Owszem, na początku były pieniądze z ropy. Ale zaraz potem pojawił się wizjoner ze swoim pomysłem: Dubaj jako centrum usług wszelakich. Innymi słowy, chodziło o stworzenie takiego miejsca na świecie, gdzie ludzie by przybywali, aby coś załatwić. „Coś załatwić” – to dobre określenie.
To niby nic takiego: nastawienie na to, aby innym pomagać, by im służyć, by im ułatwiać. A jednak, jeśli ktoś to robi tak jak w Dubaju, to miliony ludzi z całego świata chcą tam przyjeżdżać i robić biznesy. Rozwój tej metropolii widoczny jest na każdym kroku, a jedynym motorem napędowym jest potrzeba wielu ludzi, by właśnie tu być.
Gdy zniknęły petrodolary – powinni odejść i ludzie. Ale nie odeszli. I ja, gdy tam trafiłem, uległem urokowi tego miejsca, w którym myśli się inaczej. Choćby w tym jednym: inni nie są zagrożeniem, ale szansą. Ale to nie jest jakaś bezmyślna polityka. Rezydować w Dubaju możesz wtedy, gdy masz pracę. Jeśli nie, nie ma tam dla ciebie miejsca. Są też ustalone zasady. Jeśli je łamiesz, musisz wyjechać.
Możesz tu robić biznesy i nie płacisz podatków. Ale rząd sprytnie każe sobie płacić za zezwolenia i cło za wwiezione produkty. To wystarcza. I to jedno wielkie imię tego miejsca: służymy ci. Aż dziwne, ze tak nie robią wszyscy. Że nie widzą związku pomiędzy chęcią służenia a przychodami. Ja tam chcę żyć…
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?