Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pociągi wciąż będą się wlokły

Arkadiusz Maciejowski
Archiwum
Inwestycje. Kolejarze nie radzą sobie z najważniejszymi remontami torów w naszym regionie. Po kompletnym blamażu i wstrzymaniu prac na trasie do Katowic teraz po raz kolejny przesuwany jest termin zakończenia modernizacji linii kolejowej z Krakowa do Rzeszowa.

Przedstawiciele Ministerstwa Infrastruktury przyznali oficjalnie, że rozpoczęty pięć lat temu remont torów do Rzeszowa zakończy się najwcześniej w 2016 roku, czyli blisko dwa lata po terminie. A nie ma żadnej gwarancji, że opóźnienie się nie zwiększy. Do tej pory na całej trasie wykonanych zostało bowiem niewiele ponad 50 proc. robót.

Dla pasażerów PKP oznacza to, że pociągi na wschód nadal będą się wlokły. Wbrew obietnicom kolejarzy od
grudnia nie dojadą bowiem z Krakowa do stolicy Podkarpacia w godzinę i 45 minut. A w ile? Tego nie wiedzą nawet ministerialni urzędnicy.

Obecnie pokonanie trasy liczącej 158 kilometrów zajmuje niektórym składom nawet ponad 4 godziny. To oznacza, że poruszają się ze średnią prędkością... poniżej 40 km/h. Dla porównania – w 1939 roku trasę o tej samej długości pociągi pokonywały w... 2 godz. 45 minut.

Dorota Szalacha ze spółki PKP Polskie Linie Kolejowe przekonuje, że mimo przesunięcia części prac na przyszły rok jest szansa, aby jeszcze pod koniec tego roku najszybsze pociągi dojeżdżały spod Wawelu do Rzeszowa w ok. 2 godz. W resorcie infrastruktury tłumaczą jednak, że... w tym momencie nie da się przedstawić takich wyliczeń. Wszystko przez to, że zaległości w robotach są ogromne.

Już wiadomo, że w tym roku nie uda się zakończyć zaplanowanych prac m.in. na stacjach Tarnów i Sędziszów Małopolski oraz na torach między stacjami Grabina – Dębica i Ropczyce – Sędziszów Małopolski. I właśnie dlatego do grudnia nie zostanie na całej trasie podniesiona dozwolona dla pociągów prędkość do 160 km/godz. Nastąpi to najwcześniej pod koniec 2016 roku.

To jednak niejedyny problem kolejarzy. W grudniu 2015 roku mija termin rozliczenia dofinansowania unijnego. Spółka PKP PLK otrzymała blisko 2 mld zł dotacji na prace między Krakowem a Rzeszowem. Ale jeśli nie zdąży ich wykonać, kilkaset milionów może stracić.

Dorota Szalacha przekonuje jednak, że tego czarnego scenariusza uda się uniknąć. – Mamy możliwość dzielenia dużych projektów na dwie fazy tak, aby móc rozliczać je w latach 2007 – 2013 i 2014 – 2020. Jest to możliwe szczególnie w przypadku, gdy głównymi przyczynami uniemożliwiającymi zakończenie inwestycji w zaplanowanych terminach były chociażby protesty społeczne, opóźnienia w uzyskiwaniu decyzji administracyjnych, na przykład pozwolenia na budowę – tłumaczy przedstawicielka PKP PLK. I przekonuje, że takie właśnie przesłanki zaistniały na trasie na wschód.

Wiary w słowa kolejarzy nie daje jednak poseł Andrzej Adamczyk (PiS), wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Infrastruktury. Według niego Najwyższa Izba Kontroli powinna dokładnie przyjrzeć się tej inwestycji.

– Będę przekonywał kolegów, aby z Komisji Infrastruktury wypłynął taki wniosek do NIK. Kolejarze robią dobrą minę do złej gry, a ryzyko utraty pieniędzy jest bardzo duże. Wszystko przez złą organizację kolejnej już inwestycji – podkreśla poseł.

[email protected]

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski