Nie porozumieli się w sprawie podwyżki

- Nie jestem w stanie spełnić tych oczekiwań - mówi Adam Styczeń, dyrektor szpitala w Myślenicach w odpowiedzi na żądanie 100-złotowej podwyżki dla wszystkich pracowników szpitala.

Spór rozpoczął się w ubiegłym roku. Związkowcy zeszli w międzyczasie z żądań 300 zł do kwoty 100 zł. Dyrektor zgodził się na 100 zł dla pracowników z wyjątkiem pielęgniarek, ratowników medycznych i radiologów. - Te grupy były objęte podwyżkami w ubiegłym roku - argumentuje. Zaproponował im po 50 zł.

- Próbuje się w nas wzbudzić poczucie winy, że dostałyśmy w ubiegłym roku po 100 zł podwyżki, a przecież nie zabraniałyśmy dyrektorowi objąć podwyżką wszystkich pracowników. Nasz związek jest branżowy i może reprezentować tylko swoją grupę - mówi Małgorzata Kruzel, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w SP ZOZ w Myślenicach.

Jak dodaje, co miesiąc ze szpitala odchodzą pielęgniarki, które znajdują lepsze warunki finansowe w innych placówkach. - Jest coraz gorzej z obsadą, dlatego dyrektor przyjmuje na umowę-zlecenie pielęgniarki, które przechodzą na emeryturę.

Adam Styczeń twierdzi zaś, że "nic nadzwyczajnego się nie dzieje" i zapewnia, że nie ma zagrożenia, iż obsada nie będzie zapewniona. Zapowiada też, że takie podwyżki, jakie zaproponował, pracownicy dostaną niezależnie od tego, jak dalej potoczy się spór. Ten zaś wszedł właśnie na kolejny poziom, na którym może go zażegnać już chyba tylko organ właścicielski, czyli powiat. Albo dojdzie do referendum.

Jednocześnie nawet teraz strona związkowa nie przesądza, że do strajku dojdzie. - Nadzieja umiera ostatnia - mówi Roman Orzechowski, przewodniczący NSZZ Solidarność dodając, że dziś ma dojść do spotkania związkowców z radnymi powiatowymi z klubu PIS.