Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Urocza kobieta-dyktator

Jolanta Ciosek
Barbara Sass-Zdort była surowa, jednak wymagała wiele nie tylko od innych, ale i od siebie
Barbara Sass-Zdort była surowa, jednak wymagała wiele nie tylko od innych, ale i od siebie fot. Tomasz Bołt
Wspomnienie. Barbarę Sass-Zdort, zmarłą reżyserkę filmową i teatralną, wspominają aktorzy, którzy zetknęli się z nią także podczas spektakli realizowanych w Krakowie

Była jedną z najwybitniejszych polskich reżyserek i scenarzystek filmowych, twórczynią takich głośnych filmów, jak „Pokuszenie”, „Krzyk”, „Jak narkotyk”, „Bez miłości” czy „Tylko strach”. Przez wiele lat jej ulubioną aktorką filmową była Dorota Stalińska, a ostatnim obrazem okazał się film „W imieniu diabła” z 2011 roku.

Chciała i lubiła robić filmy o kobietach. W teatrze też zrealizowała kilka znakomitych przedstawień, a Kraków zawdzięcza jej świetne dwa spektakle: „Czarodziejską górę” i „Idiotę” nagrodzone Ludwikami, a zrealizowane w Teatrze im. Juliusza Słowackiego. Ostatnio w warszawskim Teatrze Dramatycznym pracowała nad „Pokojówkami” Geneta. Była specjalistką od filmowych portretów silnych, samotnych kobiet. Sama też robiła wrażenie silnej kobiety. Ale czy taka była naprawdę?

Dorota Stalińska, aktorka
– Przed tygodniem nagrywałyśmy z Basią program telewizyjny „Niedziela z Barbarą Sass”. My, czyli aktorki grające dziewczęta z Nowolipek w jej filmie, m.in. Ewa Kasprzyk, Marysia Ciunelis i Marta Klubowicz, przyniosłyśmy Basi kosz kwiatów. Na co ona krzyknęła: „O Boże, takie nagrobne kwiaty, a ja jeszcze przecież nie umieram”. Aż trudno w to uwierzyć…

Basia była w absolutnej czołówce reżyserskiej, każdemu życzę w pracy tak perfekcyjnego reżysera jak Basia. Ona potrafiła czerpać z aktora, nigdy nie narzucała swojego zdania, nigdy też nie podniosła głosu na planie. Ostatnio nie pracowała w filmie, bo nie dostawała pieniędzy, choć dofinansowywano byle jakie produkcje. Już jest wolna od tych trosk, zapewne została przyjęta do Niebiańskiego Stowarzyszenia Filmowców.

Anna Tomaszewska, aktorka Teatru im. J. Słowackiego
– Basia była bardzo silną osobowością, a jednocześnie niezwykle wrażliwą artystką. Ale nie zwariowaną, tylko kompetentną. Zawsze świetnie przygotowana, wiedziała, czego chce od aktorów. Kochała nas i potrafiła z nami pracować. Była bardzo surowa dla siebie i dla innych. Surowa, znaczy wymagająca.

Nawet po ciężkiej operacji jak najszybciej wracała na próby. Pracowałam z Basią przy „Czarodziejskiej górze”, „Idiocie”, w którym grałam Jelizawietę Jepanczyn nagrodzoną Ludwikiem, i przy „Nocy Helvera” z Bartkiem Kasprzykowskim – spektaklu telewizyjnym i w krakowskiej Miniaturze. Wspaniałe role stworzyła w jej spektaklach Dominika Bednarczyk. O Basi mogę powiedzieć najlepsze rzeczy – ze świata filmu przeszła w świat teatru, w pełni go rozumiejąc i świetnie operując językiem sceny.

Tomasz Międzik, aktor Teatru im. J. Słowackiego
– Basia była niezwykle oryginalną damą. Miała silny charakter, sprecyzowane poglądy, była erudytką. Słuchała rozmówcy bardzo uważnie, a nad nami, aktorami, pochylała się z czułością. Ale bywała też dla nas okrutna – dla naszego dobra. Podobnie jak i dla siebie. Spotkaliśmy się w pracy przy „Idiocie” Fiodora Dostojewskiego. Świetnie, profesjonalnie analizowała tekst. Urocza kobieta-dyktator.

Grzegorz Mielczarek, aktor Teatru im. J. Słowackiego
– „Kiedy poznaję nowego aktora, próbuję z niego wyciągnąć coś, co jest mi nieznane. Jest szansa, że czymś mnie zaskoczy. To jest najbardziej fascynujące w mojej pracy” – to są jedne z piękniejszych jej słów. Za wspaniałe, twórcze, mądre i przenikliwe artystycznie spotkania, za poczucie humoru – dziękuję Pani Basiu.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski