Przez ostatnie lata festiwal organizowała na zlecenie włodarzy Jarocina poznańska firma Go Ahead. Impreza przyciągała co roku ponad 10 tys. widzów występami polskich i zagranicznych gwiazd. Miasto było jednak niezadowolone ze współpracy z agencją.
- Kolejne edycje były rozczarowujące pod względem artystycznym. Sprowadzali te same zespoły, co na pojedyncze koncerty w Polsce, ponieważ mieli z nimi podpisane umowy długoterminowe. Konkurs dla młodych zespołów organizowali jak najmniejszym kosztem. Wymogli na mieście zarządzenie, że w czasie trwania festiwalu nie można było organizować żadnych imprez towarzyszących po godzinie 15. W efekcie atmosfera stawała się z roku na rok coraz gorsza – twierdzi Leszek Gnoiński, dziennikarz muzyczny, autor słynnego filmu „Beats Of Freedom”, blisko współpracujący z miastem Jarocin.
Opinie muzyków występujących na poprzednich edycjach festiwalu w Jarocinie są pozytywne – pod względem organizacyjnym nie można było imprezie nic zarzucić. Próby i koncerty odbywały się punktualnie, zakwaterowanie i wyżywienie było na dobrym poziomie. Jednak problemem był brak współpracy Go Ahead z jarocińskim muzeum festiwalowym – „Spichlerzem Polskiego Rocka”. Poznańska agencja nie chciała promować organizowanych w ramach jego działalności imprez jako części festiwalu. W końcu doprowadziło to do tego, że miasto postanowiło zorganizować przetarg na organizowanie festiwalu.
- Przetarg od momentu przejęcia władzy przez nowych włodarzy Jarocina przebiegał w bardzo dziwnej atmosferze. Podjęto nieudaną próbę wykluczenia Go Ahead z udziału w przetargu zakwestionowaną przez Krajową Izbę Odwoławczą. Tym niemniej trudno było oprzeć się wrażeniu, że Go Ahead - niezależnie od bardzo dobrze ocenianych festiwali z lat ubiegłych - tego przetargu ma po prostu nie wygrać.
Dla nas w tym momencie Jarocin to już historia, oczywiście trzymamy kciuki za ten festiwal i ze zdziwieniem obserwujemy to, co dzieje się wokół tegorocznej edycji. Trudno nie zauważyć, że w mediach społecznościowych nastroje fanów imprezy są bardzo złe, do imprezy pozostało bardzo mało czasu, a wciąż niewiele o niej wiadomo – opowiada Tomasz Waśko z Go Ahead.
Przetarg, do której oprócz Go Ahead stanęły trzy inne firmy, wygrała agencja MJM Prestige. Wcześniej zajmowała się ona organizowaniem pojedynczych koncertów w Polsce – choćby Justina Biebera, Jennifer Lopez, Andrei Bocelliego, Bryana Adamsa, Scorpions czy Bon Jovi. Przejęcie festiwalu w Jarocinie przez firmę znaną z tak komercyjnych przedsięwzięć wzbudziło niepokój wśród ortodoksyjnych fanów punkowego oblicza imprezy.
- Powody, dla których stanęliśmy do przetargu są dwa. Po pierwsze – wraz z rozwojem firmy postanowiliśmy nie ograniczać się tylko do organizowania pojedynczych koncertów, ale stworzyć też własny festiwal. Wtedy natrafiliśmy na ogłoszenie gminy Jarocin – dlatego stwierdziliśmy, że zamiast budować własną imprezę od zera, przejmiemy już istniejącą. Po drugie – ponieważ festiwal w Jarocinie ma bogatą historię, wydało nam się atrakcyjne jej wykorzystanie i zbudowanie na niej nowej marki – wyjaśnia Janusz Stefański z MJM Prestige.
Współwłaścicielem MJM Prestige jest Marek Kurzawa, który dorastał przy dawnych edycjach festiwalu, a w minionej dekadzie był szefem Jarocińskiego Ośrodka Kultury. Piastując to stanowisko, to właśnie on przekazał organizację imprezy agencji Go Ahead. Niezadowolony z jej usług, postanowił za pomocą swojej firmy zająć się organizacją imprezy.
- Festiwal zachowa rockowy charakter. Chcemy rozwijać to, co było najlepsze w jego tradycji, uzupełniając ją o nowe elementy. Będzie więc na festiwalu obecna muzyka punkowa, ale nie tylko. Bo przecież zawsze były na niej obecne różne gatunki muzyczne. Na pewno nie zamienimy Jarocina w imprezę popową – deklaruje Stefański.
Ponieważ przetarg na organizację festiwalu zakończył się w marcu, MJM Prestige nie ma zbyt wiele czasu na jej przygotowanie. Na razie ogłoszono, że wystąpi Peter Hook, muzyk legendarnych zespołów Joy Division i New Order, który zaprezentuje materiał z ich słynnych płyt oraz polscy wykonawcy – choćby Big Cyc, Voo Voo, Lao Che, Budzy & Trupia Czaszka i Tymon & Transistors. Największe emocje wzbudziła jednak zmiana miejsca festiwalu.
- Stadion, na którym odbywał się do tej pory festiwal, uznaliśmy za zbyt mały. Dlatego wydzierżawiliśmy puste pole o powierzchni 14 hektarów po drugiej stronie ulicy. Zasialiśmy trawę – i do lipca będzie tam przepięknie. Zbudujemy większą scenę, pojawią się też dodatkowe estrady i strefa gastronomiczna. Chcemy rozwijać festiwal, dlatego liczymy, że z biegiem lat będzie nań przyjeżdżać więcej widzów – podkreśla Stefański.
Do konkursu dla amatorów, ogłoszonego przez MJM Prestige, zgłosiło całkiem sporo zespołów – bo aż ponad setka. Po wstępnej selekcji w pięciu miastach Polski, najlepsza piętnastka zagra w jarocińskim „Spichlerzu rocka”. Zwycięzca otrzyma nagrodę pieniężną, możliwość nagrania płyty i koncertu u boku zachodniej gwiazdy.
- Zamierzamy w ten sposób stworzyć alternatywę dla tych wykonawców, którzy nie chcą pokazywać się w komercyjnych programach telewizyjnych typu talent-show. I jak widać po liczbie zgłoszeń – trafiliśmy w zapotrzebowanie na rynku – dodaje Stefański.
O sukcesie festiwalu, który odbędzie się w dniach 17-19 lipca, zadecyduje publiczność. Sprzedaż karnetów w cenie 140 zł rozpoczęła się 1 kwietnia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?