Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Emocji nie zabraknie

Rozmawiał Paweł Panuś
Agata Rafałowicz jest liderką krakowskiej drużyny
Agata Rafałowicz jest liderką krakowskiej drużyny Archiwum
Rozmowa z AGATĄ RAFAŁOWICZ, rozgrywającą AZS Politechniki Korony Kraków

- Przed Pani drużyną tylko krok od awansu do ekstraklasy. Jak wyglądają przygotowania do meczów play-off z JAS FBG Sosnowiec?

- Pracujemy normalnym cyklem. Dawało to efekt przez cały sezon, nie ma sensu teraz nic zmieniać. Na pewno są spore emocje, bo przed nami ostatni krok. Cały sezon na to pracowałyśmy i nie możemy zmarnować takiej szansy.

- Dzięki zajęciu pierwszej lokaty trafiliście teoretycznie na najsłabszego rywala.

- Z zespołem z Sosnowca wygrałyśmy dwukrotnie w tym sezonie. Jesteśmy faworytem, ale trochę już gram w koszykówkę i wiem, że play-off rządzi się swoimi prawami. Na pewno nie zabraknie emocji, bo to mecze, w których można stracić dorobek wypracowany przez cały sezon.

- Postawa waszego zespołu jest ogromnym zaskoczeniem. Przed rokiem grałyście w drugiej lidze.

- Same jesteśmy bardzo pozytywnie zaskoczone tym, że udało się nam tak dobrze spisywać przez cały sezon. Na pewno nie zakładaliśmy kilka miesięcy temu, że będziemy walczyć o awans do ekstraklasy. Podstawowym naszym celem było przecież utrzymanie. Wygrałyśmy kilka pierwszych spotkań i grając potem na luzie budowałyśmy przewagę w tabeli.

- Co decyduje o tak dobrych wynikach?

- Na pewno świetna atmosfera w drużynie. Nie ma u nas wielkich pieniędzy, inne drużyny mają taoretycznie mocniejsze składy. Wygrałyśmy wiele spotkań dzięki ogromnej determinacji. W zespole jest sporo młodych zawodniczek, z każdym meczem zespół nabierał jednak doświadczenia i to zaczęło procentować. W kilku meczach dopisało nam też szczęście.

- Pani jest jedną z tych zawodniczek, która może pochwalić się występami w ekstraklasie.

- Jestem wychowanką Olimpii Poznań, potem grałam w AZS Inea Poznań. Nie dostawałam jednak wielu szans gry i zdecydowałam się opuścić rodzinne miasto i przenieść się na południe, do Rzeszowa, gdzie budowana była solidnie zapowiadająca się drużyna.

- Z zespołem ze stolicy Podkarpacia awansowała Pani do ekstraklasy.

- Mimo tego, pobytu w tym mieście nie wspominam zbyt miło. Klub nie był przygotowany do gry w najwyższej klasie rozgrywkowej, do dziś nie wywiązał się ze mną i koleżankami ze zobowiązań finansowych. Przez cały rok nie zobaczyłyśmy ani złotówki! Z tego powodu w tym sezonie drużyna nie została dopuszczona do rozgrywek ekstraklasy, a klub wycofał się w ogóle z rozgrywek. Grając w AZS Rzeszów poznałam trenera Wojciecha Radzikowskiego i zdecydowałam się na przeprowadzkę do AZS Politechniki Korony.

- Czy krakowski zespół jest przygotowany na awans?

- Na pewno w Krakowie nikt nie obieca tego, czego nie może spełnić. Klub robi wszystko, aby zapewnić nam jak najlepsze warunki. Nie ma co ukrywać, że poziom sportowy w pierwszej lidze i ekstraklasie to dwa różne światy i jeśli uda się nam awansować, to bez wzmocnień składu nie mamy czego w najwyższej klasie rozgrywkowej szukać. Teraz jednak nie czas na rozmyślania o tym, bo najpierw musimy dwukrotnie pokonać ekipę z Sosnowca.

- Co robi Pani poza sportem?

- Pracuję jako nauczyciel wychowania fizycznego na Politechnice Krakowskiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski