Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Południe wielkiego narratora

Paweł Głowacki
Tym razem czytano Słowackiego
Tym razem czytano Słowackiego fot. Wacław Klag
Salony. Czy to pies, czy to bies? O to pyta podmiot liryczny „Romantyczności...” Juliusza Słowackiego. Kto by pomyślał! Oto epoka Polski marzącej o istnieniu, epoka kibitek, patriotyzmu, mesjanizmu, wallenrodyzmu, winkelriedyzmu, mgieł oraz innych towiańszczyzn, a tu Polak Słowacki bawi się z tym wszystkim w kotka i myszkę, genialnie pastiszuje szlachetne koturny, tworzy coś jakby monolog wewnętrzny postaci, która chce się uspokoić, snuje cudownie ironiczną opowieść o fundamentalnej dla ducha Polaka, który zdaje się zasnąć nie może, różnicy pomiędzy bezdźwięcznym „p” a dźwięcznym „b”.

Gdyż jeśli „p” jest prawdą – to w porządku, to paciorek i spokojne lulilulilaj. Lecz jeśli prawdą jest „b” – wtedy miej nas oraz Ojczyznę całą w swojej opiece, Matko Święta, tudzież pozostali Święci...

Opowieść. To jest dla ostatniego Salonu Poezji słowo-sedno. Z poematów Słowackiego, o których mało kto pamięta, że spod pióra Słowackiego wyszły, gdyż Słowacki oficjalnie i na wieki wieków szlachetną „Balladyną”, patriotycznym „Kordianem” oraz w porywach „Królem-Duchem” głębinnym jest (a na dnie cierpiąca Polska oczywiście) – czyli z „Araba”, „Anhellego” lub „Żmii”, i z czegoś tam jeszcze, Sławomir Maciejewski wybrał fragmenty i ułożył z nich coś na podobieństwo bajania Szeherezady, która przez tysiąc i jedną noc niespiesznie snuje opowieści nie tylko dlatego, że chce żyć, ale i dlatego, że świat jest opowieścią lub nie ma go w ogóle. Udało się fantastycznie. Bezbłędnie wyszło.

Maciejewski i Tomasz Międzik – jako czytający. I multiinstrumentalista Giuseppe Gimelli. Czterdzieści, czterdzieści pięć minut smakowitego zmyślania. „Rozpatrzywszy się Szaman w sercach owej zgrai wygnańców, rzekł sam w sobie: Zaprawdę nie znalazłem tu, czegom szukał; oto serca ich słabe są i dadzą się podbić smutkowi”. Tak Słowacki baje w prologu rozdziału drugiego „Anhellego”. Baje niby każdy, kto siada przed zgromadzeniem i powiada: „Słuchajcie, coś wam opowiem”. Jako jeden z niewielu – miał Słowacki prawo wykonać taki gest.

Maciejewski i Międzik wybornie to pokazali. Polska bowiem – Polską, niewola – niewolą, kibitki – kibitkami, Rosja carska – takąż Rosją, cierpienia – cierpieniami, i tak dalej – dalej i tak. Lecz jak się opowiadać nie umie – rzeczywiście tylko napuszone „i tak dalej” zostaje, coś niby nieprzyjemny, grafomański patos cierpienia. Maciejewski i Międzik dowiedli, że Słowacki jest czymś mocniejszym niż rymowana czułość dla Ojczyzny. Jest otóż – wielkim narratorem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski