Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sekcja mordobicia przy Reymonta nie martwi władz Wisły

Maciej Makowski
Na trybunach Wisły rządzą "Sharksi". Ich nieformalnym liderem jest Paweł M., ps. "Misiek".
Na trybunach Wisły rządzą "Sharksi". Ich nieformalnym liderem jest Paweł M., ps. "Misiek". Archiwum
Kontrowersje. Mamy dowody na to, że do sekcji Trenuj Sporty Walki, prowadzonej przy TS Wisła Kraków, należą wielokrotnie notowani, niebezpieczni pseudokibice

W lutym 2014 r. w Towarzystwie Sportowym Wisła powstała sekcja Trenuj Sporty Walki. Założyły ją osoby związane z mającą na koncie wiele krwawych awantur bojówką Wisły - "Sharksami".

PRZECZYTAJ KOMENTARZ MARKA KĘSKRAWCA: To u was też rządzi mafia?

Ostrzegaliśmy wtedy, że w obiektach szanowanego klubu szkolą się uliczni bandyci. Za wszystkim stał Paweł M., ps. "Misiek" - nieformalny lider "Sharksów", który 16 lat temu był źródłem potężnych kłopotów klubu po tym, jak podczas pucharowego meczu z włoską Parmą rzucił nożem w głowę Dino Baggio.

Piotr Wawro, członek zarządu TS Wisła, tłumaczył nam w ubiegłym roku, że cieszący się dużym autorytetem "Misiek" - jako koordynator sekcji - będzie ściągał do niej młodzież po to, by walczyła w ringu, a nie na ulicach. Podobnie wypowiadał się Ludwik Miętta-Mikołajewicz, prezes Towarzystwa Sportowego Wisła.

W tym samym czasie Paweł M. otworzył też na Wiśle siłownię. Sytuacja była o tyle paradoksalna, że władze sportowej spółki akcyjnej, prowadzącej pierwszą drużynę Wisły, oficjalnie deklarowały walkę z chuligaństwem, a fanatycy Wisły bojkotowali mecze. Skończyło się na odwołaniu prezesa Wisły SA Jacka Bednarza, który nie chciał ustąpić kibicom.

Po serii naszych artykułów władze zarówno TS Wisła, jak i spółki akcyjnej wylały na "Dziennik Polski" morze pretensji i pozwały nas do sądu. Tymczasem, po niemal roku działania sekcji, zaczyna sprawdzać się najczarniejszy scenariusz. - Sekcja sportów walki w dużej części składa się ze znanych bojówkarzy "Sharksów". Niektórzy mają po kilka wyroków na koncie - mówi nasz informator z Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie.

Tylko w 2014 roku za pobicia, rozboje i narkotyki policja zatrzymała niemal 450 pseudokibiców Wisły i Cracovii. U kolejnych 200 znaleziono tzw. sprzęt: maczety, noże, siekiery, miecze samurajskie i kije baseballowe . Ich posiadacze najczęściej dostawali po 3 tys. zł grzywny.

Jak udało nam się ustalić, kilkudziesięciu pseudokibiców, często z wyrokami na karku, trenuje lub trenowało sporty walki przy ul. Reymonta. Wielu z nich to członkowie Stowarzyszenia Kibiców Wisły Kraków.

Wśród nich jest 22-letni Patryk K. Sąd skazywał go siedmiokrotnie za posiadanie niebezpiecznych narzędzi. Ostatni raz w listopadzie 2014 r. Kilkakrotnie przy Patryku K. policjanci znaleźli narkotyki. Do tego dochodzą kradzieże z włamaniem i nękanie, za które dostał jak do tej pory najwyższy wyrok - pięć miesięcy więzienia w zawieszeniu na trzy lata.

Marek Z. pierwszy wyrok za posiadanie niebezpiecznych narzędzi usłyszał w maju 2012 r. Drugi zaledwie trzy miesiące później. Kolejna sprawa jest w toku. W miniony weekend policjanci zatrzymali Marka Z., gdy wraz z trzema innymi pseudokibicami rozwieszał niemal 20-metrowy baner z napisem: "Maczety nam zbrzydły. Człowieka do nieba zaniosły widły" ("Człowiek" to zabity przez wiślaków bojówkarz Cracovii).

Kolejny przypadek: Tomasz G. Za posiadanie niebezpiecznych narzędzi sąd skazał go w październiku ubiegłego roku na grzywnę. Teraz G. jest oskarżony o udział w bójce. Nie przeszkadza to jednak władzom TS Wisła. Tomasz G. reprezentuje klub na zawodach sportów walki.

Chcieliśmy zapytać prezesa Ludwika Mięttę-Mikołajewicza, dlaczego sekcja Trenuj Sporty Walki, która według niego samego powstała, "by młodzi ludzie mogli wyładować tam swoją agresję" - stała się azylem dla ulicznych bandytów. Bezskutecznie.

- Nie, dziękuję. Nie będę rozmawiał - usłyszeliśmy od szefa TS Wisła.

13 sierpnia 2014 r. wytrenowani w hali Wisły "Sharksi" wydali oświadczenie: "Z dniem dzisiejszym, w starciach z ekipami z całej Polski znika sprzęt i chuligani Wisły Kraków biją się jedynie na pięści". Obietnica nie dotyczyła jedynie lokalnego wroga, Cracovii.

Tym samym bojówkarze Wisły przystąpili do tzw. paktu poznańskiego. W grudniu 2004 r. szefowie kibolskich ekip z całego kraju spotkali się w stolicy Wielkopolski i zdecydowali o nieużywaniu "sprzętu" podczas wspólnego "grillowania", jak mówią o ustawkach sami kibole.

- To ważny ruch. Mogą teraz dążyć do pojedynków z innymi ekipami z całej Polski. Sekcja walki to doskonałe zaplecze do budowania swojej siły i pokazania jej innym ekipom. Jednak na krakowskich ulicach nadal będzie dominował ostry "sprzęt" - twierdzi nasz policyjny informator.

Od siłowni do królowania na ulicach
34-letni Paweł M., ps. "Misiek" nie tylko decyduje o tym, czy na trybunach stadionu przy ul. Reymonta będzie spokojnie, ale przede wszystkim od szefa bojówki "Sharksów" zależy, czy dojdzie do eskalacji przemocy na krakowskich ulicach.

"Misiek" uznanie i szacunek w kibolskim półświatku zdobył jeszcze w więzieniu. Dlatego, że mimo grożącego mu 8-letniego wyroku nie "sprzedał" nikogo podczas przesłuchań. Gdy opuścił kryminał, po krakowskich ulicach jeździł wysłużonym niebieskim peugeotem. Jednak szybko piął się po szczeblach kibolskiej hierarchii. Do momentu, aż został numerem jeden wiślackiej bojówki i zaczęto go widywać w ekskluzywnym porsche.
Ostatnio lider "Sharksów" rezygnuje jednak z wizerunku ulicznego bandyty, którym chełpił się do niedawna i zaczyna się kreować na poważnego biznesmena. Symbolem tych przemian jest sekcja - Trenuj Sporty Walki (TSW) - działająca przy Towarzystwie Sportowym Wisła, której "Misiek" był incjatorem. Co więcej, w budynku Wisły na tysiącu mkw. otworzył dwupoziomową, nowoczesną siłownię White Star Power z klubem fitness i sauną.

Od powstania siłowni krąży teoria, wedle której TS Wisła, wchodząc w układ z "Miśkiem", próbowało kupić sobie spokój na trybunach podczas meczów. W zamian za to "Sharksi" otrzymali możliwość założenia szkółki przygotowującej do starć z Cracovią, a "Misiek" - szansę robienia interesów na terenie klubu, który 16 lat wcześniej pogrążył, rzucając nożem w głowę włoskiego piłkarza podczas meczu Wisły z Parmą. Krakowski klub został za to wykluczony z europejskich rozgrywek.

W lutym ubiegłego roku, podczas wywiadu dla "Dziennika Polskiego", ówczesny wiceprezes TS Wisła otwarcie przyznał się do towarzyskich relacji z Pawłem M. Piotr Wawro nie krył również, że udzielił "Miśkowi" pożyczki na otwarcie siłowni. Natomiast współpracę z byłym przestępcą nazwał jego resocjalizacją.

Dziś wiele wskazuje na to, że były wiceprezes TS Wisła mylił się. Jeszcze w marcu 2014 r., po otwarciu sekcji TSW, jedną z dyscyplin był w niej, nie mający nic wspólnego ze sportem... street fight. Jednoznacznie kojarzony z walkami na ulicach.

"Nie ma czegoś takiego jak faul, nie ma uderzeń niedozwolonych. (...) jest dużo sparingów często nie jeden na jeden, a na przykład dwóch na pięciu. Ćwiczy się sytuacje, które mogą spotkać Was na ulicy" - nie ukrywali organizatorzy "zajęć" na stronie internetowej TSW.

Pomimo że wpis (a także zapowiedź nauki street fightu) zostały usunięte dzień po opisaniu sprawy przez "Dziennik Polski", nie ulega wątpliwości, że to właśnie dowodzeni przez Pawła M. bojówkarze "Sharksów" najbardziej skorzystali na powstaniu TSW. Od tego momentu przewinęły się przez nią setki młodych ludzi.

Takich jak Kamil Ł., dwukrotnie skazany prawomocnym wyrokiem na karę grzywny za posiadanie niebezpiecznych narzędzi. Dowód rzeczowy w sprawie - maczeta. Obecnie toczy się wobec Kamila Ł. kolejne postępowanie z tego samego paragrafu. Do tego dochodzą drobne kradzieże i posiadanie narkotyków, za co sąd skazał go na dwa lata w zawieszeniu.

W treningach TSW brał udział również Tomasz J., którego sąd od sierpnia 2013 r. do listopada 2014 r. aż pięciokrotnie skazywał za posiadanie niebezpiecznych narzędzi.

Za to samo sąd ukarał grzywną, i to dwukrotnie, kolejnego adepta sportów walki, Bartłomieja S. Dwie jego inne sprawy z tego samego paragrafu są w toku. Ponadto Bartło-miej S. ma na koncie kradzież z włamaniem, za co został skazany na rok w zawieszeniu na trzy lata.

- Dobrze wytrenowane bojówki to udane "ustawki po krakowsku", czyli tzw. wjazdy na osiedla przeciwnika, pogoń za ofiarami.

Czasem skutkuje to przejmowaniem terytorium, a w konsekwencji zwiększeniem zysków z nielegalnych interesów, do czego wykorzystuje się słabość młodych, biednych chłopaków, dając im w zamian fałszywe poczucie tożsamości - tłumaczy sytuację w chuligańskim światku policjant rozpracowujący od lat to środowisko.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski