Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Władza nie odpoczywa, słono jej za to płacimy

Grzegorz Skowron, (MAPI)
Wicemarszałek Wojciech Kozak nie choruje i radzi sobie bez urlopu
Wicemarszałek Wojciech Kozak nie choruje i radzi sobie bez urlopu fot. Anna Kaczmarz
Kontrowersje. W ciągu ostatnich 4 lat wicemarszałek województwa Wojciech Kozak wziął tylko 5 dni urlopu. Za 99 dni, których nie wykorzystał, dostał blisko 59 tys. zł. Ekwiwalenty za urlopy w samorządach są powszechne.

– Nie było innej możliwości, skończyła się kadencja, więc musieliśmy wypłacić ekwiwalent za zaległe urlopy wszystkim członkom Zarządu Województwa – tłumaczy Urząd Marszałkowski w Krakowie. Na ten cel wydano w sumie ponad 174 tys. zł.

"Ekwiwalenty za urlopy muszą bulwersować" - przeczytaj komentarz Grzegorza Skowrona >>

Sam marszałek Marek Sowa nie zdążył wykorzystać 51 dni urlopu, za które otrzymał ekwiwalent w wysokości 30,3 tys. zł. Ale nie jest rekordzistą. Prym w zaległych urlopach, a więc i wysokości rekompensaty z tego tytułu dzierży wicemarszałek Wojciech Kozak. Jemu wypłacono aż 58,77 tys. zł jako równowartość 99 dni niewykorzystanych na odpoczynek.

Czytaj także: Dali sobie 170 tysięcy za harówkę bez tchu >>

W każdym roku wicemarszałkowi (tak jak każdemu pracownikowi) przysługiwały 26 dni wolnego. W 2011 r. skorzystał tylko z 3 dni, w latach 2012–2013 nie wziął ani jednego dnia urlopu, a w ubiegłym roku – zaledwie 2.

­– Dwukrotnie miałem już nawet wypisane karty urlopowe, ale raz musiałem zrezygnować z urlopu, bo rozchorował się marszałek, a w drugim przypadku sam uznałem, ze ważniejsze są sprawy do załatwienia – mówi Wojciech Kozak. Przyznaje, że w takim tempie nie da się dłużej pracować, więc deklaruje poprawę i w tej kadencji będzie brał urlop na odpoczynek.

Zgodnie z kodeksem pracy niewykorzystany urlop za dany rok trzeba wykorzystać do końca września w następnym roku. W firmach prywatnych pilnuje się przestrzegania tego przepisu i nawet wysyła pracowników na przymusowe wolne.

– Nas też szefowie mobilizują, by nie było zaległych urlopów i by ostateczny termin jego wykorzystania nie został przekroczony – zdradza nam jeden z urzędników marszałka.

Ale władzy nikt do tego nie mobilizuje. – Wypłacanie ekwiwalentu za zaległe urlopy jest w samorządach powszechne – mówi poseł PiS Edward Czesak.

– Samorządowcy masowo nie biorą urlopów, tłumacząc to natłokiem obowiązków, a potem po zakończeniu kadencji dostają za to spore pieniądze. Płacimy za to wszyscy. Poseł ponad rok temu zwrócił na to uwagę resortowi finansów, ten obiecał przeanalizować obowiązujące regulacje i… do tej pory nic się nie zmieniło.

Anna Majerek, rzeczniczka Okręgowego Inspektoratu Pracy w Krakowie zwraca uwagę, że kwestie urlopu samorządowców reguluje nie tylko kodeks pracy, ale i ustawa o pracownikach samorządowych. A ta daje możliwość wzięcia dni wolnych za nadgodziny.

– Stąd może się brać tak duża liczba dni niewykorzystanego urlopu – tłumaczy.

Do tej pory samorządowcy najwyższego szczebla nie korzystali z tego przepisu, ale jak już informowaliśmy, nadgodziny wypisywali sobie w poprzedniej kadencji członkowie Zarządu Powiatu Wielickiego. Dzięki temu starosta Jacek Juszkiewicz miał 85 dni zaległego urlopu, za które wypłacono mu ponad 50 tys. zł.

W prywatnej firmie taka sytuacja byłaby niemożliwa. Jeśli podczas kontroli PIP wyjdzie na jaw, że zaległych urlopów nie wykorzystano w terminie, pracodawca może dostać mandat do 2 tys. zł. Marszałków, starostów, wójtów i prezydentów trudno jednak za to karać.

– Brakuje w ustawie o pracownikach samorządowych przepisu, który wskazywałby osoby upoważnione do skierowania na zaległy urlop wypoczynkowy członków zarządów jednostek samorządowych – podkreśla Anna Majerek. Nie ma więc na kogo nałożyć mandatu.

Kodeks pracy wskazuje, że urlop jest potrzebny do regeneracji sił i aby do tego doszło, wolne od pracy powinno trwać co najmniej dwa tygodnie. Co roku!

– Długotrwałe zmęczenie negatywnie wpływa właściwie na wszystkie funkcje naszego organizmu. Ciężka praca bez regularnego odpoczynku prowadzi chociażby do podwyższenia ciśnienia krwi, co może wywołać problemy sercowe, a nawet prowadzić do zawału. Zwłaszcza jeżeli pracy towarzyszy długotrwały stres – mówi dr Mariusz Kraśnicki, lekarz medycyny pracy.

– Nie wziąłem ani jednego dnia zwolnienia lekarskiego – chwali się wicemarszałek Kozak.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski