Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chcę być burmistrzem wszystkich. I będę nim!

Rozmawiała Katarzyna Hołuj
Burmistrz Paweł Machnicki
Burmistrz Paweł Machnicki FOT. KATARZYNA HOŁUJ
Rozmowa. PAWEŁ MACHNICKI, nowy burmistrz Dobczyc – opowiada nam o nieuniknionych porównaniach do poprzednika i satysfakcji z odrzucenia propozycji „nie do odrzucenia”

– Nie ulega wątpliwości, że następcy Marcina Pawlaka będzie trudno wyjść z jego cienia. Teraz będzie Pan musiał. Jest Pan na to gotowy?

– Pozostawałem w cieniu Marcina Pawlaka całkowicie świadomie po to, aby go wspierać jako lidera. Wkładałem w to całą swoją pracę. Teraz to nie jest kwestia wychodzenia z cienia, tylko „robienia swojej roboty”. Marcin Pawlak był postacią-instytucją, o czym najlepiej świadczą wyniki, jakie zdobywał w wyborach. Ja takiego wyniku nie miałem szans osiągnąć. On potrafił zdobyć 70-, 80-procentowe poparcie, choć była w tym również część mojej pracy. I to nie tylko tej w kampanii, ale na co dzień.

Dziś jestem już poza cieniem Marcina Pawlaka. Chcę działać i pracować tak, żeby ugruntować własną pozycję.

– Startuje Pan jednak z podwójnie trudnej pozycji. Nie dość, że nie uniknie porównań do poprzednika, to jeszcze ze świadomością, że ma Pan poparcie nieco ponad połowy mieszkańców, a przynajmniej tej ich części, która poszła do urn, bo druga zamanifestowała, że jest jej wszystko jedno. Jak chce Pan przekonać do siebie tych, którzy głosowali na kontrkandydata?

– Ta połowa głosowała za wymianą osoby. Konkretnie – mnie. Nie kierując się programem, czy wizją gminy, ale pewnymi emocjami wyborczymi. Ja je rozumiem, ale nie mam zamiaru robić nic więcej, niż realizować swój program wyborczy. Chcę wypełnić z niego jak najwięcej, zdając sobie sprawę z szans, możliwości, ale też ograniczeń i zagrożeń. Chcę być burmistrzem wszystkich i będę nim!

Będę się wsłuchiwał w głosy wszystkich, również krytyczne. I na pewno będę chciał dokonywać zmian, bo kontynuacja to nie jest stagnacja. To może być rozwój gminy, a ja mam na to swoją definicję.

Rozwój musi być trwały i zrównoważony. Nie chodzi tylko o wskaźniki i to, żeby szły w górę, ale o równoważenie kwestii społecznych, środowiskowych, turystycznych – dziedziny, która nie jest do końca wykorzystana, oraz przedsiębiorczości.

– Jeszcze nawiązując do Pana poprzednika, który był „blisko ludzi”. O Panu mówi się, że jest niedostępny czy może inaczej – trzymający na dystans. Zgodzi się Pan z tym? I przede wszystkim, czy zamierza Pan tę opinię zmienić?

– Nie zgadzam się z tą opinią, dlatego że została „urobiona”. To raczej sposób bycia. Być może część osób odczuwa to jako dystans, ale na pewno nie jest tak, że ja specjalnie go buduję. Chcę być sobą, autentyczny.

– Powiedział Pan, że ma satysfa­kcję ze zwycięstwa, bo nie uległ układom i propozycjom „nie do odrzucenia”. Teraz już może Pan zdradzić, o co chodziło.

– Nie chciałbym rozwijać tego tematu. To był temat kampanijny, związany wyłącznie z kwestiami personalnymi, kto będzie zastępcą, lub na ewentualnie innym stanowisku, ten nie będzie startował w wyborach lub odda mi swoje głosy. I tyle. Kampania się skończyła, a ja nie chcę nikogo oceniać. Chcę współpracować ze wszystkimi.

W niektórych obszarach ta współpraca będzie wręcz niezbędna dla dobra gminy.

Czuję pewną satysfakcję z tego, że sprawy polityczne w powiecie, kwestie pewnych rozgrywek, które tam się dzieją, a których kulisów nie znam, zostały tam, poza Dobczycami.

