Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jestem za stary na leczenie?

Ewelina Skowron
Stefan Bielak od lat choruje na boreliozę. Lekarka przepisała mu doustny antybiotyk. Pacjent jednak boi się go zażywać, bo ma wrzody. Prosił, żeby zrobiono mu zastrzyki w szpitalu. Spotkał się z odmową
Stefan Bielak od lat choruje na boreliozę. Lekarka przepisała mu doustny antybiotyk. Pacjent jednak boi się go zażywać, bo ma wrzody. Prosił, żeby zrobiono mu zastrzyki w szpitalu. Spotkał się z odmową Jerzy Cebula
Nowy Sącz. Cierpiącemu na boreliozę Stefanowi Bielakowi (81 lat) odmówiono przyjęcia na oddział zakaźny. Ordynator wyjaśnia, że codziennie zgłasza się ok. 15 osób z objawami boreliozy. Brakuje miejsc

- Czuję się skreślony tylko dlatego, że jestem stary - skarży się 81-letni Stefan Bielak z Rożnowa. - Chciałem, żeby przyjęli mnie do szpitala, ale pani doktor powiedziała, że młodzi czekają w kolejce i mnie na oddział nie przyjmie, chociaż czuję się już naprawdę źle. Wychodzi na to, że powinienem przygotować się na śmierć - dodaje zrozpaczony mężczyzna.

Stefan Bielak od lat cierpi na boreliozę. W ostatnich tygodniach jego stan uległ znacznemu pogorszeniu. Ręce mu puchną, całe dłonie zaczynają sinieć. Nie może się schylać, sztywnieje mu kark i przy skręcaniu głowy odczuwa silny ból. Starał się o skierowanie do szpitala, bo tylko tam może otrzymać zastrzyki z antybiotykiem, które mogłyby złagodzić jego dolegliwości. Odesłano go jednak do domu, wypisując receptę na antybiotyk doustny.

- Nie mogę przyjmować antybiotyku, bo choruję na wrzody - martwi się Stefan Bielak.

Łagodny lek, lecz silny lęk
- Nigdy nie powiedziałam żadnemu pacjentowi, że jest za stary na leczenie - mówi zdumiona oskarżeniem lekarka Ewa Szczypuła, ordynator Oddziału Chorób Zakaźnych Szpitala Specjalistycznego im. J. Śniadeckiego w Nowym Sączu. - Pacjent uskarżał się na liczne dolegliwości, które związane są nie tylko z boreliozą, ale również z jego wiekiem. I to jedynie mu zasugerowałam. Widocznie poczuł się tym urażony - dodaje lekarka.

Ewa Szczypuła podkreśla, że antybiotyk, który przepisała Stefanowi Bielakowi, jest wyjątkowo łagodny, można go rozpuszczać w wodzie, co dodatkowo wpływa korzystnie na jego przyswajanie, również u osób z chorobą wrzodową. Mógłby go przyjmować w domu, bez konieczności zamknięcia w szpitalu.

- Namawiałam teścia, żeby spróbował zażyć przepisany mu lek, ale on panicznie boi się antybiotyków - mówi Lucyna Bielak, synowa 81-latka, która opiekuje się nim od lat. - Zawsze bardzo źle się czuł po antybiotykach. Raz nawet trzeba było wzywać karetkę, bo zasłabł. Uważa, że tylko lek podawany dożylnie może mu pomóc. Dodatkowo boi się boreliozy, dlatego jest załamany odmową przyjęcia do szpitala - dodaje.

- Każdy zastrzyk drażni naczynia krwionośne, dlatego czasami lepiej jest zażywać leki doustnie - wyjaśnia Artur Puszko, lekarz i dyrektor szpitala w Nowym Sączu.

- Należy pamiętać, że biotrakson podawany dożylnie, właśnie w przypadku boreliozy, może wywołać szereg niepożądanych skutków, takich jak zapalenie żyły po podaniu czy odczyny alergiczne. Częste są też zaburzenia żołądkowo-jelitowe i zaburzenia funkcji wątroby. Niestety, nie ma cudownego leku na boreliozę - dodaje doktor Puszko.

Doktor Ewa Szczypuła wyjaśnia, że przyjęcie chorego na boreliozę wiąże się z jego co najmniej piętnastodniowym pobytem na oddziale, a u niej brakuje wolnych łóżek. Tym bardziej że co dzień zgłasza się około 15 osób z podejrzeniem boreliozy. - Leczymy tu nie tylko cierpiących na boreliozę, ale również innych chorych - rozkłada ręce Ewa Szczypuła

Po naszej interwencji szpital zapewnił jednak, że Stefan Bielak zostanie przyjęty na oddział chorób zakaźnych. - Cieszę się i mam nadzieję, że zastrzyki, które dostanę w szpitalu, pomogą mi na tyle, że będę mógł normalnie żyć.

Przypadkowa diagnoza
Stefan Bielak nie wie dokładnie, kiedy zaczął chorować na boreliozę. Zaczęło się od bólu głowy i całego barku. To było parę lat temu. Lekarz pierwszego kontaktu skierował go do ortopedy, a ten zalecił rehabilitację, ale po niej było jeszcze gorzej - opowiada Bielak.

- Pewnego dnia żonę ukąsił kleszcz - wspomina. - Na skórze pojawiło się koliste zaczerwienienie. Gdy okazało się, że jest zarażona boreliozą, coś mnie tknęło. Przypomniałem sobie, że i ja kiedyś miałem podobny rumień. Zrobiłem badania. I wynik był taki sam, jak u żony.

W 2013 roku rożnowianin trafił do szpitala. Dostawał leki dożylnie. Wpłynęły na znaczną poprawę samopoczucia. Podawanie leków doustnych się u niego nie sprawdziło. Wiązało się z wymiotami, bólem żołądka, a nawet z utratą świadomości.

Winny jest system
* Rafał Reinfuss, wiceprezes Stowarzyszenia Chorych na Boreliozę
Skandaliczne jest to, że chory na boreliozę pacjent nie otrzymuje pomocy, że został zdiagnozowany tak naprawdę przez przypadek. Winny jest w tym przypadku nie lekarz , ale system. Nasze stowarzyszenie od dawna apeluje do NFZ, aby zwiększyć kompetencje lekarzy pierwszego kontaktu , aby chory już w gabinecie lekarza rodzinnego mógł otrzymać konieczną pomoc, a nie czekał na wizytę u specjalisty, czasami całymi miesiącami.

Niestety, w przypadku tej choroby decydującą rolę odgrywa czas. Często zdarza się, że chory na boreliozę błąka się od gabinetu do gabinetu i kiedy w końcu trafi do dobrego lekarza, który zorientuje się, że trzeba zrobić testy, okazuje się, że dla chorego nie ma miejsca w szpitalu. To jest błędne koło. W Polsce zarażonych jest już wiele tysięcy ludzi. Jeżeli nie usprawnimy systemu, sytuacja będzie coraz gorsza. Najważniejsze, aby lekarze pierwszego kontaktu mieli większą świadomość tej choroby i narzędzia do walki z nią.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski