Pociągiem do Nowego Sącza po jednym torze

W ciągu kilku tygodni spółka PKP Polskie Linie Kolejowe powinna wybrać wariant najkorzystniejszego przebiegu nowego szlaku przez Podłęże i Piekiełko. Jego wybudowanie ma skrócić czas dojazdu pociągiem do Nowego Sącza i Krynicy, a także do Zakopanego.

Na nowym odcinku powstaną dwa tory, po jednym w każdym kierunku. Linia ma być tak zaprojektowana, by pociągi mogły jechać z prędkością do 160 km/h. To oznacza, że łuki na zakrętach muszą być łagodne, a to z kolei wymusi budowę w terenie górzystym licznych wiaduktów, a nawet tuneli.

Tak wybudowana linia włączy się w istniejącą trasę Chabówka - Nowy Sącz. Jedno rozgałęzienie ma prowadzić w kierunku Sącza i Krynicy, drugie - na Podhale. PKP PLK zakłada przebudowę tej linii, a właściwie budowę nowej na obecnym przebiegu i rezerwie terenu.

I tu pojawiają się wątpliwości. Według naszych nieoficjalnych informacji kolejarze zakładają, że z Chabówki do Nowego Sącza zostanie położony tylko jeden tor. Ruch w obu kierunkach mają zapewnić mijanki, najprawdopodobniej na stacjach kolejowych, gdzie pociągi, wysadzając pasażerów, czekałyby na przyjazd składu z naprzeciwka.

Biuro prasowe PKP PLK nie odpowiedziało na nasze pytania dotyczące tej inwestycji. Ale marszałek Marek Sowa przyznaje, że właśnie taką koncepcję przedstawiono na niedawnym spotkaniu z władzami województwa małopolskiego. - Być może z ich analiz wynika, że ruch na tym odcinku będzie mniejszy i wystarczy jeden tor z mijankami - tłumaczy marszałek Sowa.

Sam jednak przyznaje, że samorząd regionalny widzi w nowym połączeniu kolejowym nie tylko szansę dla ruchu pasażerskiego, ale i dla towarowego.

- Przecież nietrudno sobie wyobrazić, że pociągami można by wozić wodę mineralną z Krynicy i Muszyny, jeśli oferta cenowa byłaby atrakcyjna w stosunku do obecnych kosztów transportu samochodowego - przekonuje marszałek. Po wybudowaniu jednego toru z mijankami pogodzenie ruchu pociągów pasażerskich i towarowych byłoby niezwykle trudne.

- Chcemy wybudować nowoczesną linię kolejową i podłączyć ją do archaicznej trasy? To chyba jakiś absurd - usłyszeliśmy od jednego z ekspertów rynku kolejowego.

Druga wątpliwość dotyczy finansowania tej inwestycji. Na razie nie ma na nią pieniędzy budżetowych. Gdy kilka lat temu zaczęto przygotowania do budowy linii Podłęże - Szczyrzyc, zakładano, że szlak kolejowy z Krakowa do Nowego Sącza, Krynicy i dalej na Słowację zostanie uznany jako element europejskiej sieci transportowej TEN-T. Ostatecznie uznano go za korytarz uzupełniający.

Teoretycznie można by budowę sfinansować z unijnych dotacji w ramach programu "Łącząc Europę", ale wtedy dofinansowanie byłoby niewielkie, a większość środków trzeba by dołożyć z budżetu państwa. Dlatego rząd będzie się starał o dotacje na główne szlaki TEN-T, a nie na uzupełniające.

- Nie ma żadnych wątpliwości, że skoro państwo wykupuje udziały w spółce PKP PLK, to nowa linia kolejowa musi być sfinansowana z budżetu państwa. Inaczej wprowadzalibyśmy jakiś wyjątek - przekonuje marszałek małopolski.

Według marszałka Sowy to rozwiązanie nie wchodzi w grę. - Gdy kilka lat temu zlecano opracowanie studium dla linii Podłęże - Szczyrzyc, wskazano, że trzeba ocenić warianty finansowania inwestycji, w tym także w systemie partnerstwa - publiczno-prywatnego. Gdyby dziś przystępowano do tego opracowania, nikt nie nakazywałby badania możliwości finansowania przez inwestora prywatnego - twierdzi Marek Sowa.

Według radnego małopolskiego sejmiku Grzegorza Biedronia, nasze państwo powinno zadbać o dobre połączenie kolejowe prowadzące na Słowację i Węgry. - Przez embargo na nasze produkty w Rosji, rośnie udział w handlu zagranicznym właśnie z Węgrami i Słowacją, a my nawet nie mamy w tamtym kierunku dobrej drogi - zwraca uwagę rany Biedroń.