– Jeśli już jesteśmy przy powiecie. Jak ułoży Pan swoje relacje z wicestarostą Tomaszem Susiem? W czasie kampanii wprawdzie nie dochodziło między wami do ostrych konfrontacji, ale nie da się ukryć, że dość mocno wiało chłodem.

– Chcę współpracować ze Starostwem Powiatowym, z panem starostą i wicestarostą. Pewne ustalenia już zresztą poczyniliśmy, na przykład dotyczące drogi powiatowej w Brzezowej oraz Kornatce. Chciałbym, aby ta inwestycja została zrealizowana w możliwie najszerszym zakresie.

Mam nadzieję, że oni mają podobne zdanie i że kwestia sprawa wyborów nie będzie odgrywała roli w naszych relacjach i nie będzie reperkusji. Nie mam też żadnych osobistych urazów, każdy ma prawo decydować czy startuje, gdzie i jakie funkcje chce pełnić.

– Wiemy już, że będzie Pan miał zastępcę albo zastępczynię. Kto to będzie? I dlaczego zdecydował się Pan właśnie na nią?

– Zastępcę przedstawię na sesji, która najprawdopodobniej odbędzie się 6 maja. Wtedy też powiem dlaczego ta osoba, a nie inna. Poczekajmy. Na tej samej sesji złożę także ślubowanie, a Rada podejmie uchwałę w sprawie nadania imienia Marcina Pawlaka Regionalnemu Centrum Oświatowo-Sportowemu.

– Przyszły zastępca jest osobą związaną z samorządem?

– Tak.

– Od trzech miesięcy pełni Pan obowiązki burmistrza, ale nadal korzysta z gabinetu zastępcy, który zajmował Pan przez lata. Nawet teraz, po wygranych wyborach. Kiedy planuje Pan przeprowadzkę do gabinetu burmistrza?

– Nie myślałem jeszcze o tym. To kwestia drugorzędna. Ważniejsze jest na przykład to, że ośrodek pomocy społecznej ma dziś ciasno i musimy wygospodarować miejsce w urzędzie dla jego klientów.

– Czy teraz, po wyborach może Pan powiedzieć, czy podoba się Panu coś z programów któregoś ze swoich kontrkandydatów i będzie Pan to chciał zrealizować?

– Nadal uważam, że przedstawiłem zdecydowanie bogatszy i szerszy program niż moi kontrkandydaci. Nie uważam też, abym musiał go modyfikować ze względu na wynik, choć są pewne drobne kwestie, nad którymi mogę i chcę się zastanowić, na przykład sprawa doradztwa prawnego dla mieszkańców.

Na pewno muszę zastanowić się nad atrakcyjną formą relacji z mieszkańcami, konsultacji z nimi. W tym tygodniu odbyły się takie poświęcone miejscowemu planowi zagospodarowania przestrzennego dla miasta i czterech wsi. Przyszło na nie... osiem osób, na dodatek każda jedynie we własnej, prywatnej sprawie. W tych warunkach trudno jest sprowokować dyskusję o sprawach publicznych.

– Jakich Dobczyc chce Pan za cztery lata?

– Widzę gminę, w której zaczęły się budowy związane z projektami związanymi z otoczeniem zbiornika czy Strefą Aktywności Gospodarczej. Jeśli chodzi o tę ostatnią, to czuję, że jej kwestia powinna być przedyskutowana z mieszkańcami jeszcze raz. Oczekuję też na pomysły naszych lokalnych przedsiębiorców na nią i jej zagospodarowanie.

Na realizację tych projektów potrzeba cierpliwości, to na pewno nie stanie się od „pstryknięcia palcem”. Mam nadzieję, że będzie się rozwijała aktywność obywatelska.

Mam też nadzieję, że miasto stanie się prawdziwą perełką. Uporządkowaną, bo to świadczy o nas, o naszej kulturze. Liczę na programy rewitalizacyjne dotyczące dużych osiedli i wiem, że czekają mnie rozmowy ze wspólnotami mieszkaniowymi. O tym co zrobić, aby w przestrzeni publicznej tych osiedli żyło się lepiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski