Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

U Wioli skrzywdzone czworonogi odzyskują spokój i wiarę w ludzi [WIDEO]

Anna Agaciak
Wiola bardzo dba, aby trafiające do niej psy stały się szczęśliwe
Wiola bardzo dba, aby trafiające do niej psy stały się szczęśliwe Fot. Anna Agaciak
Ludzie i zwierzęta. Drobniutka Wioletta Litwin-Mroczka, rodem z Łańcuta, stworzyła w Łętkowicach Kolonii (powiat proszowicki) – ostoję dla wyeksploatowanych koni, osiołka, dwóch kóz i kilkudziesięciu porzuconych psów. Choć pracuje ponad siły, nie skarży się, jest szczęśliwa.

Kobieta dba nie tylko o pełną miskę dla zwierząt. Robi też wszystko, aby skrzywdzone czworonogi stały się przyjazne, wesołe i znalazły dobre domy. Nie jest jej lekko. – To niesamowita, dobra osoba, której koniecznie trzeba pomóc, gdyż pracuje ponad siły – zauważa pan Marek, który adoptował w Łętkowicach psa.

Z Podkarpacia do Małopolski
Dziewczyna z Łańcuta miała artystyczne aspiracje i rogatą, niespokojną duszę. Skończyła szkołę plastyczną, wyszła za mąż. Może nadal byłaby mężatką i mieszkała w Łańcucie, ale podczas wakacji na Mazurach po raz pierwszy w życiu zetknęła się z końmi. – Zakochałam się w __tych zwierzętach bez pamięci – opowiada. – Po powrocie od razu kupiłam 6-letnią klacz. To było szaleństwo, przecież nic nie wiedziałam o __koniach – śmieje się.

Wymarzyła sobie, że będzie hodować konie. Jeszcze z mężem kupiła dom na podkarpa- ckiej wsi, nowe wierzchowce i tam stworzyła mały ośrodek jeździecki. Na świat przychodziły źrebięta. Sądziła, że uda się je sprzedawać. Nic z tego nie wyszło, przecież... były jak jej dzieci.

Zrobiła uprawnienia instruktora jazdy konnej, ale chętnych do nauki było jak na lekarstwo. Lokalizacja nie była najszczęśliwsza. Wkrótce została sama. Aby utrzymać dziewiątkę swoich kopytnych podopiecznych, malowała obrazy – końskie portrety. Koleżanka sprzedawała i wysyłała jej pieniądze. Ciągle było ich jednak za mało.

– Sytuacja była podbramkowa. Wystawiłam dom na sprzedaż. Uznałam, że muszę przeprowadzić się w sąsiedztwo dużego miasta, gdzie chętnych do jazdy konnej będzie więcej _– opowiada. – _Na szczęście szybko znalazł się__kupiec.

Kobieta w internecie odkryła podupadające gospodarstwo w Łętkowicach koło Słomnik. Wzięła kredyt na remont i razem ze swymi końmi, dwoma tirami sprowadziła się do Małopolski.

Stajnie i boksy dla nowych lokatorów
Wioletta postawiła gospodarstwo na nogi. Patrząc na tę drobniutką, spracowaną kobietę, trudno uwierzyć, że dała radę sama. Wyremontowała stajnie, stodołę i dom. Ponieważ miejsca dla koni było dużo, przyjmowała też konie do hotelu oraz uratowane przed rzezią przez różne fundacje.

Niestety, choć miejsce jest urokliwe, dojazd do niego jest trudny i nie ma chętnych na jazdę konną. Kobieta jednak nie załamała się. Fundacje zajmujące się ratowaniem zwierząt zaproponowały jej, aby zajmowała się skrzywdzonymi przez ludzi psami.

Pani Wiola uznała, że miejsca ma dość. Stworzyła przytulisko. Trafiają więc do niej bezpańskie psy, zwierzęta odebrane właścicielom, bo nieludzko je traktowali. Czasami całkiem zdziczałe. Takie trudne osobniki lubi najbardziej. Mówi, że są takie jak ona. Ma do nich wiele cierpliwości i miłości. Zapewnia im nie tylko wyżywienie, opiekę weterynaryjną, ciepły, suchy kąt, ale też troskliwość i uwagę. Każdy podopieczny jest także odpchlany, odrobaczany i szczepiony, są też sterylizowane.

– Aby znalazły dom, muszą być przyjacielskie i __umieć się zachować – tłumaczy. – Każdy najmniejszy nawet sukces ogromnie cieszy. Choćby to, że zaczynają machać ogonem.

Rąk do pomocy w przytulisku brakuje
W gospodarstwie pani Wioli wszędzie jest czyściutko. W stajni przyjaźnie rżą konie. Ze swego boksu ciekawie wygląda osiołek. Po podwórku spacerują dwa piękne koty. Psy w czystych boksach czekają na swój spacer i codzienną porcję czułości.

Choć jest godz. 10 rano, widać, że pani Wiola jest zmęczona. Wstaje codziennie o godz. 4 rano. _– Piję kawę i wypuszczam pierwszą grupę psów na wybiegi. Sprzątania kup jest najwięcej _– opowiada kobieta. Koło godz. 7 przychodzi pracownik do pomocy. O godz. 9 karmi psy. Czasami pomaga też wolontariuszka Kasia. Dziewczyny wypuszczają konie na wybiegi, sprawdzają pastuchy, dbają, aby zwierzęta nie uciekły. Dopiero wtedy Wiola może ciut odpocząć. Wyjechać na zakupy, zrobić porządek z papierami.

Iza i Fuzi z Domu Pomocy Społecznej
U Wioli schronienie znalazł też osiołek Fuzi i hucułka Iza. Zwierzęta pracowały w Domu Pomocy Społecznej w Proszowicach. W czasie hipoterapii pomagały umysłowo chorym pensjonariuszom. Niestety, przyszły ciężkie czasy i zabrakło pieniędzy na utrzymanie zwierząt. Na szczęście pani Wiola zaoferowała sympatycznym zwierzakom opiekę. Foton i Fuzi czują się w przytulisku wyśmienicie. Mają duże boksy, wybiegi i nowych kopytnych przyjaciół.

Niezwykła akcja w Iwanowicach
Ostatnimi przybyszami, którzy trafili do ośrodka w Łętkowicach, jest 12 psów przejętych podczas interwencji w Iwanowicach Włościańskich. „Dziennik Polski” opisywał tę niezwykłą akcję.

Z jednego z gospodarstw inspektorzy Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, wolontariusze fundacji „Człowiek dla Zwierząt” i pracownicy schroniska w Bole- sławiu wywieźli około 20 prawie zdziczałych czworonogów. Właściciel posesji hodował psy od kilku lat. Żyły na jego zagraconym podwórku w wykopanych przez siebie norach. A gospodarz opowiadał mieszkańcom wioski dziwne historie o tym, że trzyma zwierzęta, żeby broniły go przed atakami kosmitów. Mężczyzna został odwieziony do szpitala. Wyłapane psy trafiły do przytulisk i schronisk.

Są bardzo zalęknione. Trzeba im poświęcić wiele uwagi – wyjaśnia Wioletta Litwin-Mroczka. – To piękne zwierzęta, ale zupełnie ciche, nieruszające się ze swych posłań. Panicznie boją się ludzi. Muszę je oswoić, aby mogły znaleźć domy.

Pani Wiola przyznaje, że bardzo przydałaby się jej pomoc wolontariuszy, kochających zwierzęta. – Właściwie są potrzebni, aby być z psami, aby je wyprowadzać, bawić się z nimi, mówić do nich i głaskać. Ale muszą być to osoby odpowiedzialne, łagodne i pewne siebie, które będą pamiętać, że niektóre psy się nie lubią, że trzeba je izolować, że boksy trzeba za sobą zamykać – wylicza.

Fundacja „Człowiek dla zwierząt”
Od stycznia, po namowach życzliwych osób, pani Wiola założyła fundację. Dzięki niej może łatwiej pozyskiwać pieniądze na ratowanie zwierząt z tego rejonu.

Mężczyzna, który adoptował w Lętkowicach psa i zobaczył, jak kobieta ciężko pracuje, postanowił pomóc w załatwianiu wszelkich formalności. Kontaktuje panią Wiolę z prawnikami, księgowymi, informatykami, aby choć trochę zdjąć dodatkowych obowiązków z jej głowy.

Za dwa lata fundacja „Człowiek dla Zwierząt” będzie mogła już samodzielnie zbierać fundusze z jednego procenta podatku. Dziś korzysta z uprzejmości – Zakopiańskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Wystarczy, po numerze KRS (0000402708) dopisać cel szczegółowy: Człowiek dla Zwierząt.

Dary i adopcje na wagę złota
Aby ośrodek adopcyjny mógł łatwiej funkcjonować, zawsze potrzebna jest karma, budy, materiały, takie jak: deski, styropian czy blacha, by można było robić bieżące naprawy. Można też wesprzeć fundację finansowo. Na razie ośrodek utrzymuje się z datków, wsparcia fundacji i umów na utrzymywanie bezdomnych psów z trzech gmin: Michałowice, Iwanowice i Koniusza.

– Najważniejsza jest jednak udana adopcja psów – mówi pani Wiola. – Zwierzęta, które szukają nowych, dobrych, odpowiedzialnych opiekunów prezentujemy na __facebookowym koncie fundacji Człowiek dla Zwierząt.

Jej działacze starają się dokładnie opisywać charaktery psów, jakich warunków potrzebują. Czy nadają się do domu z innymi zwierzętami i dziećmi, czy lepiej, aby trafiły do statecznego, samotnego emeryta, któremu jest potrzebny równie samotny czworonożny towarzysz.

Aby skutecznie adoptować psy, przydałoby się też zorganizowanie kontroli przed- i poadopcyjnej. Dzięki niej można wykluczyć nieodpowiedzialnych opiekunów i uchronić psy np. przed ponownym trafieniem na łańcuch. Przez telefon zainteresowani adopcją mogą bowiem obiecać wszystko, a potem wyprowadzony na prostą psiak, znowu trafia do piekła.

– Tego musimy unikać – mówi pani Wiola. Liczę, że gdy fundacja się rozwinie, pojawi się więcej wolontariuszy, taka kontrola będzie normalnością.

Możesz pomóc
- Fundacja Człowiek dla Zwierząt działa w Łętkowicach Kolonii 59, 32-107 Radziemice
- Można jej przekazywać datki na konto Banku Spółdzielczego w Słomnikach 78 86140001 0010 01475971 0001
- Kontakt z fundacją: [email protected] i tel. 783 553 197 i 534 884 174
- 1 proc. podatku – KRS:0000402708, cel szczegółowy Człowiek dla Zwierząt.
-„Dziennik Polski” w każdy piątek będzie prezentował zwierzęta Fundacji Człowiek dla Zwierząt przygotowane do adopcji.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski