Większość młodych fanów słucha obecnie muzyki nie z fizycznych nośników, ale w internecie. To wyraźnie wpłynęło na sposób projektowania okładek płyt.
– Często słyszę, jak marketingowcy i menedżerowie mówią: „Projekt ma być prosty, żeby dobrze wyglądał w iTunes” – przyznaje Donny Phillips, dyrektor artystyczny Warnera w wywiadzie dla „New York Timesa”.
Starsi słuchacze, którzy kolekcjonowali płyty winylowe, pamiętają zapewne, jak niegdyś ogromną rolę w tworzeniu wizerunku zespołu odgrywały okładki. Wystarczy przypomnieć tu arcydzieła – choćby zaprojektowane przez Andy’ego Warhola oprawy graficzne płyt The Velvet Underground i The Rolling Stones, albo stworzone przez Storma Thorgersona opakowania albumów grupy Pink Floyd.
– Słuchacz kupował płytę, a potem słuchając muzyki, kontemplował okładkę i wszystko co się na niej znajdowało – zdjęcia, grafiki, teksty. Wszystko to składało się na spójną opowieść, powiązaną ze sobą głównym tematem, łączącą różne rodzaje sztuki – wspomina Tomek „Graal” Daniłowicz, najbardziej znany w świecie polski grafik płytowy.
Już wprowadzenie na rynek pod koniec lat 80. kompaktów sprawiło, że podejście plastyków do projektowania okładek uległo zmianie – z jednej strony format się zmniejszył, ale z drugiej – można było tworzyć bogato ilustrowane książeczki. Wszystko wywróciła do góry nogami rewolucja cyfrowa, jaka dokonała się w dystrybucji muzyki w minionej dekadzie.
– Dzisiaj nie projektuje się już pełnej oprawy graficznej albumu, wystarczy tylko sam front. Zdjęcia zespołu i teksty piosenek są w internecie – po co więc się powtarzać? Zmienia się też styl grafik – dominuje proste i czytelne liternictwo oraz konkretne symbole. Tak żeby to wszystko było widoczne w __niewielkim formacie – tłumaczy „Graal”.
Co bardziej świadomi artyści zauważają ten proces – i nie są z kierunku zmian zbyt zadowoleni. Format winylowy czy nawet kompaktowy dawał im możliwość spójnej wypowiedzi muzyczno-plastycznej, a cyfrowy – ze względu na brak fizycznego nośnika, znacznie ją zubaża.
– Nie wydaje mi się, żeby element graficzny przestał być w ogóle istotny – przynajmniej dla niektórych muzyków. Jedynie młodzi artyści, którzy z tradycyjnymi nośnikami nigdy nie mieli do czynienia i którzy swoje nagrania kierują do ludzi podobnych sobie, nie zwracają uwagi na grafikę. Jeżeli ktoś przez całe życie ściąga płyty w postaci mp3, to po co mu okładka? – mówi Artur Rojek.
Dla większości polskich muzyków i wytwórni liczy się przede wszystkim koszt wydania płyty. Grafika jest więc pierwszym elementem, na którym się oszczędza.
– Polskie zespoły robią okładki same albo zamawiają je u znajomych, byle było taniej. A teraz każdy, kto ściągnie z internetu photoshopa, uważa się za grafika. Najważniejsza jest zasada, żeby okładka wyróżniała się spośród innych na półce w Empiku – tłumaczy Krzysztof Grabowski, autor m.in. okładki płyty Iggy’ego Popa „Apres”.
Wszystkie te trendy nie mogły nie pozostać bez wpływu na sytuację grafików specjalizujących się we współpracy z muzykami.
_– Nikt już nie zarobi na życie z samego tworzenia okładek. Dlatego każdy z nas musiał sobie znaleźć dodatkowe zajęcie. Ja projektuję plakaty dla zespołów, banery na koncerty oraz zajmuję się oprawą graficzną i składem magazynu „Metal Hammer”. Na całe szczęście fani ciężkiego rocka są przywiązani do fizycznych nośników i gadżetów _– tłumaczy „Graal”.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?