Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdy Galicja była Polską. Jedyną, jaką mieliśmy

Paweł Stachnik
Henryk Rodakowski, „Wizyta cesarza w gmachu Sejmu Krajowego we Lwowie”, 1881 r.
Henryk Rodakowski, „Wizyta cesarza w gmachu Sejmu Krajowego we Lwowie”, 1881 r. Fot. Archiwum
6 kwietnia 1848. Uniwersytet Lwowski otrzymuje autonomię. Po upadku Wiosny Ludów autonomia zostaje zniesiona. Na kolejną trzeba będzie czekać aż do lat 60. XIX w. Da ona Polakom wspaniałe możliwości rozwoju.

Ministerstwo Oświaty w Wiedniu przyznało nowe uprawnienia Uniwersytetowi Lwowskiemu. Odtąd każdy fakultet stanowił osobne kolegium, z dyrektorem na czele, „decydujące we wszystkich sprawach”.

Zniesiono egzamin obowiązkowy i kontrolę nad życiem religijnym studentów. 22 kwietnia 1848 r. uczelnia otrzymała pozwolenie na wykłady po polsku. Uniwersytet zaczął cieszyć się autonomią i swobodą narodową.

Był to przełom po latach germanizacji i centralizacji wprowadzanych bezlitośnie przez austriac­kie władze w całej Galicji. Swoboda nie trwała jednak długo. 2 listopada Lwów został zbombardowany, a pociski zrujnowały też budynki uniwersyteckie. W grudniu ministerstwo przywróciło na uczelni język niemiecki, a później stopniowo zniosło lub zmieniło pozostałe uprawnienia. Wraz ze stłumieniem Wiosny Ludów Wiedeń wrócił do dawnej reakcyjnej polityki. Na kolejną autonomię uniwersytet musiał poczekać do końca lat 60. XIX w.

Przykład ten może posłużyć jako ilustracja losów Polaków pod habsburskim panowaniem. Tuż po rozbiorach zabór austriac­ki był najcięższy, a austriacka władza najbardziej opresyjna. Krótką odwilż przyniosła Wiosna Ludów, ale szybko okazało się, że Wiedeń nie zamierza respektować wymuszonych ustępstw.

Dopiero klęski Austrii w połowie XIX w. doprowadziły do stałej już liberalizacji, na której skorzystali Polacy. Odtąd Galicja stała się zaczątkiem niepodległej, polskim Piemontem. Jak więc żyło się Polakom pod berłem cesarza Franciszka Józefa?

Najpierw była najcięższym dla Polaków zaborem. Później stała się miejscem rozwoju polskiego życia społecznego, politycznego i kulturalnego

Gdy w wyniku traktatów rozbiorowych pod koniec XVIII w. cesarstwo austriac­kie znalazło się w posiadaniu sporej połaci Rzeczypospolitej, w Wiedniu radość mieszała się z pewnym zakłopotaniem.

Licząca 120 tys. kmkw. i ponad 4 mln mieszkańców nowa prowincja była wprawdzie łakomym kąskiem, którym trudno było wzgardzić, jednak pewne istotne jej cechy osłabiały wartość nabytku.

Galicja – bo tak sięgając do średniowiecznego księstwa halickiego nazwano tę krainę – była biedna, zacofana i pozbawiona podstawowej dla nowoczesnego państwa infrastruktury (np. dobrych dróg). W Wiedniu nie było przekonania, czy odległą, w dodatku oddzieloną od reszty monarchii trudnymi do przebycia Karpatami, prowincję warto na dłuższą metę utrzymywać.

Poważnie też rozpatrywano możliwość jej zamiany na jakiś inny, dogodniej położony obszar, np. na Bałkanach. Na razie jednak rozpoczęto tam wprowadzanie cywilizowanych porządków: profesjonalnej administracji rządowej i skarbowej, opieki państwa nad chłopami, budowy dróg i mostów, ale też pobierania rekruta i ściągania podatków.

Rozwojowi cywilizacyjnemu nie towarzyszyło, niestety, cywilizowane podejście do spraw narodowościowych. Absolutyzm austriacki nie tolerował polskiego poczucia wolności i przywiązania do tradycji Rzeczypospolitej. Nie licząc krótkiego okresu liberalizacji w okresie Wiosny Ludów, władze austriackie przodowały w prześladowaniach Polaków, tropieniu niepodległościowych spisków i działaniach germanizacyjnych.

– Nie ulega wątpliwości, że w I połowie XIX w. w zaborze austriackim Polacy mieli najmniej swobód narodowych. Zdecydowanie więcej było ich w Królestwie Polskim, a nawet w Wielkim Księstwie Poznańskim – mówi historyk Piotr Hapanowicz z Muzeum Historycznego Miasta Krakowa, znawca dziejów Krakowa i Galicji.

Gdy Polacy w Kongresówce mogli korzystać ze swobód konstytucyjnych i brać udział w wyborach do sejmu, w Galicji tępiono przejawy polskości, zakazywano czytania utworów Mickiewicza, zamykano do więzień prawdziwych i urojonych spiskowców.

Administracja austriacka posunęła się nawet do podburzenia chłopów do wystąpienia przeciwko szlachcie, co zaowocowało krwawą rzezią galicyjską, o której pamięć żywa będzie nawet pół wieku później. Po krótkiej odwilży wymuszonej przez buntujących się podczas Wiosny Ludów obywateli monarchia niebawem powróciła do reakcyjnego kursu, którego symbolem stał się minister spraw wewnętrznych, a potem premier Aleksander von Bach.

Stopniowa rewolucja
Sytuacja uległa zmianie w połowie XIX w. wraz z pogorszeniem się sytuacji międzynarodowej monarchii. Austria w kompromitujący sposób przegrała dwie wojny – z Francją i Piemontem w 1859 r. oraz z Prusami w 1866 r.

Na arenie międzynarodowej podważyło to pozycję Wiednia, a wewnątrz kraju uaktywniło siły liberalne, które zaczęły domagać się zmian. Franciszek Józef – wychowany wszak w habsburskiej tradycji jedynowładztwa; innej nie znał – zdecydował się na rezygnację z części uprawnień. Dobrze to świadczy o jego wyobraźni politycznej i odwadze, choć oczywiście decyzję podejmował pod presją okoliczności.

– Co ciekawe, osobą, która była ojcem reform oraz wprowadzała liberalizację i decentralizację w Austrii, był Polak hr. Agenor Gołuchowski, minister spraw we­wnętrznych, a następnie minister stanu. Człowiek bardzo interesujący, wcześniej odsądzany od czci i wiary, nazywany „kreaturą” znienawidzonego gubernatora Galicji Franza von Stadiona, później stał się faktycznym realizatorem polityki liberalizacji, i to nie tylko w Galicji, ale także w innych krajach koronnych. To taki Wielopolski z dobrym zakończeniem – uważa Piotr Hapanowicz.

Zmiany ustrojowe były rzeczywiście rewolucyjne, choć wprowadzano je powoli i stopniowo. Tzw. dyplom październikowy z 1860 r. zapowiedział powołanie sejmów prowincjonalnych w poszczególnych krajach koronnych, co zapoczątkowało ich autonomię. Sejm taki powstał również w Galicji, a jego obrady odbywały się w stolicy prowincji – we Lwowie. Organem wykonawczym sejmu był Wydział Krajowy zarządzający instytucjami autonomicznymi.

Organami samorządowymi były rady powiatowe i gminne, a do instytucji autonomicznych należała też Rada Szkolna Krajowa zarządzająca szkołami powszechnymi, średnimi i zawodowymi. Ważnym elementem autonomii było też wprowadzenie języka polskiego do szkolnictwa, administracji i sądownic­twa.

Polacy rządzą w Wiedniu
Proces wprowadzania autonomii w Galicji trwał w latach 1867–1873 choć przyniósł Polakom ewident­ne korzyści, nie do końca był tym, o czym marzyli polscy politycy. Ich celem było bowiem uzyskanie dla Galicji takiej pozycji, jaką w monarchii po 1866 r. miały Węgry, a więc przekształcenie państwa w Austro--Węgry-Polskę.

Ten ambitny plan napotkał jednak opór innych narodów składowych państwa – przede wszystkim Węgrów i Czechów – i nie doszedł do skutku, choć żywy był jeszcze w latach I wojny światowej, czego dowodem tzw. opcja austro-polska.
Wprawdzie nigdy nie udało się Polakom doprowadzić do przekształcenia Galicji w trzeci człon monarchii, ale zdołali za to zrealizować inny ważny postulat wysuwany od czasów Wiosny Ludów. W 1871 r. powstało w Wiedniu ministerstwo dla Galicji.

