Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie sądził, że będzie piłkarzem

(PAN)
Piotr Żemło (z prawej) chciałby jak najdłużej reprezentować klub z ulicy Reymonta 22
Piotr Żemło (z prawej) chciałby jak najdłużej reprezentować klub z ulicy Reymonta 22 FOT. WOJCIECH MATUSIK
Sylwetka. Piotr Żemło dostał się do Wisły z castingu, potem trafił do młodzieżowych reprezentacji Polski, w zeszłym roku został mistrzem Polski juniorów i zadebiutował w pierwszej drużynie „Białej Gwiazdy”.

Pochodzi z Giżycka, ale nie od razu zapisał się do tamtejszego klubu Mamry. – Zawsze lubiłem sport, ale grałem nie tylko piłkę, bo nieźle radziłem sobie w siatkówce i koszykówce – wspomina Piotr Żemło.

– Zapisałem się do klubu, potem zrezygnowałem i znowu zacząłem trenować w grupach młodzieżowych. Wiele zawdzięczam swojemu nauczycielowi wychowania fizycznego Markowi Radzewiczowi. Namówił mnie do treningów kusząc tym, że załatwi mi testy w znanym klubie – dodaje.

Trener dotrzymał słowa i zdolny obrońca przyjechał latem na testy do Wisły. Przez trzy dni przekonywał do siebie sztab szkoleniowy Wisły, ale wyjeżdżał z Krakowa z przekonaniem, że na tym jego przygoda z Wisła właśnie się zakończyła.

– Podszedł do mnie Paweł Palusiński z wiślackiej szkółki i powiedział, że dziękuję mi za udział w testach i że sztab trenerski po analizie da mi ewentualnie znać telefonicznie. Każdy wie co to znaczy, gdy ktoś mówi, że oddzwoni. Tym razem było inaczej, Wisła zaproponowała mi kontrakt i po powrocie do domu zacząłem się pakować.

Z 16-latkiem do Krakowa przyjechała mama. Pomogła synowi na początku w nowym miejscu, klub załatwił mu miejsce w internacie i naukę w Szkole Mistrzostwa Sportowego.

– Na początku było ciężko, ale ja jestem przyzwyczajony do trudnych sytuacji. Gdy byłem mały zmarł mi ojciec, mama sama wychowywała czwórkę dzieci. W Krakowie sporo pomógł mi Piotr Karłowicz, który szybko zadebiutował nawet w pierwszej drużynie.

Kariera Żemły nabierała rozpędu nieco wolniej, mimo to rosłym stoperem zaczęli interesować się trenerzy młodzieżowych reprezentacji, a w Wiśle grał w juniorach, Młodej Ekstraklasie i zespole rezerw. Miniony sezon był jednym z najlepszych w jego karierze. Na zakończenie przygody w drużynie juniorów zdobył z nią tytuł mistrza Polski i jako stoper zdobywał sporo bramek.

– Mieliśmy bardzo dobry zespół, zasłużenie sięgnęliśmy po złoty medal – mówi. Jego gra zwróciła uwagę nie tylko sztabu pierwszej drużyny Wisły.

– Słyszałem, że pytali o mnie wysłannicy zagranicznych klubów. Byliśmy wówczas w fazie półfinału mistrzostw Polski, te mecze były dla mnie najważniejsze, nie interesowałem się tym zbytnio, a po finałach temat jakoś przycichł. Specjalnie mnie to nie martwiło, bo odkąd trafiłem do Wisły, to właśnie w tym klubie chciałem grać – dodaje.

Trener Franciszek Smuda często powoływał młodego stopera do kadry meczowej, ale na boisko Żemło wybiegł tylko trzy razy. Częściej grywał w trzecioligowych rezerwach. – Wiadomo, że chciałbym częściej dostawać szanse gry w pierwszej drużynie. Kiedyś w ogóle nie myślałem o tym, że będę zawodowym sportowcem.

Teraz postawiłem na karierę piłkarską i wszystko temu poświęcam. Po maturze w SMS zapisałem się do szkoły policealnej, ale szalenie ciężko jest pogodzić obowiązki w klubie z nauką. Pracuję z całych sił, aby zaistnieć w pierwszym zespole Wisły. W czerwcu kończy mi się z Wisłą umowa, chcę pokazać, że zasługuję na kolejną – mówi Żemło.

Pytany o życie prywatne mówi, że jest szczęśliwy ze swoją dziewczyną, a jego największą pasją jest sport. Na więcej nie ma po prostu czasu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski