Mieszkańcy protestują. Boją się o zdrowie.

Spółka Clif nabyła w Skawinie działkę z halą w strefie przemysłowej na terenie dawnej Huty Aluminium. Przenosi się tu z Niepołomic, gdzie działała od 2008 r., ale w wyniku protestów mieszkańców, gmina, aby pozbyć się uciążliwego "lokatora" zakupiła od firmy całą nieruchomość za około 3 mln zł. Do jutra Clif ma się z niej wyprowadzić.

W Skawinie zawrzało. Wczoraj Rada Miejska uchwaliła rezolucję. Przywołuje w niej złe doświadczenia mieszkańców, gdy przed laty truły tu wielkie zakłady, m.in. Huta Aluminium i Elektrownia przed modernizacją. Zdegradowały one środowisko, wywożąc na okoliczne tereny poprodukcyjne odpady.

Dotychczas jedynie część udało się zrekultywować. Nie tylko pracownicy huty, ale wielu mieszkańców do dzisiaj cierpi na przewlekłe schorzenia, m.in. dróg oddechowych i odwapnienie kości. Ludzie znowu boją się o swoje zdrowie i możliwe skażenie środowiska.

Są pełni znania dla mieszkańców i władz Niepołomic, że znaleźli takie rozwiązanie. Roman Ptak burmistrz tej gminy, nie ukrywa problemów w trakcie funkcjonowania firmy, spowodowanych m.in. kilkoma pożarami zgromadzonych odpadów chemicznych, które skaziły środowisko oraz wycieku ropopochodnych substancji do rzeki Drwinki. Inni nasi rozmówcy z niepołomickiej gminy mówią też o braku niektórych pozwoleń niezbędnych do funkcjonowania firmy, a pożary nazywają tanią utylizacją niebezpiecznych materiałów.

- W wielu zakładach zdarzają się pożary. Nie będzie tu utylizacji, a przetwarzanie odpadów. Lepiej, by trafiały do przeróbki, niż były wywożone do lasu - mówi Andrzej Nóżka, dyrektor w Clifie. Jest zaskoczony, że nie został powiadomiony o wczorajszej sesji w Skawinie, bo na pewno rozwiałby wiele wątpliwości radnych.

- Mieliśmy zamiar zaprosić przedstawicieli firmy. Tą sprawą planowaliśmy zająć na marcowej sesji, ale okazało się, że trwa proces wydawania decyzji i na reakcję mogłoby być za późno. Dlatego w ostatniej chwili wprowadziliśmy punkt z rezolucją - tłumaczy Witold Grabiec, przewodniczący Rady Miejskiej.

Ludzie nie wierzą w zapewnienia firmy, boją się kolejnego truciciela, palenia odpadów i odoru z komina. - Nie będzie tu spalarni, a komin jest tylko obiektem architektonicznym - zapewnia dyr. Nóżka. Twierdzi że firma jeszcze nie ruszyła, bo czeka na różne decyzje. Zezwalającą na zbieranie odpadów, zawierających niebezpieczne substancje, m.in. rud siarczkowych i metali, 13 lutego wydał starosta krakowski. Mieszkańcy chcą ją zaskarżyć.

Pod protestem przeciwko działalności Clifu, podpisało się 4600 osób. Radny Łukasz Racz-kowski uważa, że gdyby sprawa była bardziej nagłośniona, to byłoby ich znacznie więcej. - W decyzji starosty wymieniono 420 pozycji szkodliwych materiałów toksycznych i wybuchowych, które będą zwożone z całej Polski - alarmuje radna Grażyna Koń.

Antoni Bylica zwrócił uwagę na możliwe oddziaływanie Clifu na zakłady spożywcze, znajdujące się niedaleko, a Karol Kościelny na nieodległe ujęcie wody przy ul. Hallerów.

Zdaniem Stanisława Paca, gmina uchwalając plany zagospodarowania przestrzennego w 2004 i 2014 r.oku nie zabezpieczyła się zakazami prowadzenia takiej działalności.

Ryszard Majdzik wymienia też inną drogę powstrzymania firmy: protest przed jej siedzibą. Antoni Sapała zapowiedział, że Komisja Gospodarki i Ochrony Środowiska RM zajmie się sprawą Clifu 2 marca (godz. 11, ratusz).

Stanowisko zajmie dzisiaj Podkrakowska Izba Gospodarcza. - Na razie mamy za małą wiedzę w tej sprawie. Nie wiemy, czy były wykonywane jakieś badania o szkodliwości oddziaływania firmy i czy przeprowadzono konsultacje społeczne - mówi Kazimierz Job z PIG-u. Przypomnijmy, takie spotkania z mieszkańcami organizowała np. Skanska, gdy budowała w Kopance otaczarnię.

Rezolucja z podpisami mieszkańców dzisiaj trafi do marszałka Małopolski. Będzie też wysłana wojewody, starosty krakowskiego i instytucji ochrony środowiska.