– To był pewien fenomen, bo inne kraje koronne nie uzyskały tak wysokiego statusu w rządzie austriackim. Nie było ministerstwa dla Chorwacji, Transylwanii ani Czech – podkreśla nasz roz­mówca. Ministerstwo – nazwane przez jednego z historyków „galicyjską ambasadą w Wiedniu” – było dowodem na specjalny status Galicji w monarchii i podnosiło znaczenie Polaków, bow każdym z gabinetów od 1871 r. zasiadał jeden z nich. Zdarzało się nawet, że bywało ich więcej. Oto bowiem Koło Polskie w parlamencie wiedeńskim wypracowało sobie od pewnego momentu pozycję języczka u wagi, bez którego nie mogła powstać żadna większość rządowa.

Polacy wchodzili do kolejnych gabinetów i zajmowali w nich ważne stanowiska. Jak podliczył badacz tego zagadnienia prof. Waldemar Łazuga, do 1918 r. osiemnastu Polaków było ministrami w kolejnych austriackich gabinetach. Dwóch – Alfred Potocki i Kazimierz Badeni – pełniło funkcję premierów. W rządzie tego drugiego w polskich rękach był urząd premiera, skarb, sprawy wewnętrzne, sprawy zagraniczne i ministerstwo ds. Galicji.

– Resort finansów, jeden z najważniejszych w każdym kraju, nazywany był wprost polskim. Siedmiu Polaków było ministrami finansów, w tym najważniejszy – Julian Dunajewski z Krakowa. Uważany przez Austriaków za jednego z najwybitniejszych reformatorów skarbowości austriackiej, porównywany z Władysławem Grabskim w niepodległej Polsce. Dunajewski miał ogromne wpływy, a respekt przed nim odczuwał nawet sam cesarz Franciszek Józef. Ministrem był jedenaście lat. Wyprowadził Austrię na prostą pod względem finansowym. A Kraków zawdzięcza mu gmach Collegium Novum – opowiada Hapa-nowicz. W żadnym innym kraju Polacy nigdy nie zajmowali tak wielu tak ważnych stanowisk.

Bieda z nędzą
Niestety, znaczenie polskich polityków w Austrii i wysokie stanowiska przez nich piastowane nie przekładały się na rozwój gospodarczy kraju. Galicja była biedna i zacofana gospodarczo. W statystykach ekonomicznych i społecznych plasowała się na przedostatnim miejscu w monarchii.

Za nią była tylko Bukowina. Galicyjska bieda była przysłowiowa, do tego stopnia, że na­zwę kraju – Galicja i Lodomeria – przerabiano na Golicja i Głodomeria.

Wpływ na taki stanu rzeczy miała struktura społeczna krainy: wąska warstwa bogatej arystokracji i ziemiaństwa, ogromna rzesza biednego chłopstwa, słabo rozwinięte mieszczaństwo, dużo Żydów. Przemysłu nie było zbyt wiele: w Bielsku-Białej i Kętach zakłady włókiennicze, w Jaworznie i Szczakowej kopalnie węgla, w Galicji wschodniej wydobycie ropy naftowej.

W rolnictwie panowały stosunki postfeudalne. Chłopi za swoją pracę we dworze nie dostawali pieniędzy, tylko materialne ekwiwalenty, np. drewno. Zadłużali się więc u właścicieli, a dług musieli odpracowywać fizycznie, co prowadziło do wytworzenia się „nowej pańszczyzny”.

Bieda i ucisk powodowały rosnącą z każdym rokiem masową emigrację chłopów za ocean – polskich do USA, rusińskich do Kanady. Pewna poprawa sytuacji gospodarczej, rozwój przemysłu i rzemiosła nastąpiły pod koniec XIX i na początku XX w. W związku z wojskowym znaczeniem Galicji Wiedeń zaczął też inwestować w budowę dróg, mostów i kolei.

Zupełnie inna sytuacja panowała w kulturze i nauce. Obydwie te sfery mogły się w Galicji rozwijać swobodnie, a ich rozwój był na tyle silny, że promieniowały na pozostałe dwa zabory. Uniwersytet Jagielloński przeżywał w końcu XIX w. znakomity okres naukowy. Działali w nim wybitni uczeni: Karol Olszewski, Zygmunt Wróblewski, Napoleon Cybulski, Michał Bobrzyński, Józef Szujski i wielu innych.

Nie gorzej wiodło się Uniwersytetowi Lwowskiemu, a w stolicy Galicji działała jeszcze politechnika oraz Akademia Weterynaryjna, jedyna tego typu uczelnia w tej części Europy. Akademia Umiejętności pełniła funkcję centralnej instytucji naukowej dla uczonych polskich z różnych krajów i miała nawet swoje stacje naukowe za granicą.

W Krakowie wybitnych malarzy kształciła Akademia Sztuk Pięknych kierowana przez pewien czas przez wielkiego twórcę historycznej wyobraźni Polaków Jana Matejkę. Tu działali młodopolscy twórcy: Stanisław Wyspiański, Włodzimierz Tet-majer, Kazimierz Przerwa-Tet-majer, Lucjan Rydel, Zenon Przesmycki i inni.

Miasto ducha
– A wszystko to w czasie gdy w pozostałych dwóch zaborach Polakom wiedzie się bardzo źle. W Królestwie Polskim po powstaniu styczniowym szaleje rusyfikacja, a dawna autonomia zostaje zreduko­wana do zera. Z kolei w zaborze pruskim lata 70. i 80. XIX w. to Bismarck i Kulturkampf zmierzający do wynarodowienia Polaków. Galicyjska autonomia daje możliwość rozwoju życia narodowego nie tylko miejscowym Polakom, ale także rodakom zza kordonu. Do Krakowa przyjeżdżają Polacy przede wszystkim z Kongresówki i z ziem bezpośrednio wcielonych do Rosji, by kształcić się po polsku, zobaczyć zabytki prze­szłości, wziąć udział w patriotycznych uroczystościach, które u nich nie mogłyby się odbyć – podkreśla historyk.

Kraków staje się z czasem miejscem pielgrzymek narodowych, do którego z wycieczkami ściągają Polacy zza kordonu, zwiedzając katedrę wawelską, kościół Mariacki, Sukiennice i oglądając przedstawienie „Kościuszko pod Racławicami” Władysława L. Anczyca w Teatrze Miejskim.

– W Galicji wreszcie były warunki do rozwijania organizacji dążących do odzyskania niepodległości. Stąd do walki o niepodległą Polskę wyruszyli strzelcy, tu sformowano Pierwszą Kompanię Kadrową, tu wreszcie powstały Legiony. Galicja rzeczywiście odegrała rolę polskiego Piemontu i w stwierdzeniu tym nie ma ani cienia przesady – podsumowuje Piotr Hapanowicz.

Książki

Stanisław Pijaj, „Między polskim patriotyzmem a habsburskim lojalizmem”, Historia Iagellonica.
Obszerna monografia przedstawiająca postawy Polaków wobec przemian ustrojowych monarchii habsburskiej w II poł. XIX w. i działania polityków galicyjskich zmierzające do uzyskania dla prowincji jak najlepszej pozycji w państwie. Napisana przez znawcę zagadnienia, historyka z UJ dr. Stanisława Pijaja. Książka wyróżniona Nagrodą im. Felczaka i Wereszyckiego.

Waldemar Łazuga, „Kalkulować… Polacy na szczytach c.k. monarchii”, Zysk i S-ka.
Barwnie napisana książka o karierach politycznych Polaków w Austro-Węgrzech. Autor przypomina, że Polacy pełnili w drugiej połowie XIX w. w Austrii funkcje premierów, ministrów spraw zagranicznych i ministrów skarbu, a Koło Polskie w parlamencie wiedeńskim wchodziło w skład prawie każdej koalicji rządowej. A przecież Austro-Węgry były państwem zaborczym!

Stanisław Grodziski, „W Królestwie Galicji i Lodomerii”, MCDN.
Gawędziarska opowieść o dziejach Galicji – politycznych, społecznych, kulturalnych. Pełna informacji i szczegółów, jakich nie znajdziemy gdzie indziej, bogata w anegdoty i ciekawe historie. Prof. Stanisław Grodziski jest wybitnym znawcą historii Galicji, autorem wielu książek o niej.

Mieczysław Czuma, Leszek Mazan, „Austriackie gadanie, czyli encyklopedia galicyjska”, Anabasis.
Galicja przedstawiona w kilkuset encyklopedycznych hasłach. Znajdziemy tu tematy jak najbardziej poważne, np. kolej, rafinerie galicyjskie czy sól wielicka, ale także te bardziej humorystyczne: ogórki, siwucha czy polowe domy publiczne. Czytać można zarówno poszczególne hasła, jak i całą książkę od początku do końca, niczym powieść o dawnej Galicji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski