Zaskoczenie. To pierwsze słowo, jakie ciśnie się na usta na wieść o młodych i dorosłych pasjonatach szermierki na pięści, którzy zadomowili się w świątyni w Nowej Hucie. W swojej reakcji, co oczywiste, nie jesteśmy odosobnieni. Dziwią się wszyscy, łącznie z nowymi chętnymi do wstąpienia w szeregi klubu, którego zarząd tworzy trzech kolegów: Marcin Wyka, czołowy polski "ciężki" Mariusz Wach i Jakub Walawski.
- Gdy ktoś dzwoni zapytać, gdzie trenujemy, niemal zawsze słyszę niedowierzanie: "jak to, zajęcia w kościele?" - śmieje się Wyka, bez reszty poświęcony pracy na rzecz nowohuckiego klubu. Brązowy medalista mistrzostw Polski seniorów i sześciokrotny zdobywca "Złotej Rękawicy Wisły" pełni obowiązki głównego szkoleniowca. W trosce o dobro sekcji i pełną dyspozycyjność, zwłaszcza w okresie startowym i organizowanych na miejscu obozów przygotowawczych, zrezygnował z pracy zawodowej.
- Ten klub to moje oczko w głowie. Mamy na wyłączność salę o powierzchni około 100 metrów kwadratowych, do której prowadzi osobne wejście. Do tego, jak to w kościele, mury są naprawdę grube, więc nie słychać nabożeństw. Skoro od lat utrzymuje się stała grupa zawodników, do której dołączają nowi chętni, chyba nie rzucam słów na wiatr - puszcza oko Wyka.
Aby poczuć klimat zajęć bokserskich w podziemiach kościoła w Nowej Hucie, odwiedziliśmy Wykę i jego podopiecznych. Rozmach zaplecza duszpasterskiego rzeczywiście robi wrażenie przestronnością pomieszczeń i ich metrażem. Jeszcze cztery lata temu mieściło się tutaj męskie liceum ogólnokształcące, które funkcjonowało w parafii przez szesnaście lat.
- Sala, w której jesteśmy, znajduje się centralnie pod kaplicą adoracji. Teraz służy bokserom, a za czasów liceum, które posiadało sekcję sportową im. św. Bernarda była przystosowana do tenisa stołowego - tłumaczy ojciec Augustyn Spasowicz, wikariusz w parafii. 34-letni zakonnik, oddelegowany do prowadzenia rozmów z trenerem Wyką zapewnia, że ani przez moment nie miał rozterek, czy przysłużyć się inicjatywie.
- Poprzez każdy rodzaj sportu można pozytywnie wpłynąć na młodego człowieka, bo aktywność fizyczna niesie ze sobą bogate wartości. W przypadku boksu jest to ćwiczenie woli, odwagi, zmagania się z bólem i, w pewien sposób, cierpieniem. Wszystkie te cechy dobrego sportowca idą w parze z duchem chrześcijańskim - podkreśla o. Spasowicz.
Inicjatorem rozmów z duchownym był Marek Pawłowski, niegdyś kickbokser, którego dobra wola uratowała sekcję przed samorozwiązaniem. Ojciec trzech synów, którzy treningi w klubie rozpoczęli jeszcze na "starych śmieciach", czyli w hali Hutnika poprzednio zarządzanej przez BKS Wanda, poinformowali tatę o rozterkach Wyki.
- Jestem Markowi bardzo wdzięczny, bo gdyby nie on, nigdy nie trafilibyśmy do parafii. Przyznaję, że na początku też byłem nastawiony nieco sceptycznie, bo wyobrażałem sobie malutką salkę, a nie salony - uśmiecha się szkoleniowiec i nie żałuje, że rok temu zdecydował się założyć własną działalność gospodarczą, na którą otrzymał dofinansowanie w kwocie 21 tysięcy złotych.
Wszystkie pieniądze Wyka przeznaczył na wyposażenie działającego w formie stowarzyszenia klubu. Kupił rękawice, kaski, worki treningowe, piłki lekarskie, skakanki, płotki koordynacyjne oraz zainwestował w instalację profesjonalnego systemu wentylacji. Słowem, w półtora roku odmienił pomieszczenie nie do poznania.
- Wcześniej, przy dwudziestu trenujących osobach, było tak parno, że na wykładzinie tworzył się basen. Teraz trenowanie to przyjemność - mówi Wyka. Podczas trwających półtorej godziny zajęć trener nie spuszcza z oka podopiecznych, dokręcając "śrubę" osiemnastu zawodnikom, jednej kobiecie i dwóm ośmiolatkom. Jednym z nich jest Szymek Pawłowski, który zdradza dryg do boksowania, zwłaszcza lekkim poruszaniem się na nogach.
- Najbardziej lubię sparingi, bo można się trochę pobić. Moim idolem jest "Szpila" (Artur Szpilka - przyp.), ale fajnie jest widzieć na żywo Mariusza Wacha - emocjonuje się chłopiec.
Królestwem klubu jest stojący w centralnym punkcie sali długo oczekiwany, nowy ring, sfinansowany przez darczyńców i sponsorów. Zajęcia odbywają się minimum trzy razy w tygodniu, a miesięczny koszt dla młodzieży wynosi 80 złotych. Z tych pieniędzy klub płaci miesięczny czynsz w kwocie 400 złotych.
- Środki przeznaczamy na media, główne prąd i ogrzewanie w okresie zimowym - mówi o. Spasowicz.
W marcu Nowohucki Klub Bokserski odniósł znaczący sukces zajmując drugie miejsce, ex-aequo z TS Wisła Kraków, podczas mistrzostw Małopolski w Zakliczynie, a indywidualne tytuły wywalczyli młodzik Jakub Sroga i senior Tomasz Wyka. W nieodległych planach szkółki jest zorganizowanie turnieju z cyklu "sobótka bokserska".
- Właśnie był u nas Mariusz Wach i sam zaproponował, abyśmy we wrześniu byli gospodarzami takich zawodów. Mam nadzieję, że prezes Małopolskiego Związku Bokserskiego Edmund Kubisiak nie będzie miał nic przeciwko - liczy Marcin Wyka.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?