Trudności zaczęły się w pierwszym dniu zmagań uczniów klas mundurowych. 15-kilometrowy bieg na orientację w niełatwym terenie Jury Krakowski-Częstochowskiej wyczerpał nawet najwytrwalszych i najsprawniejszych. - Po ukończeniu tej konkurencji bolały nas wszystkie mięśnie, nie mogliśmy się ruszać. Już wtedy niektóre zespoły odpuściły - mówi Adrian Niewiadomski ze skalskiego zespołu szkół. Z Michałem Mistelą wygrali cały turniej.
Po gali finałowej na krzeszowickim Rynku odebrali najwyższe trofea: wielką przechodnią tarczę, tytuł najlepszej klasy mundurowej w Polsce i indeksy na studia, na kierunku Bezpieczeństwo Narodowe w Wyższej Szkole Humanistyczno-Ekonomicznej we Włocławku.
Ta szkoła jest współorganizatorem Ogólnopolskiego Turnieju Klas Mundurowych. W tym roku na 124 uczestników kilkudniowej rywalizacji czekało 11 konkurencji. Były rozgrywane w dzień i w nocy, bez względu na pogodę. We znaki dawało się zmęczenie i niewyspanie oraz walka z przeciwnościami. Obok wiedzy teoretycznej młodzież w mundurach musiała poradzić sobie z leśnym torem przeszkód, przeprawą przez most, odbijaniem zakładnika, rozwijaniem węży ratowniczych, wspinaczką, wykazać się umiejętnościami pomocy przedmedycznej i celnością strzałów.
Karol Papisz, dyrektor Zespołu Szkół i Placówek Oświatowych w Skale z dumą mówi o uczniach. - Sprawili nam wielką radość. To poukładani i ambitni chłopcy. Swoją przyszłość planują w służbach mundurowych - zaznacza. - Do tegorocznego turnieju wystawiliśmy trzy dwuosobowe drużyny. Dwie z nich: dziewczęca i chłopięca z klas I pojechały zobaczyć, jak wygląda rywalizacja. A w przypadku Adriana, który w ubiegłym roku wygrał niezwykle trudną konkurencję: "bieg rzeźnika", liczyliśmy na laury, niekoniecznie najwyższe - mówi Papisz.
Adrian wybierał się na turniej z kolegą ze swojej klasy Karolem Mirkiem. Jednak miesiąc przed startem kolega został kontuzjowany na jednym z treningów i musiał zrezygnować ze startu. Zastąpił go inny, o rok młodszy Michał Mistela. -Z zamianą nie było kłopotu, bo znamy się z Michałem. Wiedziałem, na co go stać -- mówi Adrian.
Po pierwszym wyczerpującym dniu skalski team wspierany przez katechetę ks. Marka Bladego był na I miejscu. - Ksiądz nie tylko wierzył w nasze możliwości, ale zawsze był w pobliżu, żeby przygotować suche ubrania po konkurencjach w wodzie, podać wodę albo maści, gdy bolały kolana -- mówią zwycięzcy. Jednak nie mogli czuć się pewnie, gdy sporo konkurencji było przed nimi. W drugim dniu spadli na III miejsce, a w trzecim znów awansowali na I.
Adrian wspomina tegoroczny "bieg rzeźnika". To bieg na dystansie 50 metrów pod górę, ale w związku z tym, że startowały 62 dwuosobowe drużyny, to dystans trzeba było pokonać 61 razy. Za każdym razem odpadał ten, kto wbiegł ostatni, a z nim kolega z drużyny. Skalanie w tej konkurencji w tym roku zajęli szóste miejsce. - Było to w drugim dniu , po pierwszym wyczerpującym biegu na orientację. Pobudka miała być o godz. 7, a była o 5.40. Na bieg poszliśmy bez śniadania - mówi.
Michał Mistela zaznacza, że po kilku pierwszych konkurencjach już żadna nie była łatwa.
- Po wspinaczce, przeciąganiu się po linach, czołganiu i chodzeniu po oponach zmęczenie dawało się we znaki. Wiedzieliśmy jedno, że musimy walczyć do końca. Jadąc tam po cichu liczyliśmy na podium, ale raczej nie na najwyższe - mówi Michał.
Do pokonania był też stres. - Właściwie był do pierwszej konkurencji, potem przyświecała nam chęć walki - dodaje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?