Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

MŚ w Falun 2015: Mamuśka Justyna i jej drużyna [WIDEO]

Przemysław Franczak, Falun/x-news (AIP)
- Obiecuję, że jeszcze tam wejdziemy – mówiła Justyna Kowalczyk, patrząc w stronę podium po sztafecie 4x5 km. Polki zajęły świetne 5. miejsce.

- Justyna zrobiła nam rano taką krótką odprawę i powiedziała, żebyśmy nie spinały d..., tylko mamy biec swoje – opowiadała ze śmiechem Kornelia Kubińska. Podziałało.

Źródło: Foto Olimpik/x-news

- Dumna jestem z dziewczątek, walczyły w sztafecie tak, jak nigdy – podkreślała po biegu Kowalczyk, przytulając Ewelinę Marcisz i Kubińską. Te słowa adresowała też do Sylwii Jaśkowiec, która jednak nie miała czasu cieszyć się koleżankami, bo została wezwana na kontrolę antydopingową. - Rewelacyjny dzień, walka była do końca – zdążyła tylko rzucić w przelocie.

- Było naprawdę super. Jesteśmy w dobrej pozycji wyjściowej, żeby coś z tego wyszło fajnego. Mam nadzieję, że szybko się nie zestarzeję i zaprowadzimy jeszcze porządek na tym podium – uśmiechała się Justyna. Tym razem sensacji nie było, wygrały Norweżki przed Szwedkami i Finkami. Potęgi w biegach narciarskich.

- Kiedy my będziemy gotowe? Może za dwa lata na mistrzostwach w Lahti, tam jest fajna trasa – odważnie zadeklarowała Kowalczyk.

Słów na wiatr nie zwykła rzucać, a w polskiej reprezentacji ostatnio sporo się zmieniło. Wprawdzie Kowalczyk nadal ma swój własny team (trenuje w nim też Jaśkowiec), ale w Falun można odnieść wrażenie, że narciarka z Kasiny zarządza całą kadrą. Jest liderką, mentorką, pomaga, podpowiada, pożycza koleżankom narty, specjalnie dla niej produkowane i starannie wyselekcjonowanie przez serwismenów. Lepszych nie ma. No i atmosfera w drużynie jest zupełnie inna niż kiedyś.

- To przełom? - zapytał jeden z dziennikarzy Justynę.

W odpowiedzi Kubińska i Marcisz ucałowały ją policzki.

- No co, mamuśka jestem – żartowała. - Ta mała (24-letnia Marcisz – red.) jeszcze dużo w biegach zrobi, ta (Kubińska) razem za mną się starzeje. Jak tu nie pomóc?

Przed startem mówiło się, że polską sztafetę stać na dobry wynik, choć każdy inaczej go definiował. Niektórzy rozpędzali się aż za bardzo, wspominając coś o medalu.

- Musiałby się zdarzyć cud – nie kryła Kubińska, która biegła na pierwszej zmianie. - Wynik i tak jest rewelacyjny, tym bardziej że – o ile dobrze zapamiętałam – ostatnio taki był w 1986 roku (na MŚ w Grenoble – red.).

„Kola” spisała się zaskakująco dobrze – startująca po niej Kowalczyk wybiegła na trasę jako piąta. Strata do skandynawskiego pociągu była już jednak spora, Polka zdołała przesunąć się tylko o jedną pozycję. Widać było jednak, że to nie jest jej dzień. - Coś od rana nie mogliśmy się dogadać z nartami – przyznawała.

Najbardziej zdenerwowana przed startem Marcisz na swojej zmianie poradziła sobie znakomicie i utrzymała 4. lokatę.

- Byłam bardzo zestresowana, że stracę tę pozycję i co potem powiem dziewczynom. Biegłam ile sił w nogach. Serce mi waliło bardzo mocno, uciekałam i udało się – opowiadała zawodniczka z Ustrzyk Dolnych.

- Rano usłyszałem, że ktoś tu za bardzo się denerwuje, zupełnie niepotrzebnie. Przyszłam więc do Eweliny, żeby z nią porozmawiać. Ona akurat myła naczynia. Efekt był taki, że potem odruchowo pozmywałam własne – żartowała Kowalczyk.

Źródło: Foto Olimpik/x-news

Marcisz: - Sprostowanie: gotowałam obiad. Ja odstresowuję się w kuchni i teraz dzięki temu mamy gotowe tortille. Dziewczyny mówią, że powinnam otworzyć budkę z fast foodem.

To jednak nie będzie konieczne. O ile bowiem dla Kowalczyk i Jaśkowiec, brązowych medalistek w sprincie drużynowym, wynik sztafety nie determinował przyszłości, o tyle w przypadku dwóch pozostałych miał znaczenie kluczowe. 5. miejsce gwarantuje im stypendium.

- To zabezpieczenie przyszłości. Chcę trenować, chcę pojechać na igrzyska olimpijska, wiążę z biegami przyszłość. A czasy mamy takie, że aby osiągnąć jakiś wynik to trzeba do tego dokładać z własnej kieszeni – szczerze mówiła Marcisz.

Kubińska: - Dla mnie ten rezultat zapłata za te wszystkie lata ciężkiej harówki, poświęceń. Przepraszam mojego męża za ostatni rok, że tak go odstawiłam na bok. Na pierwszym miejscu były biegi, teraz to się zmieni. W nagrodę zabiorę go na wakacje na Majorkę.

Jednak mistrzostwa jeszcze się nie skończyły, w sobotę jest bieg na 30 km techniką klasyczną. - Powalczymy, ale deklaracji żadnych nie będzie - stwierdziła Kowalczyk.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski