Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ekodoradcy pomogą w likwidacji smogu

Rozmawiał: Arkadiusz Maciejowski
Andrzej Banaś
Rozmowa kroniki. Andrzej Guła, prezes Krakowskiego Alarmu Smogowego, twierdzi, że urzędnicy miejscy sami zniechęcają mieszkańców do szybkiej wymiany pieców węglowych

- Pojawiają się wątpliwości w sprawie planu stworzenia w 37 małopolskich gminach sieci tzw. ekodoradców. Opłacenie pracowników przekonujących mieszkańców do wymiany palenisk ma kosztować 70 mln zł. Nie ma Pan wrażenia, że to marnowanie pieniędzy?

- Nie. To bardzo pozytywne, że województwo małopolskie stara się pozyskać w Komisji Europejskiej dodatkowe pieniądze na walkę ze smogiem. Jeśliby tego nie robiło, to byłoby prawdziwe zaniedbanie. Z programu Life, o którym mowa, nie można finansować wymiany pieców węglowych, przeznaczony jest on na wsparcie działań nieinwestycyjnych, bez których ciężko będzie poprawić jakość powietrza. Są to m.in. właśnie ekodoradcy.

Mają oni odpowiadać w gminach za ochronę powietrza, m.in. kampanie informacyjno-edukacyjne, badanie jakości powietrza w gminach, w których nie ma stacji monitoringu czy wzmocnienie kontroli palenia śmieci. Na wymianę palenisk pieniądze pochodzą z innych programów. Małopolska ma na ten cel zapewnione ponad 100 mln euro do 2020 roku z Małopolskiego Regionalnego Programu Operacyjnego czy Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska.

- No dobrze, tylko w całej Polsce mamy mnóstwo przykładów marnowania pieniędzy unijnych. Pytanie więc, czy ci ekodoradcy naprawdę są potrzebni i czy są w stanie spełnić swoją rolę. W Krakowie mamy przecież pana Witolda Śmiałka, doradcę prezydenta ds. walki ze smogiem, który jest już kimś na wzór ekodoradcy.

- Nie porównywałbym Krakowa do innych gmin. W mniejszych miejscowościach, w których problem z niską emisją jest równie duży co u nas, brakuje po prostu zaplecza eksperckiego i wiedzy. Nie ma osób, które zaplanowałyby konkretne działania, kształtowały politykę ekologiczną. Właśnie dlatego do tej pory w wielu gminach kwestia walki o czyste powietrze nie znajdowała się w ich priorytetach, bo po prostu brakowało osób o odpowiednich kompetencjach, które zajmowałyby się tym problemem.

Zazwyczaj jest jakiś urzędnik, który odpowiada za wiele rzeczy naraz, m.in. gospodarkę odpadami, kanalizację, wodociągi itd., a gdzieś tam na doczepkę czasem poświęci trochę czasu kwestii smogu. Bez kompetentnych i zaangażowanych osób w gminach problemu smogu się nie rozwiąże. Dlatego potrzebni są ekodoradcy.

- Jednym z zadań ekodoradców byłoby przekonanie mieszkańców do tego, aby wymieniali piecie węglowe na bardziej ekologiczne. Pan Witold Śmiałek działa od prawie trzech miesięcy i co się dzieje? Od stycznia do marca tego roku liczba wniosków o dofinansowanie wymiany pieców spadła o 40 proc. w porównaniu z analogicznym okresem 2014 roku.

- Nie chcę w tym momencie oceniać pracy doradcy prezydenta Majchrowskiego. Na to przyjdzie jeszcze czas. Sposób myślenia, który pan prezentuje, nie przeczy jednak potrzebie funkcjonowania ekodoradców. Proszę popatrzeć na to jak na firmę. Jeśli ktoś na danym stanowisku się nie sprawdza, to nie likwiduje się stanowiska, tylko zmienia się pracownika. Nie można z góry zakładać, że ekodoradcy nie będą spełniać swojej roli. Po drugie funkcja doradcy prezydenta jest funkcją polityczną. Ekodoradca ma być funkcją ekspercką. Dlatego mam nadzieję, że gminy otrzymają możliwość pozyskania kompetentnych osób do walki ze smogiem.

- A gdzie Pana zdaniem leży główna przyczyna tego, że coraz mniej osób chce otrzymać dofinansowanie do wymiany pieca, mimo że tylko do końca tego roku wynosi ono 100 proc. W kolejnych latach będzie maleć.

- Niestety, wina leży częściowo po stronie urzędników miejskich. Sami zniechęcają mieszkańców, powtarzając, że nie wiadomo, jaki będzie los uchwały zakazującej palenia węglem od września 2018 r. Ja chcę podkreślić, że teraz uchwała obowiązuje. Marszałek odwołał się od wyroku sądu kwestionującego wprowadzenie zakazu. Dopóki nie zapadnie w tej sprawie prawomocne orzeczenie, to uchwała ma moc prawną.

I to trzeba powtarzać mieszkańcom, aby wiedzieli, że rok 2018 jest nieprzekraczalnym terminem, po którym w swoim starym piecu nie będą mogli palić węglem. Drugi wątek to praktycznie brak kampanii promującej dotacje i pokazującej skutki zdrowotne smogu. Przecież walka o czyste powietrze jest tak ważna, że miasto powinno zainwestować w reklamy na wielkich billboardach. Obawiam się, że wiele osób nie zdaje sobie nawet sprawy z istnienia dotacji, a tym bardziej z tego, że ich poziom będzie malał.

- Radni proponują, aby w niektórych dzielnicach, tam, gdzie smog jest największy, skrócić okres, w którym można ubiegać się o dotację. Na przykład na Prądniku Białym termin miałby upływać już w tym roku.

- Po pierwsze, od razu trzeba powiedzieć, że nie ma obecnie podstaw do stwierdzenia, że jedna dzielnica ma większe problemy z zanieczyszczonym powietrzem niż inna. A co do tego pomysłu, to myślę, że uświadamianie ludziom poważnych skutków zdrowotnych smogu i upływającego czasu do początku obowiązywania uchwały antysmogowej, spowodowałoby od razu zwiększenie liczby wniosków o dotację do wymiany pieców.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski