W jednych sondażach prowadzi Bronisław Komorowski, a w innych - jak w naszym, publikowanym w dzisiejszym wydaniu "Dziennika Polskiego" - Andrzej Duda. Ale różnice zawsze mieszczą się w granicach błędu statystycznego. Niezależnie jednak od tego, komu ostatecznie naród wynajmie na 5 lat Pałac Prezydencki, widać wyraźnie, że w polskiej polityce jest trochę jak w światowej piłce nożnej. Tam wszyscy grają, a wygrywają zawsze Niemcy. U nas, od 10 lat, albo PO, albo PiS. W niedzielę ostatecznie wybierzemy między kandydatami tych partii. I to bardzo ułatwia wybór.
Obaj politycy przez ostatnie dwa tygodnie robili wszystko, by wpłynąć na nasze emocje. Temu służyły baloniki, wywiady i spoty. Ale także wysyp obietnic, głosów celebrytów i bardzo, niestety, wyraźny podział prasy na "Komorowską" i "Dudową". W głęboko pojętym interesie wyborców jest jednak wyzwolenie się spod wpływu partyjnych majstrów i majsterkowiczów od organizowania kampanii. Fakt, że obaj kandydaci pochodzą z partii, które zdążyliśmy już poznać jak przysłowiowy zły szeląg, pozwala na podjęcie racjonalnej decyzji o tym, komu dać robotę prezydenta.
To przez doświadczenie z rządów i aktywności w opozycji obu ugrupowań możemy wybrać nie na podstawie gustów, stereotypów, ale ważąc dokonania, uczciwość, talenty przywódcze, wreszcie doświadczenie, ale i potencjał, jaki kryje się za młodością. Ze świadomością, że prezydenckiej władzy tak naprawdę nie sprawuje jeden człowiek, ale i jego zaplecze.
Jeszcze kilkanaście godzin kampanii, a potem będzie cisza i miliony decyzji. Oby właśnie racjonalnych, podjętych ze świadomością, że ostatecznie nie chodzi o Dudę czy Komorowskiego, ale o majestat naszego państwa.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?