Oświadczenie Zacharczenki może oznaczać, że po fiasku rozmów pokojowych w Mińsku separatyści wspomagani przez rosyjską armię szykują wielką ofensywę. Z drugiej strony może być to odpowiedź na zapowiedzianą przez Kijów mobilizacje kolejnych 50 tys. żołnierzy, którzy mają wspomóc oddziały walczące z separatystami.
Ukraińskie media podają, że tylko w ciągu ostatniej doby w wyniku walk zginęło niemal 30 żołnierzy i ponad 20 cywilów. Choć Kijów oficjalnie informuje jedynie o pięciu zabitych i 29 rannych podczas starć w Donbasie.
Źródło: CNN
Rosnąca z dnia na dzień liczba ofiar, głównie wśród ludności cywilnej, to efekt działań zmierzających do wyparcia ukraińskich sił rządowych ze wschodnich rejonów Doniecka i Ługańska. Walka ukraińskiej armii z armią rosyjską wspierającą separatystów trwa już na całej linii frontu.
Obecnie najcięższe boje toczą się w rejonie miejscowości Dobalcewo, położonego na północny-wschód od Doniecka. Tylko w ciągu ostatnich 24 godzin separatyści wielokrotnie atakowali oddziały broniące tzw. „przyczółka debalcewskiego”.
– Armia ukraińska utrzymała swoje pozycje – poinformował wczoraj Andrij Łysenko, rzecznik Rady Bezpieczeństwa i Obrony Ukrainy. Jednocześnie zapewnił, że zostały tam wysłane kolejne jednostki, które mają zapobiec okrążeniu miasta przez przeciwnika.
Według władz w Kijowie separatystów wspiera już kilkadziesiąt tysięcy rosyjskich żołnierzy. Te dane potwierdza sztab NATO, ale mimo twardych dowodów Moskwa nadal zaprzecza. Co więcej, szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow oskarżył rząd ukraiński o podjęcie „kursu na zbrojne rozwiązanie konfliktu”.
Christopher Miller, dziennikarz obserwujący sytuację w pobliżu Debalcewa, powiedział BBC, że to „bardzo mało prawdopodobne”, żeby separatystom udało się zmobilizować aż 100 tys. ludzi. – Jeśli już, to raczej będą to przebrani rosyjscy ochotnicy – zaznaczył Miller.
Wydaje się, że separatyści, po ostatnich sukcesach militarnych, m.in. zdobyciu lotniska w Doniecku i zwiększonym wsparciu ze strony Rosji, nie chcą negocjować nowego planu pokojowego, co pokazało zerwanie sobotnich rozmów w Mińsku. Eksperci zwracają uwagę, że samozwańczy przywódcy tzw. „republik ludowych” chcą najpierw przełamać linię frontu i zająć kolejne terytoria Ukrainy, a dopiero potem wrócić do negocjacji o zawieszeniu broni.
Tymczasem prezydent Ukrainy Petro Poroszenko nie ustaje w apelach o pomoc skierowanych do państw zachodnich. Wczoraj szef ukraińskiej dyplomacji Pawło Klimkin w wywiadzie dla dziennika „Financial Times” przyznał, że Stany Zjednoczone i Unia Europejska zaczynają wyrażać więcej zrozumienia dla próśb o wsparcie militarne.
Wcześniej ,,New York Times” napisał, że w obliczu ofensywy separatystów administracja prezydenta Baracka Obamy rozważa pomoc wojskową Ukrainie.
Sekretarz Stanu USA John Kerry, który w czwartek odwiedzi Kijów, powiedział, że jest otwarty na rozmowy dotyczące takiego rozwiązania.
Nie wszyscy przywódcy podzielają możliwość wojskowego wsparcia. Kanclerz Niemiec Angela Merkel, która w poniedziałek była z wizytą w Budapeszcie, zaapelowała o zawieszenie broni i powrót do realizacji planu pokojowego podpisanego we wrześniu ubiegłego roku w Mińsku. Merkel zaznaczyła jednocześnie, że Niemcy nie wesprą Kijowa dostawami broni.
(BBC, Reuters, Interfax, NYT)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?