I coś elastycznego w załączniku. Widzę, jakby to było dziś: 8 marca, Dzień Kobiet, a ja, kilkunastoletni, w oknie, bądź na spacerze – biorę poglądową lekcję bycia kochającym mężem, przyglądam się pilnie, chcę pojąć, co mnie czeka.
Oto mężowie wracają z pracy! Po 8 godzinach wytężonego świętowania z koleżankami, przy niepełnym udziale własnych świadomości – wracają do domów, wleczeni przez sterczące w wyciągniętych dłoniach czerwone goździki. Któryś mąż skanduje hasło: „Na Kowno!”, inny mąż mruczy odzew: „Tango milonga!”. I tak wracają. Raczej nie wiedzą, że wracają, lecz cóż to ma za znaczenie!
Zmieniły się czasy. Przepadł czerwony goździk. Topiący wszelkie małżeńskie lody elastyczny cymes – stracił moc. Nie tylko miłość ma dziś wcieleń tyle, że nie zliczysz. Może być wszystkim. Na przykład: poezją. Poezją i cudownie zadymionym jazzem. Jak na ostatnim, walentynkowym Salonie Poezji. Paulina Puślednik, Antoni Milancej i Rafał Sadowski czytali wiersze o miłości, frazy wszystkich epok, słowa ze wszystkich punktów globu.
Byli poważni i lekcy, melancholijni i weseli, pieprzni i pensjonarsko słodcy, spokojni i rozedrgani... Słowem – byli jak miłość, o której nic ostatecznego powiedzieć raczej nie sposób. Albo niczym jazz, co go Halina Jarczyk (skrzypce), Tomasz Kupiec (kontrabas), Przemysław Sokół (trąbka) i Michał Wierba (fortepian) cudownie snuli, kiedy cichły słowa. Julio Cortázar uczył: „Jazz to muzyka, którą grają jazzmani”. Świat nie wymyślił lepszej definicji. Miłość to nuty, co je mruczą zakochani. Nikt nie powiedział nic mądrzejszego o uczuciu.
Smakowity Salon. Nieuchwytny. Z drugiej strony – trochę żal tej epoki. Cóż złego było w czerwonych goździkach, co dobrze znały drogę do domu?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?