bardzo dobrze. Dobrze, że 50 proc. środków zapewnić musi inwestor.

Dobrze, że nadzór konserwatorski wymusza niektóre rozwiązania. Dobrze, że zarówno komisje SKOZK, jak firmy pracujące przy renowacji stale się uczą. Utrzymanie starej tkanki architektonicznej jest ważne dla nas i tych, którzy mieszkać tu będą po nas. To, niestety, kosztuje, więc stale gdzieś dochodzi do dewastacji: niszczone są misterne balustrady, zabytkowa ceramika czy ozdobne stiuki, są tak zaniedbane, że zagrażają przechodniom. Tymczasem każde piękno potrzebuje starania i pielęgnacji. Jedno jest pewne: przy najbardziej nawet pedantycznej renowacji skansen nam nie grozi. Skansen powstaje, gdy niknie życie, gdy uciekają mieszkańcy...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski