Pan Jerzy z Bochni 24 lata temu uległ wypadkowi. Od tego czasu porusza się na wózku. Znalazł zatrudnienie w firmie Mikrotech SA. Pracował przy komputerze w domu, ale w październiku ub. roku został zwolniony. Jest zdruzgotany. Renta nie wystarcza na utrzymanie czworga dzieci. – Pytam o pracę wszędzie, ale bez efektu – mówi.
Jeden z przedsiębiorców chciał przyjąć pana Jerzego do skręcania półek. Zrezygnował, gdy okazało się, że musi dostosować zakład do potrzeb osoby na wózku, a dotacja z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych nie wyrówna kosztów.
Historia pana Jerzego to przykład niepokojącej tendencji na rynku pracy. Od trzech lat rząd zmniejsza nakłady na niepełnosprawnych, a w ub. roku zrównał wysokość dotacji do tzw. zakładów pracy chronionej z dofinansowaniem zatrudniania niepełnosprawnych w firmach na otwartym rynku. Efekt jest taki, że coraz więcej przedsiębiorstw rezygnuje ze statusu zakładu pracy chronionej i pozbywa się ludzi, którzy pracy potrzebują najbardziej.
– Co najmniej 50 proc. załogi zakładów pracy chronionej stanowią niepełnosprawni, z czego 20 proc. musi mieć znaczny lub umiarkowany stopień niepełnosprawności albo tzw. schorzenia szczególne. Pracodawca najpierw zwalnia właśnie takie osoby, bo są najmniej efektywne – mówi Jan Zając, prezes Polskiej Organizacji Pracodawców Osób Niepełnosprawnych. Dodaje, że na otwartym rynku inwalidzi nie mają żadnych szans.
W Małopolsce zostało dziś 90 zakładów pracy chronionej, tymczasem w 2006 r. było ich 150. Ile osób straciło pracę? Nie wiadomo. Jak informuje rzecznik Urzędu Wojewódzkiego w Krakowie Jan Brodowski, takie dane nie są zbierane.
Krakowskie przedsiębiorstwo Prof-us nie zrezygnowało na razie ze statusu zakładu pracy chronionej. Na około 500 zatrudnionych 454 to niepełnosprawni, także osoby upośledzone neurologicznie i psychicznie. 80 proc. z nich pracuje przy sprzątaniu. – Dla nich to nie tylko źródło dochodu, ale także terapia. Walcząc o miejsca pracy, walczą równocześnie z wykluczeniem społecznym – podkreśla Elżbieta Gwiazda-Musiał, członek zarządu firmy.
Zgodnie z ustawowymi wymogami Prof-us zatrudnia pielęgniarki, które świadczą pracownikom pomoc medyczną, ustalają terminy wizyt masażysty i lekarza, pomagają wypełniać wnioski o wyjazdy na turnusy rehabilitacyjne, koordynują indywidualne programy pomocy. Niepełnosprawni nie muszą czekać w kolejkach do specjalistów, bo opiekę zapewniają im dwie firmy medyczne, z którymi Prof-us podpisał umowę. Ponadto pracownicy firmy otrzymują z zakładowego funduszu rehabilitacji osób niepełnosprawnych zwrot 40–60 proc. wydatków na leki i sprzęt rehabilitacyjny.
Nie wiadomo, jak długo Prof-us pozostanie zakładem pracy chronionej. Obowiązki ciążące na firmie od lat są takie same, a budżetowe wsparcie coraz mniejsze.
Ministerstwo tryska optymizmem, a niepełnosprawni klepią biedę
Zmniejszanie dotacji do zatrudnienia inwalidów sprawia, że znalezienie przez nich pracy zaczyna graniczyć z cudem
Piętnaście lat temu funkcjonowało w kraju blisko cztery tysiące Zakładów Pracy Chronionej. Dziś pozostało 1275, a w Małopolsce 90. Tymczasem osoby ze znacznym stopniem niepełnosprawności tylko w tych firmach mogą znaleźć pracę, która oznacza dla nich coś znacznie więcej niż tylko źródło dochodów.
Dzięki niej mają kontakt z ludźmi i świadomość, że są komuś przydatni. Niestety, coraz częściej są zwalniani, a znalezienie nowego zatrudnienia staje się niezwykle trudne, wręcz niemożliwe.
– Przecież pracujemy nie gorzej, a niekiedy lepiej od pełnosprawnych, bo jesteśmy bardziej zmotywowani – nie kryje rozgoryczenia poruszający się na wózku Izydor Puścizna, przewodniczący Małopolskiego Związku Osób Niepełnosprawnych. Nie rozumie, dlaczego rząd postanowił zlikwidować rynek pracy chronionej w momencie, w którym sytuacja na nim zaczęła się normalizować.
Zgubny efekt wyłudzania dotacji
Przewodniczący Puścizna zgadza się, że przez pierwsze lata wypłacania dotacji z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych dochodziło do wielu patologii.
– Pracodawcy nakłaniali zdrowe osoby do starania się o orzeczenia niepełnosprawności, bo dzięki temu mieli dotacje – mówi Puścizna. Niektórzy przedsiębiorcy pobierali wsparcie na niepełnosprawnych, lecz ich pracy nie egzekwowali, nie ponosząc żadnych związanych z nią kosztów.
Za pieniądze podatnika powstała w ten sposób niejedna fortuna. Ale to przeszłość. System orzekania niepełnosprawności został uszczelniony, a kontrole prowadzone przez PFRON i urzędy wojewódzkie są na tyle skuteczne, że wyłapuje się większość nadużyć.
Mimo to rząd postanowił najpierw zmniejszyć dotacje dla zakładów pracy chronionej, a potem zrównać ich wysokość z dofinansowaniem na otwartym rynku pracy. Zakładom pracy chronionej pozostawiono jednak wszystkie dotychczasowe, bardzo kosztowne obowiązki związane z rehabilitacją i leczeniem pracowników, zaś firmy działające na otwartym rynku z tego zwolniono.
– W tej sytuacji zakłady pracy chronionej rezygnują z dotychczasowego statusu i przechodzą do otwartego rynku pracy. To zupełnie zrozumiałe – komentuje Maciej Dudek, członek Rady Krajowej Polskiej Organizacji Pracodawców Osób Niepełnosprawnych (POPON).
Krakowska firma Primar, której jest prezesem, przeszła już na otwarty rynek i nie przyjmuje do pracy niepełnosprawnych. Również Contimax z Bochni, jak informuje Aneta Nowotny, po rezygnacji ze specjalnego statusu przestał szukać pracowników z niepełnosprawnością.
Minister widzi sukces w procentach
W przesłanym redakcji stanowisku resort pracy przekonuje, że zmniejszenia dofinansowania w niczym nie pogorszyły sytuacji niepełnosprawnych, a nawet ją poprawiło. I wylicza: w III kwartale 2014 r. współczynnik aktywności zawodowej osób niepełnosprawnych wyniósł 28,2 proc. (wzrósł o 1 proc. w porównaniu z I kwartałem).
Wskaźnik zatrudnienia wyniósł 24,1 proc. (wzrost niemal o 2 proc.), a stopa bezrobocia – 17,4 proc. – spadła prawie o 3 proc.
Ministerstwo z zadowoleniem podkreśla, że na otwartym rynku firmy mają prawo do oferowania niepełnosprawnym tych samym form pomocy, które są zobowiązane świadczyć zakłady pracy chronionej. Fakt, że tego nie czynią i czynić nie zamierzają, resortu nie interesuje.
Niepełnosprawni mówią, jak jest naprawdę
Prawda jest taka, że rzekomy wzrost zatrudnienia – o ile nie jest to żonglowanie liczbami – dotyczy jedynie osób z najmniejszym stopniem niepełnosprawności. Często tych, którzy orzeczenie „załatwili” przed laty, gdy było to jeszcze możliwe.
Pracodawcy działający na otwartym rynku chętnie ich przyjmują, bo są tak samo efektywni jak pełnosprawni, a firma dostaje jeszcze dofinansowanie. Mało tego, jeśli takie osoby będą stanowić co najmniej 6 proc. ogółu zatrudnionych, to zakład będzie zwolniony z odprowadzania składek na PFRON. jeszcze dofinansowanie.
– Osób ze schorzeniami szczególnymi, czyli tych najbardziej potrzebujących pracy, na otwartym rynku nikt nie zatrudni – prezes POPON-u Jan Zając nie ma żadnych wątpliwości.
Jak podkreśla Maciej Dudek, napawające rząd optymizmem statystyki wynikają także z faktu, iż osoby z lekką niepełnosprawnością są „wchłaniane” przez agencje pracy tymczasowej. Na krótko, bez żadnego wsparcia i za grosze, tylko po to, by poprawić statystyki zakładu. W zakładach pracy chronionej jest inaczej. Zatrudniają ludzi na umowę o prace, a płaca nie może być niższa od minimalnej.
Urzędnicy ministerstwa długo wyliczają instrumenty pomocy, skierowane bezpośrednio do niepełnosprawnych: szkolenia, staże przygotowania zawodowego, prace interwencyjne, studia podyplomowe, bony na zasiedlenie, jednorazowe środki na podjęcie działalności gospodarczej, sfinansowanie połowy kredytu na kontynuowanie działalności, wniesienie wkładu do spółdzielni socjalnej itd. Jaka jest dostępność tego wsparcia i ile osób z niego korzysta? O tym nas nie poinformowano.
Jan Zając mówi wprost, że osoby wymagające szczególnej troski nie są w stanie z rządowych propozycji skorzystać. Taką samą ocenę wygłasza Izydor Puścizna. – Dodatkowo zostaliśmy pozbawieni realnej możliwości wyjazdu na turnusy rehabilitacyjne, choć mamy do nich prawo raz na rok. Brakuje na to pieniędzy – ubolewa przewodniczący Małopolskiego Związku Osób Niepełnosprawnych.
Nie rozumie też, dlaczego zniesiono dofinansowanie zakupu aut dla niepełnosprawnych poruszających się na wózkach. Bez tego ich kontakt ze światem, wizyty u lekarzy i załatwianie podstawowych spraw stały się bardzo trudne.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?